Wspaniały widok jest mi oferowany, kiedy obłoki rozsuwają się na tyle, by ukazać w pełni trasę, którą dotarłem na szczyt.
Oby się szybko okazało, że Bercik wciąż podąża tą trasą. Oby tu wreszcie stanął obok mnie...
I... wreszcie!
Jest!
Ufff...
No, dobra, nie ma wiele czasu. Zgodnie z planem mieliśmy teraz ruszyć bardzo wymagającą Granią Jubileuszową, w połowie ją przerwać i zejść do schroniska, by następnego dnia na nią wrócić i kontynuować piękną graniówkę. Teraz jest już na to za późno. Jest 16:30. Ostatni turyści schodzą z gór. Ze szczytu możemy zejść wprost do schroniska, ale przecież nie tak miało być...
Za późno...
Za późno? Noo... za późno. W zasadzie...
Nie mogę się pogodzić z myślą, że stracę tę wspaniałą grań. Jednak jest trochę zbyt późno nawet jak dla mnie, że o moim zmęczonym kompanie nie wspomnę. Ale...
Jest jedno wyjście. Może niezbyt rozsądne, ale... czy ja grzeszę nadmiernym rozsądkiem?..
Różne grzechy można mi zarzucić, ale - nie to!
Zapada decyzja. Bercik zejdzie doliną do schroniska. Załatwi noclegi dla nas dwóch, a ja...
Ja spróbuję przed zmrokiem zrobić zaplanowany fragment trasy.
Bywaj! Do zobaczenia w schronisku.
Ruszam na Jubiläumsgrat.
Od razu wszystko się zmienia. Cały gwar zostaje za mną. Znowu jestem sam na sam z górami...