Alpy i Jadran - lipiec 2015 - Południowy Tyrol i Krk
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
czyli „człowiek z Similaun”, „człowiek lodu”) – przydomek nadany szczątkom człowieka, który zmarł ok. 3300 lat p.n.e. Przydomek ten pochodzi od nazwy doliny Ötztal w Południowym Tyrolu, w Alpach Ötztalskich, ponad którą znaleziono jego zamrożone w lodowcu alpejskim ciało. Ötzi został znaleziony na wysokości 3210 m n.p.m. przez dwoje niemieckich turystów, Helmuta Simona i jego żonę Erikę, 19 września 1991 roku. Uznali oni, że ciało należy do zmarłego tragicznie turysty. Wiek Ötziego datowano dopiero podczas badań w Innsbrucku. Obecnie Ötzi znajduje się w Museo Archeologico dell’Alto Adige (muzeum archeologicznym Górnej Adygi) w Bolzano we Włoszech. https://pl.wikipedia.org/wiki/%C3%96tzi
8 lipca, środa, budzi nas odgłos potężnej ulewy, leje jak z cebra
Okazuje się, że na Śląsku w tym samym czasie załamuje się pogoda, są powalone drzewa, brak prądu, itp. Ciekawe Na szczęście już po śniadaniu przestaje padać. Ruszamy na przystanek autobusowy. Koło niego jest ten duży dom z kwaterami prywatnymi, może ktoś z forumowiczów sprawdzi ofertę
Autobusem dojeżdżamy na dawny dworzec kolejowy w Eppan/Appiano. Linię kolejową rozebrano, pociągi zastąpiły autobusy
Co pół godziny kursuje z Kaltern przez Eppan szybki autobus do Bolzano. Poza tym są liczne linie boczne. Poza jednym przypadkiem, nie było sytuacji, żebyśmy nie zdążyli na planowane połączenie. Informacje o czasach odjazdu są wyświetlane po włosku i niemiecku ( odkryliśmy, że Józek to Giuseppe )
W drodze do celu Mieliśmy przesiadkę koło ogromnego sadu z wielką chłodnią i magazynem jabłek
Drzewa są chronione specjalnymi siatkami przed ptakami Południowy Tyrol produkuje rocznie 950.000 ton jabłek, co stanowi 10 % europejskich i 50 % włoskich zbiorów tych owoców.
W zamku jest MMM - Messner Mountain Museum - muzeum założone przez włoskiego alpinistę, Reinholda Messnera, w Południowym Tyrolu, w północnych Włoszech. Instytucja została stworzona w celu przybliżenia odwiedzającym historii i charakteru alpinizmu, nauki na temat gór i lodowców, a także historii osadnictwa w górach. Muzeum posiada sześć oddziałów. Główny oddział muzeum mieści się w Zamku Sigmundskron, w okolicy Bolzano https://pl.wikipedia.org/wiki/Messner_Mountain_Museum http://www.messner-mountain-museum.it/en/
Zamek z daleka prezentuje się jako okazała i romantyczna ruina
I taką też był aż do roku 2006
Reinhold Messner przekonał władze Południowego Tyrolu do swojej koncepcji MMM 80% kosztów działalności MMM ponoszą władze prowincji, resztę sam Messner i sponsorzy. MMM to świetna reklama himalaisty, ale też reklama regionu Krytycy twierdzą, że Messner buduje swoje mauzoleum i że tworzy górski Disneyland https://pl.wikipedia.org/wiki/Reinhold_Messner
W przypadku Sigmundskron/Firmiano : muzeum otwarto 11 czerwca 2006 r. po trzech latach renowacji zrujnowanego zamku. Wygląd budynku nie został jednak w znaczący sposób zmodyfikowany. Jego architekt, Werner Tscholl, zwracał uwagę na to, by historyczna budowla utrzymała swój dawny charakter. Konstrukcja szklanego dachu, jak również kable i rury wszelkiego rodzaju, zostały rozmieszczone w ten sposób, by nie były widoczne z zewnątrz
Z zamku są ładne widoczki. Widać, że sady z jabłkami sąsiadują z blokami w Bolzano.
