napisał(a) Dawigs » 22.01.2018 15:12
Jedziemy jeszcze na punkt widokowy by mieć zdjęcie Mangartu. A tu zonk, szczyt w chmurach …
Cóż czekać nie będziemy. Na nawigacji wbijam kolejny punkt docelowy czyli Camporosso. Po dotarciu do miejscowości dalej kierujemy się znakami. Trafiamy bez trudu i parkujemy nasz pojazd obok dolnej stacji kolejki na Monte Santo di Lussari (Telecabina Monte Lussari). Opcji zakupu biletów wiele. Kasjerka proponuje dla nas family ticket. Wychodzi 10,50 EUR na głowę w obie strony.
Nowoczesna kolej linowa pokonuje spore przewyższenie terenu. Stratujemy na wysokości 805 m by w ciągu 11 minut wspiąć się na 1760 m. Od górnej stacji kolei linowej na szczyt Monte Santo di Lussari (1789 m) jest blisko. U podnóża góry sanktuarium, które w tym miejscu istnieje od 650 lat.
Wyruszamy by zdobyć szczyt i już po jakiś 15 minutach niespiesznym tempem osiągamy cel. Majestat gór powala
.
Gdy w końcu dochodzimy do siebie po dawce niesamowitych widoków schodzimy do sanktuarium. Tu zderzamy się z prozą życia. Sanktuarium właśnie jest sprzątane. Jedna z pań odkurza namiętnie odkurzaczem przemysłowym. Cóż pozostaje nam wpisać się do księgi pamiątkowej i wyjść. Rzucamy jeszcze okiem na stragany z pamiątkami.
Gdyby wszystko szło zgodnie z planem to chciałem stąd wejść na Cima del Cacciatore (2071 m). Kusiło mnie by jednak spróbować. Nie było za późno na wejście. Jednak tego dnia było bardzo ciepło i nawet wchodząc spacerkiem na Monte Santo di Lussari mocno się spociliśmy … W takich warunkach lepszy wąwóz. A jeśli wąwóz to wybór mógł być tylko jeden
.
Ostatni rzut okiem na sanktuarium i zjeżdzamy na dół.
CDN