Witam Wszystkich Cro-pelkowców:)
w końcu..., po przeczytaniu wielu relacji zbieram się na odwagę by samej coś napisać - całkiem spory wpływ na sytuację ma spożyty przeze mnie niedawno browarek:))
A więc :
Witam Wszystkich raz jeszcze
w mojej pierwszej relacji z czwartego pobytu w Chorwacji (poprzednie – rok 2004 okolice Trogiru, rok 2010 – Vrsi, koło Ninu, rok 2012 Mirca na Braću) i teraz Pag...
Zaraz po skończonych wakacjach'2012, spędzonych na pięknym Braću zapadła decyzja – wakacje 2013 spędzamy na Pagu:) Wszystko to za sprawą mojej nieocenionej przyjaciółki, która od lat znajduje fajne miejsca na wakacyjne wypady:) W październiku mieliśmy już zarezerwowane apartamenty i pozostało odliczanie...
Bardzo pomocne w planowaniu pobytu okazało się to forum, które uprzyjemniając jesienno – zimowe wieczory wciąga jak narkotyk:)) Obowiązkowo zostały zaliczone relacje z „Klubu Miłośników Wyspy Pag” oraz wiele innych (dziękuję wszystkim hurtowo za ciekawą lekturę .
Pobyt udało się zarezerwować od 15-31VIII (właścicielka zgodziła się na przyjazd w połowie tygodnia) więc czekają nas 2,5 tygodniowe wakacje
Często wyjazdy spędzamy w składzie 3-4 rodzin z dziećmi i podobnie było w tym roku. Z tego powodu staramy się też wcześniej robić rezerwację, bo w sezonie znalezienie kilku apartamentów w jednym domu może nie być łatwe. Pobyt mamy zaplanowany w malutkiej miejscowości Vidalići, o której informacji na Cro.pl nie ma zbyt wiele – mamy jednak nadzieję, że nie oznacza to, że miejsce to nie istnieje:)) Przekonamy się niebawem...
Tym razem jedziemy w trochę mniejszym składzie: jeden samochód – koleżanka z mężem i synem , drugi – moja siostra z córeczką oraz my z mężem i dwoma córkami . Na szczęście auto mamy pojemne: 6 osób + bagaże+ wózek + miliony absolutnie niezbędnych plażowych akcesoriów...
Ufff...
W tym roku, na szczęście dodatkowo zabraliśmy box na dach więc był luzik....
(Rok temu, w tym samym składzie, bez boxu było ciaśniutko i jeszcze klima po wjeździe do Chorwacji odmówiła posłuszeństwa ale nic to – wakacje były jednymi z bardziej udanych)
Znajomi wyjeżdżają 14.VIII zaraz po pracy ok. 16, a my ok 2 w nocy (jakoś lepiej nam się z mężem jeździ po przespaniu chociaż paru godzin). Trasa: wyjazd z Krakowa potem- Słowacja, Węgry, Chorwacja.
Początkowo zapowiada się nieciekawie – noc przed wyjazdem siostrzenicę dopada jakiś żołądkowy wirus, potem mąż zaczyna się marnie czuć ale do wieczora wszystko mija:), następnie krótka drzemka, pobudka i w drogę. Przez dłuższy czas dzieci śpią i jest chwila spokoju:) Po paru godzinach naszą starszą córkę dopadają podobne dolegliwości żołądkowe... (nigdy wcześniej, przez wszystkie lata podróżowania nie miała problemów z chorobą lokomocyjną) ale przed dojazdem na miejsce wszystko również mija. Potem okaże się, że już na miejscu każdy z uczestników wyjazdu zalicza po kolei ten sam problem:( (czyżby ciemne moce zaczęły swoje działania i próbowały nas odstraszyć - my twardziele się nie damy ) Na szczęście jest to dolegliwość krótkotrwała i nikomu z nas nie psuje wakacji:)) .
Droga mija szybko - pogoda piękna, dziewczyny w tym roku mniej rozrabiają w samochodzie:)) (Trójka dzieci w różnym wieku - niecałe 2 lata , niecałe 5 lat i 10 lat w jednym aucie przez parę godzin potrafi zadziałać jak najlepsza mieszanka wybuchowa i bez dalszych przeszkód, przez Senj, docieramy do promu. Zaletą podróży w środku tygodnia jest brak korków – przed nami na prom oczekuje tylko parę samochodów.
