Ponieważ nieuchronnie zbliża się koniec naszego wyjazdu, postanawiamy tego popołudnia przede wszystkim wypocząć, sjesta, basen i może jakiś krótki spacer po okolicy. Najpierw jednak idziemy posilić się na obiad, tym razem to mix rybek i mix mięsa + dodatki, na deser nie może zabraknąć owoców i lodów, pod względem jedzenia All Inn w ogóle nas nie rozczarowuje.
Po obiedzie czas na sjestę w apartamanos, choć ja za długo drzemnąć coś nie mogę więc idę się zrelaksować na hotelowy basen.
Woda jest bardzo przyjemna. Kilkanaście szerokości basenu, trochę zwykłego moczenia i organizm zregenerowany. Na weekend zjeżdża na Algarve sporo Porugalczyków i Hiszpanów, wszędzie jest zdecydowanie więcej osób, jednak nie na tyle by było męcząco.
Gdzieś po półtorej godz. wracam do App., gdzie czeka już po wypoczynku zregenerowana żona. Postanawiamy przejść się na najbliższa plażę pospacerować i poszukać muszli.
W międzyczasie spojrzenie w tył na nasze hotelowisko na tle błękitu.
Idziemy na kawkę znajdującą się na plaży Senhora da Rocha skąd odpływaliśmy w rejs. Przyjemne 30min w pięknym otoczeniu przyrody, nawet plażowicze nie przeszkadzają, wszyscy kulturka. Hiszpanki oczywiście topless.
Z ciekawości spoglądam na menu, nie kupujemy nic więcej, bo jesteśmy pojedzeni, ale dla ciekawych cen pstrykam fotkę z menu plażowej restauracji. Apropos to kolejny punkt handlowy, gdzie można płacić wyłącznie gotówką.
Niedługo zbieramy się i idziemy na drugą plażę Praia Nova. Dla ułatwienia turystom, w klifie tuż pod kościółkiem wykonano przekop, całkiem mądre posunięcie dla turystów.
Po drugiej stronie oczywiście niezmiennie pięknie z widokiem na cypel. Piasek zdążył się na tyle nagrzać, że nie idzie po nim chodzić, po prostu parzy w stopy w dodatku jak już pisałem jest kryształki są dość ostre. Dlatego trzymam się oceanu, który chłodzi stopy. Cały czas miły odgłos szeleszczących muszelek wraz z nadejście i dopłynięciem każdej fali.
Siedzimy tutaj jakieś 1,5 godz. tzn żona siedzi, ja nie mogę i spaceruję w poszukiwaniu muszli, zresztą nie jestem w tym osamotniony. Potem zbieramy się do wyjścia tym razem po schodach w górę i jeszcze tam delektujemy się widokiem. To dotąd najcieplejszy dzień na wyjeździe.
Idziemy aleją agaw...
I znów wzrok utkwiony w przepiękny nie mogący się znudzić cypel Nossa Senhora da Roca: