napisał(a) Franz » 16.12.2023 16:47
Po chwili lina się kończy, a zaczyna się niezbyt stromo opadające zbocze, którym podążam w kierunku szczytu. Dobiegają do mnie głosy podążającej za mną grupki, która wypinając się z liny na końcu ferraty życzy sobie "Berg Heil!"; ja zwykłem robić to dopiero na szczycie. Podchodzę na skraj urwiska po wschodniej stronie masywu, skąd dobrze widać ogromne wyrobisko nad Eisenerz, i wkrótce staję na wierzchołku Kaiserschild. Wdaję się w krótką pogawędkę z dwójką z Leoben, z której się dowiaduję, że praktycznie całe lato było deszczowe i dopiero teraz zrobiło się ładnie - nawet aż nazbyt, gdyż zaczyna doskwierać upał. Dociera grupka, której robiłem zdjęcia, składamy sobie zatem tradycyjne życzenia, po czym daję sobie nawet zrobić przez nich zdjęcie.