3.09. poniedziałek
Rano znowu gęsta mgła
, więc nie mamy się co spieszyć.
Dostaję sms-a. Kominesku pyta czy my już w CRO, bo Oni wyjeżdżają do Polski już w piątek i chętnie by się spotkali.
Odpowiadam, że my dopiero w Słowenii i że w CRO będziemy dopiero w środę.
No właśnie, musimy wreszcie zdecydować gdzie pojedziemy.
Rozsądek wskazuje Istrie lub Kvarner bo blisko ze Słowenii. Ale serce podpowiada Dalmacja, Dalmacja, Dalmacja.
Na razie wybieramy się na wycieczkę nad jezioro Bled do miejscowości o tej samej nazwie.
Po drodze przejeżdżamy kilkakrotnie potok Savę i ok.11-tej już bez mgły docieramy do Bledu. To dzisiaj najmodniejszy kurort Słowenii.
Teraz kilka zdań z przewodnika:
Turystyka w okolicy Bled rozwija się od 1855 r, kiedy szwajcarski lekarz otworzył tu łaźnie zdrojowe. Teraz w tym miejscu stoi Grand Hotel Toplice. Wody termalne, oszałamiające piękno krajobrazu i krystaliczne, alpejskie powietrze sprawiły, że Bled stał się wkrótce ekskluzywnym kurortem, w którym bywała arystokracja z całej Europy. Na początku XX w jugosłowiańska rodzina królewska wzniosła tu swoją letnią rezydencję zwaną Vila Bled. Po II wojnie światowej pałac był własnością marszałka Tity. Od 1984 r jest luksusowym hotelem.
Opatrzność czuwa nad nami i nawet udaje się nam zaparkować w centrum, tuż obok jeziora. Wysiadamy z auta i od razu wpadamy w objęcia naganiacza na rejsik na wyspę.
Idziemy na przystań łodzi pletnji - gondoli
płynących na wysepkę ( Blejski otok ) . Na wyspie znajduje się kościółek - muzeum z dzwonnicą z XV w. Według legendy szczęście czeka każdego, kto uderzy w dzwon. Bije on rzeczywiście bardzo często.
Dajemy się namówić na rejs 10 euro /osobę, bo być w Bledzie i nie popłynąc na wyspę to nie wypada
Płyniemy z grupą Rosjan ( 8 osób ), ponadto jest dwoje Włochów,
dwoje Niemców i my.
Rosjanie są z nami juz drugi raz podczas wypraw wakacyjnych.
W Czarnogórze podczas rejsu po zatoce kotorskiej tez za "współtowarzyszy"
podrózy mieliśmy Rosjan.
Nasz wioślarz ma krzepę,
łódka dość szybko przemieszcza się w stronę wysepki.
Podziwiamy zawieszony nad jeziorem zamek
i oddajemy się błogiemu lenistwu
Świeci słońce, jest dość ciepło. Wreszcie czuję, że jestem na urlopie.
Po ok.20 min dopływamy do wyspy. Tu mamy 40 min przerwy.
Po 99 schodach
wchodzimy do najwyżej położonego na wyspie miejsca, gdzie Słowianie zbudowali pogańską świątynię ku czci Divy, bogini miłości i płodności.
W IX w. w tym miejscu wzniesiono przedromańską kaplicę chrześcijańską, zastąpioną w XVII w obecnym barokowym kościółkiem Wniebowzięcia NMP. Obok stoi wspomniana wcześniej dzwonnica.
Wstęp do kościółka jest płatny 3 euro /osobę. Nic tylko się trzymać za kasę.
Widok z dziedzińca jest przepiękny.
Płacimy wstęp i wchodzimy do kościółka - muzeum.( Bardzo szumnie nazwanym muzeum, w środku jak to w kościele, w wejściu dwie albo trzy gabloty z wykopanymi kamieniami sprzed lat )
Ustawia się kolejka chętnych do bicia w dzwon.
Wreszcie i nam się udaje, więc powinniśmy w dalszym naszym życiu mieć szczęście.
Pożyjemy, zobaczymy.
40 min. szybko mija, w drodze powrotnej na łódź spotykamy małżeństwo z Warszawy. Są w drodze do Włoch. Jadą tak jak my na urlop w ciemno.
Wracamy na stały ląd okrężną drogą,
bo odwozimy Rosjan. Po drodze Janusz nawiązuje rozmowę z małżeństwem Niemców.Okazuje się, że On bywał juz kilkakrotnie w Krakowie, jest lekarzem onkologiem. Odwiedzał służbowo Instytut Onkologii. Bardzo ciepło mówił o Krakowie, to jest takie przyjemne słyszeć tyle dobrego pod adresem naszego rodzinnego miasta.
Wreszcie dopływamy do brzegu, znajomi z Niemiec idą na obiad do eleganckiej restauracji gdzie podobno serwują wspaniałe potrawy regionalne.
My idziemy do auta, gdzie mamy wspaniałe kanapki.
Posileni postanawiamy, że póki jest piękna pogoda i świeci słońce pojedziemy do wąwozu Vintgar.
Wąwóz ten gorąco polecał nam RobCRO, jak nas odwiedził w Krakowie przed swoim wylotem na urlop do Grecji i Macedonii.
Podjeżdżamy samochodem, żeby było szybciej. Na bezpłatnym parkingu dość dużo samochodów. Są nawet z Polski. Jeden krajan parkuje wbrew wszelkim przepisom.
No cóż to podobno taka nasza "zaleta".
Kupujemy bilet wstępu 3 euro/osobę i wchodzimy. Wąwóz długości 1,6 km wyrzeźbiony przez rzekę Radovną i otoczony skalnymi ścianami oraz brzozowymi lasami, udostępniono turystom w 1893 r. Trasa prowadzi licznymi drewnianymi galeriami i mostami ponad kolejnymi wodospadami i progami wodnymi aż do wodospadu Śum ( wys. 13 m).
C.D.N wyjechalismy z Chorwacji 20.09 - jeszcze troche moich wrażeń przed Wami