napisał(a) Franz » 29.03.2021 17:24
Klnąc najpierw pod nosem, potem już na głos, walczymy z tym nieprzewidzianym zjawiskiem. Każdy kolejny krok stawiam z rosnącym niepokojem – wytrzyma tym razem, czy znowu wpadnę głęboko w śnieg?… Sytuacja powtarza się wielokrotnie, co kosztuje nas mnóstwo czasu. Dopiero wyżej śnieg twardnieje na tyle, że zaczyna wytrzymywać ciężar każdego z nas. Jednak zmitrężyliśmy tyle czasu, że do schroniska docieramy już po dziesiątej wieczorem. Załatwiamy zakwaterowanie, lekko obsztorcowani przez gospodarza schroniska:
- Trzeba było zarezerwować wcześniej, skoro chcecie nocleg o takiej późnej porze.
No, cóż – kto się mógł spodziewać takich warunków. Dostajemy miejsca na poddaszu – tam jest tak zwany Lager – i bez ociągania kończymy już to długie popołudnie.