Od samego początku tej wycieczki byłem pewien, że na drodze stanie przewieszka.
Dobrze, że tak się skończyło ... jednak do końca rozsądne to chyba nie było.
Do takich "ćwiczeń" potrzebne jest jednak wcześniejsza zaprawa ... toż to już nie ferratowe podejście a wspinaczka.
No ale widzę, że tu zagrała "ambicja iście sportowa" (patrz. wspomniana relacja "Alpy 2005") ... ta właśnie, która niestety raz po raz staje się przyczyną złych zdarzeń w górach.
W dodatku byłeś sam ... bo motyla nie liczę.
Dobrze, że masz już to za sobą !
pozdrawiam.