W zamku spędziliśmy przeszło 2 godziny. Jest co zwiedzać: wystawy o wojnach w górach, o historii zamku, o kulturze Nepalu, o historii Alpinizmu, o malarstwie górskim, o skałach i minerałach, itp.
W sklepie można kupić książki Messnera i inne pamiątki. Pogadaliśmy z pracującą tam Polką Ogólne wrażenie miałem pozytywne, choć Reinhold do skromnych osób nie należy i może trochę przesadza z autopromocją. No, ale z drugiej strony ma się czym chwalić
Co robiliśmy po zwiedzeniu zamku Messnera w następnym odcinku
...ale nagle pojawiły się straszne, czarne chmury i trzeba było zwiewać na dół, do Bolzano
O dziwo udało nam się uniknąć zmoknięcia. Do Bolzano ulewa nie dotarła. Niedaleko dolnej stacji kolejki jest dworzec kolejowy zbudowany w czasach Mussoliniego:
Na Placu Walthera wznosi się piękna gotycka katedra:
A my poszliśmy do lodziarni, gdzie podobno są najlepsze lody w mieście
Wróciliśmy autobusem do hotelu. A wieczorem był spacer do winnic
I kolejny raz graliśmy w pingponga ( dość dziwny stół )
W kolejnym odcinku będzie spotkanie z ludźmi mowiącymi takim językiem:
Ciąg dalszy nastąpi
Ostatnio edytowano 27.12.2015 00:23 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 2 razy
Jak zawsze relacja pełna inspiracji i teeeeeeeeee widokówki SUPER. Może kiedyś skorzystam z zamieszczonych podpowiedzi i ruszę twoimi ścieżkami, na razie Michał i Wojtek zainspirował Rumuńskimi szlakami na najbliższy rok. pozdrawiam Monika
Najpierw jedziemy autobusami, wysiadamy w pobliżu tej małej stacji kolejowej:
Stacja wyglądała jak nieszczęście. Przyjechał pociąg Trenitalia, również wyglądający jak nieszczęście Okazuje się, że PKP nie musi mieć kompleksów Brudnym pociągiem dojechaliśmy do Meranu. W Meranie przesiedliśmy się do supernowoczesnego pociągu regionalnego SAD. Pociąg był pełen turystów. Trudno było o wolne miejsca.
Pociąg jechał przez dolinę Vinschgau/Venosta, widoczki nie były kulawe
Dalej pojechaliśmy zbajerowanym szwajcarskim autobusem pocztowym. W cenie naszych kart Museumobilcard był przejazd autobusem z Mals do Müstair. Okazało się, że z pasażerów pociągu tylko my chcemy jechać do Szwajcarii.
Tłumek turystów czekał na autobus nad jezioro Reschensee/Lago di Resia :
Z Mals można też było pojechać na przełęcz Stelvio:
W szwajcarskim autobusie obok nas siedzieli szwajcarscy górale obładowani zakupami z włoskich marketów. Minęliśmy malutkie miasteczko Glurns/Glorenza
Widoczki za szybą były coraz fajniejsze:
Dojechaliśmy do granicy włosko-szwajcarskiej. Autobusu nikt nie kontrolował. Za to szwajcarscy celnicy kontrolowali DOKŁADNIE wszystkie auta osobowe, kopiąc w bagażnikach
Autobus odjechał, a my udaliśmy się do klasztoru św. Jana , wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO
