Wjeżdżam na opadające zbocze, kierując się w stronę ostatnich zabudowań. Zostawiam wóz w Beatenberg, zarzucam plecak na grzbiet i ruszam w górę. Niestety - zresztą, nie można się było czego innego po przejściu zimnego frontu spodziewać - od samego początku pod moimi stopami leży to, za czym nie przepadam. Śnieg.