ALGARVE, Portugalia, bardzo udana zdrada Cro

Po mw. 3godz dojeżdżamy do docelowej Sintry. Już z daleka z autostrady widać wyraźnie górujące nad miastem zamki, i tam własnie się udamy.
Wcześniej jednak parkujemy na darmowym parkingu, z którego już nie daleko do kolejnego środka lokomocji.

Parking Sintra

Tutaj zaskakuje nas pogoda, która zmienia się z lekko pochmurnej na ostro deszczową, tego nie wzięliśmy pod uwagę, dlatego pierwsze 5min w Sintrze spędzamy jeszcze w samochodzie. Na szczęście to tylko chwilowe oberwanie chmury i zaraz potem pogoda wraca do normy, chociaż to teren górzysty, jest rześko i przewala się mnóstwo chmur.

Z atrakcji Sintry wytypowaliśmy tylko 3 i naszym zdaniem, aż 3 jak na jeden niepełny dzień.
Odwiedzimy Castello dos Mouros, Palace de Penia oraz Quinta de Regaleiria.

Przydatna info stronka:
https://www.parquesdesintra.pt/en/

Turystyczna linia autobusowa 434 w Sintrze (dane nieco nie aktualne, obecnie płaci się 6,9E/os od przejechania całej pętli; dozwolone jest wysiadanie i wsiadanie na kolejnych przystankach):
http://www.sintra-portugal.com/pl/autob ... ze-pl.html

Najlepiej startować spod końcowego dworca kolejowego (są 2 w Sintrze, potem dowiadujemy się jakie to ważne):
KLIK
KLIK
Bilety sprzedawało dwóch pracowników linii (posiadają przenośne terminale na karty).

Takim właśnie autobusem podróżuje się po bardzo wąskich dróżkach wzgórza Sintra, można również samochodem, ale są duże problemy z miejscami parkingowymi (co widzieliśmy na własne oczy) oraz wiele wąskich dróg jest jedno kierunkowych.

Po ok. 10min od parkingu jesteśmy, gdzie trzeba i kupujemy bilety na pętlę. Międzynarodowe towarzystwo jest wśród nas, najczęściej słychać hiszpański, angielski, holenderski, rosyjski, są i azjaci oraz mulaci. Zasiadamy na pierwszych miejscach w autobusie, co by mieć dobry widok na drogę. Pierwsza część trasy autobusu 434 jest dość długa, jestem pod wrażeniem umiejętności kierowców, którzy na tym wąskich dróżkach nie jeżdżą wcale powoli, czasem wjeżdżając w wąskie gardło na centymetry. Zagaduję o tym do kierowcy... że chyba mógłby przejechać tę trasę z zamkniętym oczami... on w śmiech, ale zaraz pokazuje mi, że nie zawsze jest tak wesoło; rzeczywiście Peugeot na CZeskich blachach zaparkowało dosłownie o 10cm za mało i nie możemy przejechać. Na szczęście służby parkingowe dość szybko organizują przesunięcie samochodu, tak: przesunięcie

Jazda busem jak kolejka wysokogórska, stromo, bardzo kręto, trzeba się mocno trzymać; po drodze widzimy zziajanych pieszych, nawet młodzi ludzie "wysiadają", autobus to był jednak dobry pomysł stwierdzamy; jeszcze chwila i jesteśmy na niewielkim placu o tutaj (kasa biletowa - koszty na stronie Parku Sintra, którą podałem wcześniej):
https://www.google.pl/maps/@38.7901111, ... 312!8i6656

Na pierwszy ogień idzie Castello dos Mouros czyli Zamek Maurów.
Nie będę się rozpisywał o jego historii, wskażę tylko jedno zwięzłe źródło z internetu:
https://www.podrozepoeuropie.pl/zamek-maurow-sintra/

Niech nikogo nie zmyli mała ilość turystów i samochodów pokazana na GM. Odstaliśmy swoje w kolejce ok. 30min, wykorzystaliśmy ten czas na toaletę i drobny posiłek, co robi też reszta z tego ogonka.

