Muszę przyspieszyć, bo od wtorku będę miała unieruchomiona prawą rekę.
zespół cieśni nadgarstka
A lewą nie umiem pisać
Już nie zostało dużo, z Chorwacji wyjeżdżamy 20-go wrzesnia
16.09 niedziela
Wstajemy dość wcześnie, bo na 10-tą idziemy do kościoła. Ja mam wielkie trudności z tym chodzeniem
. Moja lewa noga trochę spuchnięta.
Na zakończenie mszy św. słyszymy "Barkę" po chorwacku. Zawsze jak słyszę te piosenkę wzruszam się
, tym razem nie jest inaczej.
Barka
część relacji
http://www.piekarska.net/?cat=72&sub=62&art=165
"Na śpiących placach i zaułkach co chwila rozbrzmiewają pieśni. Największe wrażenie robi Barka, bo śpiewana jest wspólnie przez Polaków i Chorwatów. Każdy śpiewa w swoim języku "O Panie to ty na mnie spojrzałeś. Twoje usta dziś wyrzekły me imię". Do dwujęzycznego chóru powoli włączają się głosy pielgrzymów innych narodowości, ale trudno im przebić słowian. Chorwacki obok polskiego i rzecz jasna włoskiego jest trzecim najczęściej słyszalnym językiem. Zebrana na Piazza del Risorgimento chorwacka młodzież ma transparent z napisem: "Moli za nas Oče svety". To największy transparent w tej okolicy. Dla nich papież był orędownikiem pokoju w czasach, kiedy teren byłej Jugosławii ogarnięty został wojną. Wszyscy, z którymi rozmawiamy, zgodnie podkreślają wielki wkład Jana Pawła II w utrzymanie pokoju na świecie. Wszyscy przyjechali mu podziękować".
Po przyjściu do domu Mila pyta czy byliśmy na koncercie. My że tak
. Widzę , że nie wierzy
. Mówię poczekaj, przyniosę aparat, pokażę zdjęcia. Widząc nasze foty z Thompsonem uśmiecha się, i powtarza to jest niemożliwe.
Trochę ( a nawet więcej ) nam zazdrości.
Po kawce idziemy na plażę, bo piękna pogoda.
Po wejściu do wody wielkie rozczarowanie.
W nocy ktoś chyba dosypał lodu do Jadranu. Woda zimna, że aż mnie szczypie.
Oby tylko nie skończyło się na przeziębieniu.
Leżąc w półcieniu trochę przysypiamy, zmęczenie daje o sobie znać.
Moja lewa noga też.
17.09 poniedziałek
Pogoda jak drut!
Odsypialiśmy trochę zmęczenie sobotnie więc śpimy do 9-tej.
Idziemy oczywiście na plażę. Woda dziś cieplejsza.
Najgorsze pierwsze wrażenie, potem już jakoś się pływa. Moja lewa noga już też tak bardzo nie dokucza.
Na plaży coraz mniej ludzi. Jest jeszcze trochę Czechów mieszkających na pobliskich kempingach.
Idąc głowna ulica Zaostrogu na plażę, widzimy młode małżeństwo z synkiem obok samochodu na łódzkiej rejestracji.
Na moje "witam krajanów, dzień dobry" robią taka minę, że ..............
Chłopak odpowiada dzień dobry. Ale nie ma w tej odpowiedzi serdeczności. Nie kontynuuję więc znajomości i odchodzę.
Z takim przypadkiem niestety spotkaliśmy się podczas ostatniego naszego pobytu w CRO kilka razy. I to zawsze ze strony ludzi młodych. PRZYKRE. Chyba jesteśmy za starzy na łapanie kontaktu z młodszym pokoleniem.
Bardziej przyjazne roamowy były wiele razy z Niemcami, Czechami no i oczywiście zawsze z Chorwatami
Wieczorem na tarasie przy pysznym
winku domowej produkcji teścia Mili, ustalamy już NIESTETY
trasę powrotną do Polski.
Ustalamy, że wrócimy autostradą do Zagrzebia a potem przez Węgry nad Balaton.
Ja jeszcze nigdy nie byłam nad Balatonem. Musze wreszcie zobaczyć to cudo
, którym przed kilku laty tak zachwycały się moje koleżanki z pracy.
Mąż Mili opowiada nam, że w gazecie lokalnej opisywali koncert w Dubrowniku.
Pisali, że było ok. 10-12 tys ludzi, że atmosfera koncertu była bardzo dobra, ludzie świetnie się bawili. Opinia o organizacji koncertu tez była bardzo dobra.
Nasza opinia tez jest taka.
Plumek wysyła sms-a, że odwiedzi nas w środę.
My jutro wybieramy się do Jarkasz i Renatki z rewizytą.
Po drodze może wpadniemy do Makarskiej.
c.d.n. wkrótce