ODCINEK 3 - COSTA de la LUZ (CONIL de la FRONTERA)
Gdzie my w ogóle jesteśmy?
Gdy myślimy o południu Hiszpanii na myśl przychodzi nam standardowo kilka miejscowości: Alicante, Valencia, Malaga, Sewilla. Wybrzeże Hiszpańskie ciągnie się wiele setek kilometrów, a my znajdujemy się w tej jego części, która jest najbliższa Portugalii.
Najbliższa w przypadku Conil, czyli ŚRODKOWO-WSCHODNIEJ części Costa de la Luz, nie oznacza BLISKA.
Z Conil bowiem do granicy portugalskiej jest ..... 280 kilometrów.
Wszystko to przez Park Narodowy Donana i rzekę Gwadalkiwir, która płynąc sobie z Sewilli do oceanu w Sanlucar de Barrameda - nie ma żadnego mostu, przez który można byłoby przekroczyć ją autem
Ta część hiszpańskiego wybrzeża jest najmniej odwiedzaną częścią słynnego hiszpańskiego nadmorskiego placu zabaw i uciech. Tyle teoria. Praktykę pokażę za chwilę.
Nie ma tutaj wysokich hoteli, blokowisk, szerokie piaszczyste plaże ciągną się kilometrami, a woda ma zjawiskowy kolor.
Teren jest na tyle duży, że zachodnia część CddLuz jest nadal dla mnie tajemnicą, NIE DOTARLIŚMY TAM - koleżanka jest teraz w Isla Cristina, więc po powrocie może powie coś więcej...
Z naszych okolic polecam rozleglą plażę na Zahara de los Atunes.......gdzie w pełni można delektować się i pustkami (wystarczy przejść się kilometr od głównego wejścia), jak i pięknym kolorem wody i super falami. Woda miała temperaturę 24 stopni, co jak na ocean jest bardzo dobrym wynikiem (szok termiczny przeżywaliśmy w Portugalii).
Jeśli chodzi o samo CONIL de la Frontera to oczywiście, podobnie jak z Nardo w Apulii, NIGDY o nim wcześniej nie słyszałem, i nie usłyszałbym, gdybym tam nie pojechał....
Ani w Google nie ma jakiejś specjalnie szalonej ilości informacji o tym miasteczku, ani map miasta nie ma za dużo w sieci, ot, jakieś, WYDAWAŁOBY się, małe, senne miasteczko gdzieś nad morzem......
Rzeczywistość okazała się inna. Nie jest to Rimini, ale do sennej miejscowości CONIL daleko....
Nieprzebrane tłumy zalegają nieraz do 22 (ciemno w II dekadzie lipca robiło się tam ok.22.15) na szerokiej wielokilometrowej plaży, wszyscy się drą, biegają, palą fajki i piją różnorakie napoje.........
Tutaj tych tłumów aż tak nie widać, nadmienię tylko, że jest godzina 21.30.
Tutaj do oceanu wpada też mała rzeka Rio Salado
Po raz pierwszy (i jak się okazuje ostatni w tym miejscu) zażywamy kąpieli na miejskiej plaży CONIL (Mycha, uprzedzam i wyjaśniam, woda o 21,30 nie ma lazurowych kolorów)
My już po kąpieli, a niektórzy ani myślą zbierać się i kończyć dzień drąc mordy na ulicach miasta, knajpach, apartamentach....
Hiszpanie opalają się dużymi grupami - w jednej grupie 10 młodzieńców, w innej 8 lasek i tak było zawsze
Zbieramy się powoli zobaczyć to "MAŁE SENNE" miasteczko
Część tłumu przedziera się przez zasieki złożone z pobratymców (99,99999% turystów to Hiszpanie) w poszukiwaniu wolnego miejsca w knajpie, nie daję tych zdjęć, bo są rozmazane, ale możecie mi wierzyć, że Conil to nie druga Splitska, czy nawet Supetar, w CONIL SIĘ DZIEJE SIĘ MOCNO...
ADIOS
tony