Tutaj niepozorne wejście do zamku, a właściwie na dróżkę leśną do niego prowadzącą:
https://www.google.pl/maps/@38.7901111, ... 312!8i6656

Najpierw idziemy jakieś 600m duktem przez las, oczywiście są liczne odnogi do ogrodów itp, ale nas interesuje sam zamek. Zamek Maurów to tak naprawdę okazałe mury oraz kilka, kilkanaście wieżyczek, szału nie ma. W pewnym momencie przywołuję porównanie do muru chińskiego; jest dość rozłożysty, położony na tak naprawdę dwóch wzgórzach. Dziś bardzo mocno tutaj wieje - w sumie ocean jest o rzut beretem, chociaż jest też w miarę ciepło. Staramy się zajrzeć w każdy kąt i podziwiamy wspaniałą panoramę jaka rozpościera się na okolicę (zdjęcia tego nie oddają).
Foty cz.1

Zamek Maurów foty cz.2

Z zamku rozpościera się wspaniały widok na okolicę, a na horyzoncie widać wybrzeże i ocean. Bardzo dobrze widoczny jest też znajdujący się tuż obok Palace de Pena w górze oraz w dole Pałac Narodowy, do które można dotrzeć z buta od dworca lub na powrocie wysiąść z autobusu. Rozłożystość zamku sprawia jednak niektórym trudność, nie wszyscy dają radę wejść na najwyżej położone partie, schodki są czasem wysokie i strome.
Niestety "smartfonowe oczy" nie bardzo dają sobie radę z dzisiejszym naświetleniem i cieniami; teraz żałuję, że nie wziąłem Fuji, ale trzeba przyznać znacznie wygodniej "biega się" z lekkim sprzętem. Niektórzy -szczególnie rosjanie - mocno obładowani sprzętem foto, kilka obiektywów, czasem 2 lustrzanki, mają z tym zabawę...



















Na dole Pałac Narodowy:








A wyżej już tylko Pena:








Przejście całości ze zdjęciami i oczekiwaniem na swoją kolejkę, zajmuje nam ok. 1g. Potem kierujemy się do głównej bramy wejściowej, gdzie ulokowała się mała kawiarenka, są również toalety.
Posilamy się sporych rozmiarów muffinkami z espresso i dalej w drogę.

Mauretańskie cysterny...

Wracamy skąd przyszliśmy i zasięgamy języka, gdzie jest przystanek, by przemieścić się do Palace de Pena; obsługa parkingu wskazuje nam miejsce, chociaż nie ma tam żadnej info, ale faktycznie dosłownie zaraz pojawia się tam bus, który zabiera nas dalej; kierowca rzuca okiem na bilety. Przejazd do Pena nie jest długi, ale znów okazuje się, że stromy, poza tym piesi idący pod górę lub w dół musza bardzo uważać na pojazdy, w dodatku te spaliny... ta wędrówka nie jest przyjemna, dlatego proponujemy jednak wybrać autobus.

Tym sposobem za chwile dosłownie jesteśmy na placu przed wejściem do ogrodów parku Pena.
Parque e Palácio Nacional da Pena

Już będąc w autobusie przerażają nas dwa "ogonki" Znów swoje odstaniemy. Jedna większa kolejka jest do automatów biletowych, my stajemy w tej mniejszej, tutaj:
https://www.google.pl/maps/@38.787974,- ... 312!8i6656