Klasztor od 1163 roku służył benedyktynom. Cały kompleks składa się z wielu budynków pogrupowanych wokół kilku dziedzińców, a najcenniejszy jest położony w centrum kościoła-kaplica św. Krzyża i Wieża Planta. Kościół w dzisiejszym kształcie jest późnogotycką halą z końca XV wieku, podczas przebudowy nie zniszczono bezcennych fresków z VII w. pokrywających boczne korpusy. Ogromne kompozycje przedstawiające sceny z życia Jezusa i wielki Sąd Ostateczny na ścianie zachodniej zostały dopełnione w XII wieku malowidłami w apsydach prezbiterium przedstawiającymi życie św. Jana. W kościele zachowały się także romańskie freski i sztukaterie oraz rzeźby. https://pl.wikipedia.org/wiki/Klasztor_ ... C3%BCstair http://www.bezmapy.pl/sporty-zimowe/mie ... rtykul717/
Spotkaliśmy wycieczkę japońskich turystów:
Za zwiedzanie nic nie zapłaciliśmy. Szwajcarzy byli tak mili, że wpuszczali za friko z włoską kartą Museumobilcard Klasztor był i jest bardzo fotogeniczny
Kaplica św. Krzyża, powstała w latach 774-778 No, trochę stara
Klasztor został zbudowany w stylu romańskim, potem go przebudowano w stylu gotyckim. W środku jest m.in. bardzo fajne muzeum. W zabudowaniach mieszkają siostry-benedyktynki
Zwiedzanie zabrało nam z godzinę, było już po 12 ruszyliśmy na zwiedzanie wioski Nie powiem, bardzo urokliwa, dawniej i teraz
Kiedyś żyły tam licznie kozy
W nazwach dominował język retoromański:
( Chascharia to mleczarnia )
Jedno tylko lekko nas zdziwiło. Wioska sprawiała wrażenie totalnie wyludnionej Po 12 w południe i były pozamykane sklepy oraz restauracja Ceny w knajpie wyższe o 100% od tych kilka kilometrów dalej we Włoszech ( tego dnia kurs franka do euro był 1:1 ). Nie dziwię się, że niemieccy czy włoscy turyści raczej omijają Szwajcarię. Za to Szwajcarzy kupują prawie wszystko w sklepach u sąsiadów.
Pooglądaliśmy sobie jeszcze odpicowane domy i ogródki.
I poszliśmy na przystanek autobusowy.
Nie wydaliśmy ani jednego franka. Razem ze spacerem po wiosce zeszło nam w Szwajcarii z 1,5 godziny Autobus szwajcarski przyjechał ze szwajcarską punktualnością. Na granicy znowu osobówki trzepali szwajcarscy celnicy
I znowu nikt nie kontrolował autobusu
Müstair stanowi fajną bazę do zwiedzania Szwajcarskiego Parku Narodowego Przez przełęcz Ofen można się przedostać do innych miejsc w kantonie Gryzonia :
( nazwa nie pochodzi bynajmniej od gryzoni, ale od szarego, czyli po niemiecku grau, koloru łańcuchów górskich )
Co było dalej, w następnym odcinku
Ostatnio edytowano 27.12.2015 16:34 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 3 razy
Szacun za ogarnianie połączeń kolejowo - autobusowych. O ile się doliczyłam to tym razem przesiadaliście się czterokrotnie. Nie wiem jak to ogarniasz ale bardzo mnie zainspirowałeś do kreatywności w necie. BRAWO TY
Jak wspomniałem, ściągnąłem na komórkę rozkład jazdy komunikacji publicznej, wpisałem cel podróży i po sekundzie zawsze miałem ściągę, kiedy odjeżdża następny autobus czy pociąg. I ile podróż nam zajmie czasu
Jak wspomniałem, ściągnąłem na komórkę rozkład jazdy komunikacji publicznej, wpisałem cel podróży i po sekundzie zawsze miałem ściągę, kiedy odjeżdża następny autobus czy pociąg. I ile podróż nam zajmie czasu
Ok. a jak z internetem w górach, bo rozumiem, że korzystałeś z niego non stop.