Kupujemy bilety i po krótkiej chwili: JESTEŚMY !!!... na księżycu:)))
No to jedziemy do apartamentu:) Droga w tym krajobrazie jest niezwykle malownicza...
(Po minięciu Caski rzucają nam się w oczy ogromne ilości potarganych toreb i worków foliowych po obu stronach pobocza, które wiatr przeniósł chyba z wysypiska – ciekawa jestem czy tam tak zawsze to wygląda?)
W Vidalići spotykamy się ze znajomymi i po rozpakowaniu całego majdanu relaksujemy się do wieczora...
Vidalići to mała mieścinka- trochę apartamentowców, jedna knajpka, malutki sklepik i niewielki deptaczek wzdłuż niezbyt obleganej plaży.
Plaża dosyć ładna, szeroka, woda czysta, mało ludzi i piękne widoczki... nic więcej nam nie trzeba. Odwiedzimy też oczywiście inne plaże, ale o tym w dalszej części.
Największą (dla nas) zaletą jest położenie naszego apartamentu- przy plaży, bez konieczności przechodzenia przez ulicę- gwarantuje to codzienną wygodę- krótka trasa z całym plażowym ekwipunkiem, dzieci mogą do woli biegać tam i z powrotem : po jedzenie, picie i inne „natychmiast niezbędne” rzeczy
W naszym budynku jest 5 apartamentów ( nasza „ekipa” zajmuje trzy) oraz mieszkanie właścicieli (bardzo sympatycznej rodzinki: starszy Pan na emeryturze spędzający lato w Vidalići, jego pracująca w Zagrzebiu żona- przyjeżdżająca na weekendy oraz syn – student – spędzający tam część wakacji). Apartamenty są czyste, ładne i funkcjonalnie wyposażone – nie mamy żadnych zastrzeżeń (raczej nigdy nie mamy )
Sama miejscowość jest typowo wakacyjna, malutka, cicha i spokojna... czasami tylko jak wiatr zawieje w naszą stronę niesie się po wodzie z leżącej prawie naprzeciwko plaży Zrce : umca, umca... Ale jest to na tyle odległe, że nie przeszkadza nam w wakacyjnym lenistwie.
Na miejscu jest jedna knajpka w hoteliku Barbati (z basenem), okupowanym głównie przez Włochów. Jedzenie dobre (raczej włoskie menu), ceny porównywalne z innymi miejscowościami na wyspie (dla zainteresowanych: w porównaniu z Braćem – Pag jest ogólnie trochę droższy (sklepy, knajpki itp.).
Jedynym minusem miejscowości jest brak możliwości dłuższych pieszych spacerów z wózkiem. Wzdłuż plaży jest deptak, jednak dosyć krótki i z małym dzieckiem piesze wędrówki są utrudnione. Zamierzamy jednak, oprócz błogiego nicnierobienia na plaży pojeździć trochę po okolicy więc nie spędza nam to snu z powiek.
Wieczorki często spędzamy cała grupką na plaży pod naszymi apartamentami – mamy tam dużo więcej miejsca niż na tarasie a dzieci mogą poszaleć:) I jeszcze Zrce przygrywa...
Trochę zdjęć z naszej plaży:
Nasz apartament – pierwszy po prawej, w pierwszej linii brzegowej (ten zielony po lewej – był w całości na sprzedaż- gdyby ktoś był zainteresowany;)
Łowcy krabów:
Niektórzy wolą poleżeć:)
Widok z naszego tarasu:
Po przeciwnej stronie plaża PRNJICA, którą też odwiedzimy:
Dalszy ciąg widoków z „naszej” plaży : po prawej stronie łódek na horyzoncie Caska, po lewej Zrce...
Już się robi przydługi ten pierwszy odcinek więc kończę ,
cdn...
p.s. Może uda mi się namówić koleżankę (która może już to czyta ), żeby się tu zarejestrowała i uzupełniała relację...
A teraz już naprawdę na dziś