W ostatni rok co Synek idzie do przedszkola postanowiliśmy spędzić urlop we wrześniu.
HR cała zjeżdżona, MNE też dość dużo więc po studiowaniu forum tego i innego wybór padł na Albanię i Grecję.
Opiszę troszkę Albanię. Kraj dla mnie zupełnie inny niż każdy inny. Wjechaliśmy od strony Podgoricy przejściem Honi Hoti.
Droga do niego dość kiepska-wąska. Po biurokratycznej odprawie wjechaliśmy. To się w głowie nie mieści, po przejechaniu kilku km miałem ochotę zawrócić i wiać do Montenegro.
2 lata temu jeden Bośniak w Ulciniju powiedział mi że Albania to terroristy, Montenegro to koniec cywilizacji, trochę się uśmiechnąłem, bo w 2005 będąc w MNE zrobiliśmy sobie wycieczkę do Szkodry i było co prawda egzotycznie ale nie było tak źle.
Ale teraz zacząłem przyznawać mu rację. Asfalt super kiepski, śmieci, wielkie sterty śmieci, bajzel. Do tego pojazdy na drodze.
Robiło się powoli ciemno, pojazdy na drodze były jakości złomowej, mało kto załączył światła, a rowrzyści i motorowerzyści w 99% nie mieli świateł. Pomyślcie jak się jedzie ciemną nieoświetloną drogą pełną nieoświetlonych pojazdów, poruszających się zresztą prawie bez żadnych zasad.
Szkodra już w całkowitej ciemności, sklepy oczywiście oświetlone ale ruch pojazdów i pieszych poza całkowitą kontrolą. Nie zauważyłem jakiś zasad ruchu drogowego poza tym, że jako tako ruch był trochę prawostronny.
Na ronda w Albani też trzeba umieć wjechać, niby trzeba ustąpić ale często ustępują ci co są na rondzie więc trzeba się wciskać, jak ktoś nam się zatrzymuje to się wciskamy, jak nie ma zamiaru to lepiej mu ustąpić.
Odradzam zdecydowanie jeżdżenia po zmroku, nieoświetlone rowery, auta, osoby na drodze, nie z boku, czasem na środku, do tego 2 razy przejechałem obok studzienki bez pokrywy, wiadomo co by było jak by się tam wpadło. Raz na drodze, na środku był facet bez nóg i wymachiwał rekami,o mało go nie rozjechałem.
Udało nam się przejechać Albanię tam i z powrotem na 2 auta tylko z jedną stłuczką. Całe szczęście że wjechał nam niegroźnie do dupy jeden Alban, a hak uchronił nas przed uszkodzeniami. Autostrady tam też są dziwne, jechałem taką na której były ronda, prędkość max w Albani na autostradzie to 90km/h, między pasami (na autostradzie) czasem stoją ludzie, w jednej ręce trzymają królika, w drugiej koguta na sprzedaż i wymachują nimi, auta się zatrzymują na pasie, obok sprzedają kukurydzę z ręki... Ciekawe przeżycia, polecam, warto to wszystko przeżyć ale trzeba bardzo uważać na drodze i to na wszystko.
Za to jest dużo stacji benzynowych tak ładnych(z zewnątrz, w środku nie byłem) że w Polsce chyba takich nie ma.
Obraliśmy kierunek na Himarę. Od Vlory zaczęło się nawet podobać. Wjechaliśmy na szczyt i zobaczyliśmy Albańskie wybrzeże morza Jońskiego. Z góry wyglądało całkiem nieźle ale jak się okazało z bliska już nie za bardzo.
Dalej trasa widokowa, dobry asfalt, barierki , choć zdarzało się że nagle był przez 50m brak asfaltu, ale to sporadycznie. Ladnie jak pisałem z daleka, po wjeździe do Himare okazało się, że nie jest to to co się spodziewaliśmy.
