napisał(a) Franz » 25.12.2011 17:01
Wzrok przyciąga skalny mur od Kübodenspitze po Spitzkofel, który dalej opada w dolinę - w stronę, gdzie zostawiłem samochód. To właśnie Spitzkofel jest tym szczytem, którym zamierzam zamknąć tegoroczny sezon górski. Widać stąd cienki ślad ścieżki, która wznoszącym się trawersem przecina piarg poniżej dolomitowych ścian.
Schodzę z przełęczy na drugą stronę - tutaj nie jest tak zielono i okolica wydaje się bardziej dzika. Krótki stromy odcinek szybko przechodzi w łatwy trawers. W tyle po prawej coraz lepszy widok na wybijający się w bocznej grani Bösegg.
Ścieżka, stale skręcając, zmienia powoli kierunek z północno-zachodniego na północno-wschodni. O ile do tej pory nieznacznie opadała, to teraz czeka mnie podejście, ale też z początku dosyć łagodne. Wyraźnie już teraz widać najbliższe kilkaset metrów szlaku, prowadzącego w stronę grani. Próbuję odnaleźć jego dalszy bieg od miejsca, znajdującego się tuż pod ostrą szczerbiną. Chyba tam jest zakos, ale nie jestem tego pewien. I jeszcze coś dostrzegam - jakby ludzką sylwetkę, tkwiącą w bezruchu. Złudzenie? Czy rzeczywiście ktoś tam siedzi?
Ruszam naprzód, co chwila sprawdzając czy zauważony kształt się porusza. Jednak nie - czyżby to tylko głaz wyglądający jak człowiek? Bo przecież - jak długo można siedzieć w jednym miejscu?.. No chyba... że się funkcjonuje jako żywy zakaz ruchu. Ale taka możliwość nie przyszłaby mi do głowy.