Oczywiście kolejne 0,5godz nie nasze, ale wyjścia nie ma. Przed wyjazdem nie mogłem znaleźć info nt biletów: co obejmuje zwiedzanie jak to określają Parku Pena, a co obejmuje zwiedzaniem Parku i Pałacu Pena (nie szukałem zbytnio intensywnie); słuchając angielskich rozmów w kolejce, zauważam, że nie tylko ja mam ten dylemat.
W końcu następuje nasza kolej i oczywiście pytam, co obejmuje poszczególne zwiedzanie... nie uzyskuję zadowalającej mnie odpowiedzi tylko: park is a park and a garden oraz Park and Palace is a set... cokolwiek jedno i drugie znaczą, dopytuję jeszcze czy park obejmuje dziedziniec Pałacu, ale tu już odpowiedzi nie dostaję, skoro wcześniej rzuciłem do żony Park i Pałac. Zanim odchodzimy, widzimy, że inne osoby za nami również o to pytają, ale odpowiedź jest równie lakoniczna.

Tak więc jesteśmy u stóp kolejnej atrakcji, którą widzieliśmy tylko w necie...
https://www.podrozepoeuropie.pl/palac-pena-sintra/







Przy kasie biletowej trzeba się zdecydować, czy stromiznę do Pałacu pokonamy z buta, czy też decydujemy się na busa (3E/os), niektórzy o tym nie wiedzą i potem są zdziwieni, że nie mogą podjechać busem; my wiemy dlatego czekamy na swoją kolej podwózki, podziwiając z ogonka okolicę...

Te minibusiki na krętych dróżkach dostają tutaj naprawdę "po garach", ale lepsze to, że mechaniczne konie dostają w kość niż te prawdziwe, jak się to ma "w innym" cywilizowanym kraju Po wyjściu z busa idziemy jeszcze kilkanaście metrów, ale już pojawiają się u wszystkich pierwsze ochy i achy, chociaż tak naprawdę Pałac wygląda - wg niektórych komentatorów - nieco kiczowato. Nam się podoba, bardzo chcieliśmy go zobaczyć na żywo, zachwycają już pierwsze spojrzenia w górę. Trzeba przyznać, że na nasze szczęście pogoda zdecydowanie się poprawiła, błękit nieba wspaniale kontrastuje z kolorową fasadą pałacu.

Stwierdzamy, że pod względem pogody i kolejności zwiedzania przemieściliśmy się ze średniowiecznego, ponurego dos Mouros, do słonecznego, świetlanego baroku de Pena
Zresztą zobaczcie sami pierwsze widoki...













Dochodzimy w ten sposób do pewnego kolejnego "ogonka", zasięgamy języka u ostatnich stojących, to kolejka do wejścia do Pałacu... cokolwiek to oznacza. Stoimy więc i podziwiamy widoki wokół nas. Końca kolejki nie widać, ponieważ jest spory zawijas do wejścia.

















Stwierdzamy jednomyślnie, że skoro już teraz przed bramą jesteśmy tak zadowoleni z widoków, to co będzie na górze. Zastanawia mnie jednak, gdzie idą Ci nieliczni ludzie, którzy nie stoją w kolejce tylko omijając ją idą do góry
Stoimy tak dobre z 15min więc jest czas na zdjęcia...



















W Portugalii bardzo popularne są Strelicje, więc i tutaj nie może ich zabraknąć:





Gdy stojąc w kolejce dochodzimy w końcu za bramę główną i ścisłe zabudowania stwierdzam, że muszę jednak sam sprawdzić dokąd prowadzi ten ogonek i gdzie idą ludzie, którzy w kolejce nie stoją...

Podoba mi się, wspaniałe miejsce, ale te kolejki mnie osłabiają.
Może w zimie jest wiecej luzu.
Czytałem że ta Sintra to jest dobra na 2-3 dni, oprócz największych atrakcji, które pokazujesz, widziałem tam taki klimatyczny klasztor kapucynów.

