DZIEŃ 6. odcinek 3.111
ARCOS DE LA FRONTERAW Arcos zaczęło robić się "grubo" jeśli chodzi o temperaturę. Zawsze jak się na jesieni piszę relację z lata, to jakoś człowiek nie może sobie "wyobrazić" tego upału (którego nie ma aż takiego w miejscowościach nad samą wodą), zawsze sobie mówi: "e tam, no trochę ciepło było, ale zwiedzać przecież trzeba było, bo kto wie, czy jeszcze człek tam będzie"...
Otóż w Arcos i Rondzie .... średnio się dało...
Ale po kolei.....
Droga z Mediny do Arcos mimo tego, że też żółta A389 to znów boska - 39 kilometrów faktycznie jedzie się niecałe 40 minut, jest sporo prostych...
Krajobraz spalony słońcem, byki i słoneczniki
W Arcos parkujemy na parkingu podziemnym, do którego wiedzie droga i znaki - za godzinę płaci się 1,59 Euro (tutaj obowiązuje przelicznik minutowy .... 0,0... ileś tam centów za minutę - to tak, żeby ciężej było się połapać, czy to drogo, czy w miarę tanio)
Pierwsze wrażenie z Arcos de la Frontera? COŚ MOCNO POD GÓRĘ
Ale przynajmniej w takich okolicznościach...
Temperatura oscyluje w granicach jakiś 55 stopni... ;0
Ale nas to nie zraża .... idziemy 10 centymetrowym cieniem rzucanym przez budynki
HMMM?
Przeskakujemy z cienia w cień
Podziwiając misterne elementy architektoniczne miasteczka
Gdzieniegdzie nawet zdarzają sie podpowiedzi, co i jak...co nie zawsze ma w Hiszpanii miejsce, często było tak, że nie było żadnych drogowskazów i człowiek zwiedzał na czuja, ale ja nie mam z tym problemu.... no dobra, w Meridzie w 69 stopniach upału MIAŁEM....gdy nie mogliśmy znaleźć amfiteatru... za to z łatwością znajdowaliśmy bloki mieszkalne ....ale o tym kiedy indziej...
Aż w końcu dochodzimy do.....
....jednej z najpiękniejszych jak dla mnie budowli naszego wyjazdu
To Basilica de Santa Maria - wiek XV/XVI - boska!
Cały plac wstydu miastu zresztą nie przynosi...
Jak i widoki spod zamku i bazyliki
Tu, przy zamku sobie trochę poodpoczywaliśmy
CDN....
tony