Re: Alpejskie wędrówki i wspinaczki: pożegnanie ze Szwajcari
napisał(a) Franz » 23.01.2013 00:49
Wykorzystuję ten ostatni spektakl na niebie i pstrykam fotki podobne do siebie, a jednak każda jest trochę inna.
Wrócę na moment do wspomnień mojej mamy, a konkretnie do tego jednego, które mnie od dawna fascynowało.
Nie płynie w moich żyłach krew znanych mi dziadków od strony mamy - mimo iż uwielbiałem długie spacery z dziadkiem, utykającym na skutek rany odniesionej w radzieckim obozie, mimo iż tak lubiłem trzeć moim dziecięcym policzkiem o jego szorstki, milimetrowy zarost. Moja mama została przez nich adoptowana z sierocińca, w którym została umieszczona jako noworodek. Biologiczną matką była czeska pokojówka na zamku w Kamenz, obecnie Kamieniec Ząbkowicki. Kiedy ta zaszła w ciążę, panujący tam Hohenzollernowie tak zadecydowali, umieszczając jednocześnie na koncie mojej mamy okrągłą sumę pieniędzy, pozwalającą na długie życie w dostatku. Miała do niej prawo wyłącznie ona osobiście w momencie, kiedy uzyska wiek osiemnastu lat. Ale Hohenzollernowie nie przewidzieli wojny i jej skutków. Kiedy moja mama uzyskała pełnoletniość, nie było już śladu po sierocińcu, po koncie, po mających na nią czekać pieniądzach. Był rok 1947 i zupełnie inna rzeczywistość...