Robimy sobie śniadanie w pustej już o tej porze jadalni, obmyślając cel wycieczki aklimatyzacyjnej. Niespiesznie się przygotowujemy do drogi, by w końcu opuścić schronisko Vittorio Emanuele II – Bercik od razu na nartach, a my z Grzegorzem z przytroczonymi do plecaków rakietami śnieżnymi.