No, w bardzo wielu miejscach było wifi, do tego aplikacja nawet przy braku wifi nie pożerała dużo danych, więc nie było kłopotów
W Szwajcarii trzeba uważać, bo płaci się za rozmowy i za dane jak za zboże Wyjeżdżając np. na narty do Szwajcarii, za minutę rozmowy przez „komórkę” zapłacimy nawet kilkakrotnie więcej niż w Austrii. – tłumaczy Piotr Mazurkiewicz z easyCALL. Za minutę połączenia wykonanego ze Szwajcarii do Polski zapłacimy w Plusie średnio około 8 zł, w Orange i T-Mobile blisko 5 zł, a w Play 1,22 zł. Sporo może kosztować nas także wysyłanie MMS-ów ze stoku (4 zł za 100 kb) czy przeglądanie internetu (3,63 zł za 100 kb danych). http://tech.wp.pl/kat,130058,title,Roam ... aid=116319
Co do przesiadek, to dodam jeszcze, że przeważnie nie robiliśmy dużo kilometrów. Najwięcej "nabiliśmy" w czasie wycieczki do Szwajcarii. Udało się coś tam pozwiedzać A czasu starczyło zawsze na relaks w basenie, spacery wieczorem czy pingponga. Nie było "wariackiej" gonitwy, żeby jak najwięcej zobaczyć. Dużo rzeczy zostało na następne wizyty
Gdyby nie bardzo dobra organizacja komunikacji publicznej w prowincji Bolzano, to korzystalibyśmy z auta
Poszliśmy na pizzę do najlepszej pizzerii w Południowym Tyrolu, ze stolikami pod palmami
W Domu Zdrojowym ( Kurhaus ) przygotowywano bankiet z okazji rajdu samochodów zabytkowych
W Meranie przefajne są stare budynki z czasów Austro-Węgier
A nad starymi budynkami jeszcze starsze Alpy
Mało który dworzec autobusowy jest w takich okolicznościach przyrody
Pojechaliśmy z Meranu pociągiem do stacji Sigmundskron, gdzie wsiadaliśmy rano. Sady z jabłkami i góry do siebie nieźle pasowały
Wysiedliśmy z pociągu, podjechaliśmy autobusem do Eppan/Appiano. To nasz ulubiony sklep Poli, prawie zawsze tam robiliśmy zakupy:
( woda mineralna jest znacznie tańsza niż w Chorwacji )
W hotelu był mały bankiet dla gości, jedzonko z grilla i inne przepyszne potrawy Faktem jest, że hotel miał zawsze komplet turystów. Wyżerka była niezła
Wieczorem poszliśmy na festyn strażacki w centrum Kaltern/Caldaro, było ekstra Występy muzyczne, wino z lokalnych winnic, pokazy umiejętności strażaków
Z map najlepsze są wydawnictwa Kompass Czasem można je kupić w Polsce. Wydawnictwo ma też swoje mapy online, można się za darmo zarejestrować i z nich korzystać http://www.kompass.de/
Tego dnia mamy w planie całodniową wycieczkę w Dolomity, do zarąbistej wioski Święta Magdalena Santa Maddalena/Sankt Magdalena. W tej wiosce wychował się Reinhold Messner Planujemy z pół dnia pochodzić po górach
Wstajemy z łóżek, pogoda super
Autobusami jedziemy do Bolzano, w porannym słoneczku pięknie prezentuje się katedra
Jedziemy pociągiem z tego dworca kolejowego w Bolzano do miasta Klausen/Chiusa
Miasteczko ma fajne mieszkanki
Nas spotyka mała katastrofa, pociąg przybył do Chiusa ze spóźnieniem. Kwadrans spóźnienia i czapka Nie zdążyliśmy na autobus do Świętej Magdaleny Pociąg był Trenitalia, znowu był brudny No i co robić
Miejscowi górale gromadzili się na przystanku. Czekali na autobus do Sankt Ulrich/Ortisei. Szybkie sprawdzenie połączeń w komórce i już był gotowy plan awaryjny. Wsiadamy i jedziemy wąskimi drogami wśród alpejskich krajobrazów https://www.google.pl/maps/dir/39043+Ch ... 46.5734348
Po drodze wiodczki nie były kulawe
Co było dalej, to w następnym odcinku
Ostatnio edytowano 28.12.2015 23:10 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 3 razy
Kupujemy po raz pierwszy i ostatni bilety ( dorosły 16 euro, dziecko 9 euro ). Niestety kolejka nie jest w ofercie karty Museumobilcard. Poza tym jednym przypadkiem, płacąc 96 euro za Museumobilcard dla 2 dorosłych i 2 dzieci, przez tydzień całą rodziną jeździliśmy autobusami, pociągami i kolejkami górskimi oraz zwiedzaliśmy muzea http://www.seiseralm.it/de/info/mobilit ... ommer.html