Buber napisał(a):Podoba mi się, wspaniałe miejsce, ale te kolejki mnie osłabiają.
Może w zimie jest wiecej luzu.

był to początek czerwca, piątek, nie wiem i nie chcę wiedzieć co dzieje się tam w sezonie, może w tygodniu jest luźniej; bilety do zabytków jak pamiętam można kupić również przez internet

Buber napisał(a):Czytałem że ta Sintra to jest dobra na 2-3 dni, oprócz największych atrakcji, które pokazujesz, widziałem tam taki klimatyczny klasztor kapucynów.

myślę, że co najmniej 3 dni; osobiście chciałem się tam pojawić w 2 dni, ale zdecydowaliśmy ostatecznie, że zostawiamy więcej na kolejny raz; Klasztor widziałem tylko w necie, robi wrażenie, ale jego oraz Pałac Monserrate odpuściliśmy z braku czasu, przed wyjazdem; dodatkowo myślę, że same ogrody Quinta de Regaleiria z labiryntami to spacer na kilka godzin;
jedno jest pewne, trzeba tam wrócić, bo jest bardzo ciekawie

Jak postanowiłem, tak robię, żonę pozostawiam z telefonem w kolejce, a sam pnę się w górę Pałacu. Końca kolejki nie widać kolejny winkiel i jest...
Okazuje się, że ogonek prowadzi bezpośrednio do wejścia do wnętrz Pałacu, natomiast dziedziniec po tej stronie oraz przyległe balkony są ogólnodostępne i można wejść na nie z biletem do... Parku Jestem nieco rozczarowany i przekonany, że precyzyjnej odpowiedzi w kasie nie udzielono mi z premedytacją. Dogaduję z żoną sytuację, widząc ile jeszcze kolejki przed nami oraz jakim tempem się przesuwa, oceniam ją na 1godz stania. Do stracenia jest 12E i wnętrza pałacu. Do zyskania cenny czas. Na szczęście przed wyjazdem "zwiedzamy" wirtualnie Pałac w internecie i wiemy, że szału nie robi. Decydujemy zatem, że rezygnujemy z kolejki i przywołuję zonę na górę. Teraz oddajemy się widokom z dziedzińców. Najpierw ten po stronie wschodniej...













Imponujące kształty, barwy i ceramika... trochę kiczu jest, ale jaki ładny













Trochę wystawy pokazującej pałacowe życie...







Oczywiście wspaniała panorama na okolicę...

Dobra teraz czas na dziedziniec pałacowy położony po drugiej stronie kompleksu. To ten z wieżyczką i czerwonym kolorem, czyli część, którą widać od strony Castello dos Mouros. Nadal obserwuję kolejkę, zapamiętałem kilka osób, które stały w obrębie nas, na razie ich nie widać, jeszcze nie doszły w kolejce do dziedzińca, więc podjęliśmy raczej dobrą decyzję, choć ze strata 12E.

Po drugiej stronie również kolory, kształty ładnie komponują się z błękitem nieba, do tego wspaniały widok w stronę oceanu, które jest na wyciągnięcie ręki...





























Wąskim przesmykiem za wieżyczką, można przedostać się na drugą stronę pałacu, ale tam nic ciekawego oprócz widoków nie ma; mury na spacer dookoła pałacu są odgrodzone i można dostać się do nich tylko po wejściu do wnętrz. Dodatkowym czynnikiem ujemnym jest potworny wiatr z tej strony, czasem trudno nawet oddychać, więc wszyscy raczej szybko się ewakuują i potem jest zator na wąskim gardle wieżyczki.







Siadamy jeszcze na dziedzińcu po drugiej stronie, wpatrując się w to co przed nami, za nami i obok nas, jeszcze kilka dni i będziemy wpatrywać się w równie kolorowe... blokowiska
Siedząc tak zauważamy "naszych" kolejkowiczów, już są blisko, ale pewnie jeszcze z 15min im zejdzie, czyli byliśmy tu ok 40min.
Schodzimy potem w dół do "ogonka", który ustawił się już do busów zjeżdżających do Sintry. My łapiemy się dopiero na 3 z rzędu

Moze i ten pałac ładny ale tłum i kolejki mnie od niego skutecznie odstraszają

beatabm napisał(a):Moze i ten pałac ładny ale tłum i kolejki mnie od niego skutecznie odstraszają

Tak niestety było, a autobusy nabite... na nas działa to mocno męcząco, szczególnie ten wszechobecny gwar, dlatego szybko uciekamy, by wkrótce zaszyć się i odpocząć choć przez chwilę w ogrodach Quinta de Regaleiria.

