Re: Alpejskie wędrówki i wspinaczki: Wielki Wenecjanin
napisał(a) Franz » 25.04.2014 23:42
Kolejna narada. Rezygnujemy z wejścia na Hoher Zaun - góra jakoś nie potrafi nas zachęcić. Więc co teraz? Pójdziemy dalej wznoszącym się zakosem i dołączymy do widocznych w dali śladów, którymi zejdziemy pod Weißspitz. Mijają kolejne kwadranse i powoli wyłania się przed nami olbrzymie białe zakole. Ponad nami wciąż ta sama, niczym nie zakłócona biel. Właściwie, dalsze wznoszenie się w ten sposób nie ma żadnego sensu. To co - wracamy? Ale będziemy za wcześnie w schronisku...
- Idziemy na Hoher Zaun - decyduje Bercik. Mówi poważnie?? Przecież już go zdążyliśmy zostawić za sobą...
Poważnie. Dobra, Bercik zawraca zakosem w lewo, ja w rakietkach staram się po największym gradiencie odnaleźć możliwą linię wierzchołka. Rozpoczyna się długa, mozolna wędrówka przez biały świat.
Co jakiś czas przystaję, wyrównując oddech. Bercika nie widać. Długi czas nic się praktycznie nie zmienia. Świat przede mną przesłania mi wciąż mój wieloryb.
Sprawdzam czas - jeszcze możemy spokojnie pchać się do przodu. Wreszcie krajobraz zaczyna się zmieniać. W końcu widzę przed sobą cypelek. Jest ta nasza sierota - Wysoki Płot. Owszem, spory - 3451m. Zmęczony bardziej psychicznie, niż fizycznie, docieram na wierzchołek. No i czeka mnie nagroda - tuż obok mnie turnie Rainerhorn i Schwarze Wand, pomiędzy nimi ginący coraz bardziej w chmurach Großvenediger, dalej na prawo otwarte szczeliny w kierunku Neue Pragerhütte.