Odcinek 1 czyli..... PERCHE RAJANERZE???????Rzecz o ..... NOCY NA LOTNISKU BARAJAS (czyt. BARACHAS) z WINY Low Fares Airline
A z początku wszystko wyglądało dobrze - dotarcie na Lotnisko w Modlinie O CZASIE
Miła obsługa Parkingu Lider ZÓŁTY (oklaski!) profesjonalnie przywiozła na lotnisko (a po locie expresowo przywiozła z) małe piwko i .....WYGŁADAŁO TO CAŁKIEM CAŁKIEM
Tymczasem..... W MADRYCIE.... (podobnie zresztą jak ponad dwa tygodnie później czyli 27.07 gdy wracaliśmy z powrotem) SZYKOWAŁO SIĘ 90 minutowe opóźnienie..........
.... o którym dowiedzieliśmy się za chwilę....
Oczywiście INNE LOTY.... nawet ten do JAKIEGOŚ GDAŃSKA były ON TIME!!!!!!!!!!!!WŁĄCZNIE z tym do East Midlands!! Wrrr
Dolatujemy o 1, myślę, że jeśli jakiś miły Hiszpan w SIXT będzie chciał trochę pooglądać gołe baby po pracy, to mam jeszcze szansę .... ale oczywiście samolot przez 20 minut kołuje jeszcze do terminalu - lotnisko w Madrycie jest ogromne!!!
Równo o 1.25 oczy zachodzą mi łzami a z piersi wydobywa się klasycznie polskie
"KURWA MAĆ!!" - wypożyczalnia jest CERRADO, obok siedzi smutny pan w Europcarze, który zagadnięty przytomnie mimo pory, informuje mnie, że nie mam po co do nikogo dzwonić, oni już poszli i będą o .... 7 rano
Czeka nas zatem noc na lotnisku - dodam, że nie w hali przylotów gdzie są rzędy (niewygodnych, no ale zawsze) foteli, tylko gdzieś między restauracją a bramkami do odpraw (próbowaliśmy nawet tam spać jak dziesiątki innych ludzi)
Okolice restauracji
DOBRZE ŻE KIBLI NIE ZAMKNĘLI!!
Lotnisko Barajas, a konkretnie Terminal 1 poznałem jak własną kieszeń - tutaj punkt informacji, tutaj toalety, tam restauracja, tam spiżowy posąg siedzącego pana, tutaj tablica, WŁALA!
Czuję, że na piętrze rozegra się kiedyś tragedia - jak leżałem na podłodze myśląc o tym jaki los zgotowałem (RAJANER zgotował!) Rodzinie CZUŁEM jak pod nogami kilku przechodniów z walizkami, którymi STRASZNIE HAŁASOWALI!!!
DRŻY PODŁOGA - gdy wracaliśmy z rozrzewnieniem patrzyliśmy na miejsce, w którym leżeliśmy
"ZNAM TO MIEJSCE A TY TATO?"a tysiące pasażerów przechodziło obok nas -
PODŁOGA DRŻAŁA STO RAZY BARDZIEJ - chyba jacyś Hiszpanie sp... tam robotę ze stropem
MÓWIĘ WAM, obyśmy nie wspomnieli moich słów - Terminal 1 - 1 piętro - oby się nie zawaliło!!!Co 15 minut chamski automatyczny głos
"BENVENIDO NA BARACHAS AREOPUERTO sranie w banie walizki przy sobie..." budził nas z letargu. Jakby kużwa komuś przyszło do glowy o 3.15 rano porzucić walizkę o którą może się OPRZEĆ czy połozyć kiwający się ze zmęczenia ŁEB!!!
Żebyśmy jeszcze na samolot czekali .... ale my na glupie auto czekamy!!!!
O 5,30 z piętra przenieśliśmy się z powrotem do restauracji, cały czas obserwowałem SIXT licząc że jakis NOCNY MAREK HISZPAN (są tacy?!?!!?) przyjdzie tam np o 5.50
A tak naprawdę to wmówiłem sobie, że ZARAZ za CHWILKĘ pojawi się tam CHMARA oczekujących na auto, a ja bedę 37 w kolejce i auto odbiorę nie o 7 rano tylko o 10 SŁANIAJĄC SIE NA NOGACH!!!
Nikt się jednak nie pojawił DO KOLEJKI do SIXTA, za to o 6,41(!!!!) pojawił się miły pan z Sixt, który wysłuchawszy mojej łzawej opowieści powiedział:
I tak muszę cię obsłużyć dopiero o 7 bo jak zrobie to przed godzinami pracy to będziesz musiał dopłacić za dobę"Ja mu na to
"ja mam to auto i tak od WCZORAJ od 23,45 NIBY" a on kręci głową i mówi sorry 40 oiro musiałbym dopłacić - no to czekamy on się krząta, jak przestępuje z nogi na nogę
Co się okazało? Gdybym podał numer lotu (a podawałem ale pośrednikowi, który nie przekazał za wiele tylko kilka moich zdań PO POLSKU, których nie był w stanie odczytać pan z SIXT-a)
to SIXT poczekałby na mnie te 25 minut!!!!!!!KU................!!!!!!
A przecież podawałem przy rezerwacji!!! A może .... NIE?
już sam nie wiem
Anyway - 7,10 wyjeżdzamy z UKOCHANEGO Lotniska Barajas i lecimy na Cordobę (400 km)
Centrum Hiszpanii to równina, nudna równina, totalne pustkowie!!
A to nasza furka
HOLA!
tony