Autobusem zjeżdżamy w dół zaliczając pełną pętlę; w pewnym momencie znów jest problem z przejazdem, Ktoś zaparkował z myślą tylko o sobie na szczęście kierowca jest na tyle sprawny w manewrach, że daje radę przejeżdżając na centymetry, choć nieco kombinacji jest. Wysiadamy nie na ostatnim przystanku tylko przed ostatnim przy Pałacu Narodowym, gdzie mieści się również spory plac i tętni życiem kilka klimatycznych uliczek.



Posilamy się czymś na drogę i obieramy kierunek Quinta de Regaleira... W międzyczasie strzelamy kilka fotek poglądowych Górnej Sintry. Oczywiście nie może zabraknąć i tu płytkowych kamienic oraz ornamentów. Uroku dodają również kwiaty.















W pewnym momencie idziemy obok wysokiego muru, zza niego widać pewne charakterystyczne kształty, sygnalizuje nam to, że jesteśmy już coraz bliżej wejścia do Parku Quinta, kolejnej naszej atrakcji must see (mając obecną wiedzę o atracyjności miejsc i naszych zainteresowań, najpierw zaplanowałbym Quintę, potem Peną, a na końcu dos Mouros jako najmniej ciekawy). Dos Mouros nawet mógłbym zamienić na wspomniany wcześniej Pałac Monserrat.









Bilheteira - jedno z nielicznych słów Polsko brzmiących w Portugalii, tutaj bilheteira Quinty:

Buber napisał(a):Podoba mi się, wspaniałe miejsce, ale te kolejki mnie osłabiają.
Może w zimie jest wiecej luzu.
Czytałem że ta Sintra to jest dobra na 2-3 dni, oprócz największych atrakcji, które pokazujesz, widziałem tam taki klimatyczny klasztor kapucynów.

Byliśmy w Sintrze dwa razy. Raz w lipcu 2008 r. a więc już dość dawno. Przyjechaliśmy bardzo wcześnie rano. Kolejek nie pamiętam. Poruszaliśmy się normalnie samochodem, zaparkowaliśmy na parkingu gdzieś przy zamku Maurów, potem zjechaliśmy na dół chyba właśnie do Quinta (czy to w tym parku jest jest taka fajna studnia?).

Drugi raz byliśmy w maju zeszłego roku. Przyjechaliśmy z kolei takim późniejszym popołudniem, zaparkowaliśmy bez większego problemu dość blisko Palacio Pena, dziadki z wnukiem podjechały do pałacu busikiem (raczej pustawym), my przeszliśmy się z buta. Nie było pusto ale kolejek też nie doświadczyliśmy. Byliśmy jakoś poza weekendem (poniedziałek albo wtorek z tego co pamiętam).

Aglaia napisał(a): (czy to w tym parku jest jest taka fajna studnia?).

Studnia Inicjaji, niebawem będzie w relacji...

Aglaia napisał(a):Nie było pusto ale kolejek też nie doświadczyliśmy. Byliśmy jakoś poza weekendem (poniedziałek albo wtorek z tego co pamiętam).

myślę, że są to dobre dni na zwiedzanie, natomiast w Quinta nie było widać tych tłumów (można było tam naprawdę odpocząć), albo nie jest to tak popularne wśród turystów lub turyści gdzieś rozpierzchli się na terenie parku Quinta

Rozważam co zobaczyć podczas jednodniowej wycieczki do Sintry. Nie chciałabym biegać od atrakcji do atrakcji i najbliżej jestem odpuszczenia sobie Pałacu Pena .
No nie podoba mi się i już .