Szlak przecina stromą północną ścianę, stąd już na stosunkowo niewielkiej wysokości zalega śnieg tam, gdzie znalazł oparcie. Czyli - dokładnie na ścieżce.
Co więcej - na tej samej ścieżce dostrzegam przede mną kozice. Łapię za aparat, ale fotka kiepsko wychodzi, zaś kozice szybko dochodzą do wniosku, że ja zmierzam akurat w ich stronę.