Brak dobrych kwater, był tu i ówdzie nawet na plaży nówka hotel, niedrogi ale bez kuchni, a to nam nie odpowiadało, trzeba mieć gdzie piwko schłodzić, jakieś śniadanko uszykować (jak się okazało trzeba było i obiadek i kolację sobie robić) Poza tym na plaży/przy plaży śmietniki, smród, wszędzie wokół śmieci, bajzel tu i tam, postanowiliśmy skorzystać z doświadczeń kolegi z forum i pojechaliśmy do Borsh, zakwaterowaliśmy się w hoteliku opisanym na forum. Faktycznie fajne pokoje typu studio, nowe mebelki, telewizja, super praktyczne markizy ale...nikt tam nie sprzątał, pokój był brudny, nic nie wytarte, toaleta zanieczyszczona....Po 3 dniach jazdy nie mieliśmy ochoty dalej jeździć i jak widzieliśmy to w Albani nic lepszego nie znajdziemy.
Zakotwiczyliśmy na 6 dni, umyliśmy pokój i toaletę, było fajnie, ale właściciel miał chyba ze 3 psy które całe noce ujadały, nawet stoppery nie pomagały, no i śmieci, nawet koło domu w rowie pełno śmieci, nawet po placu posesji latały jakieś papierki, leżały jakieś butelki. Generalnie jak się stanęło gdziekolwiek w Albani to wszędzie są śmieci czasem tylko trochę mniej a czasem to prawdziwe wysypiska, nawet na plaży.
Gdyby nie te śmieci to nawet byłoby fajnie, pomimo wszelkich niedogodności. Innym problemem były zakupy. Nie mieliśmy jakiegoś wielkiego zaopatrzenia ze sobą a tu w sklepach lipa, nic nie ma. Wybór niewielki, brak jogurtów, deserków dla dzieci, była co prawda coca cola, jakieś lody i inne pierdoły ale wybór był skromny.
Piekarnię znalazłem a tam pusto, to samo było w restauracjach przy drodze, chcieliśmy coś zjeść a tam nic nie ma, restorany co chwilę ale nic do jedzenia, menu było ale z tego menu niewiele było. W jednym markecie były piwa tylko 0.33l w cenach ok. 130 lek czyli1E więc nie tak znowu tanio. Nie było tam gdzie euro wymienić, jeździliśmy do Himare do banku, ale zakupów też tam nie zrobiliśmy bo nie było co kupić.
Za to jedliśmy w knajpce, może niezbyt pięknej super zrobioną rybkę, ale trzeba ją było dużo wcześniej zamówić bo jak chcieliśmy od ręki to nie było.
Przychodzimy na umówioną godzinę a tu na środku grill rozpalony, siadamy, gość przynosi świeże (chyba) dorady, cytrynuje, soli, na naszych oczach grilluje, smakowało super, byliśmy 2 dni z rzędu, piwo Albańskie do tego (ryba 4E, piwo 1.5E) No i morze, fantastyczne, ale na dluższy urlop to nam by to nie odpowiadało.
Widząc wszechobecny bajzel i śmieci postanowiliśmy dać nogę do Grecji. Albania to ładny kraj ale z daleka, po wjechaniu gdziekolwiek widać jak go Albańczycy zniszczyli, lub raczej zanieczyścili, miejsca oddalone od ich cywilizacji są na pewno piękne, ale warto przejechać, zaobaczyć, zatrzymać się na kilka dni.
Jak wjechaliśmy do Grecji po tych kilku dniach to była zmiana ogromna. Niektórzy marudzą że Grecy źle jeźdżą-zapraszam do Albani, dla nas to byli wzorowi kierowcy, kraj wydawał się czysty jak Szwajcaria, apartamenty mieliśmy czyściutkie, pojechaliśmy do Lidla i kupiliśmy wszystko co trzeba, po kolejnych 6 dniach przejechaliśmy jeszcze raz Albanię aby wjechać do Montenegro na kolejne 6 dni.
Co ciekawe jadąc w tamtą stronę dostaliśmy świstek i przy wjeździe do Grecji nic nie płaciliśmy, za to w drodze powrotnej, też dostaliśmy świstek, po ok. 8h wyjeżdżaliśmy z Albani celnik zażądał opłaty 2E którą to schował sobie do kieszeni nie dając żadnego kwitu.
Nie chciałem się kłócić, bo skutkowałoby to trzepaniem auta, niech ma te 8zł. Montenegro we wrześniu to bajka. Tanie kwatery, mało ludzi, dobre ceny i fajna pogoda, jaka szkoda że za rok dzieciak idzie do szkoły, bo chętnie zawsze był robił urlop we wrześniu