napisał(a) Franz » 17.04.2019 15:57
Kiedy bombardowanie ustaje, zbieram się powoli, stwierdzając, że ucierpiał jedynie palec, który nadwerężyłem w Macedonii, a innych strat nie poniosłem. Decyduję się obniżyć nieco, aby nie płoszyć kozic, te jednak zachowując daleko idącą przezorność, wskakują na skały, który to ruch wyrywa kolejne kamienie z ich chwiejnej równowagi i kanonada rozpoczyna się od początku. Staram się zwiększyć prędkość ucieczki ze strefy zagrożenia, co z kolei wpływa na ogólny chaos w moim najbliższym otoczeniu - mnóstwo potrąconych przeze mnie kamieni rusza w dół wraz ze mną, a co najgorsze, niektóre zabierając się za wyprzedzanie, uderzają mnie po łydkach...