Kiedy się przygotowuję do snu, przechodzi kilku młodych chłopaków, a że budzę ich zainteresowanie, więc nawiązuje się krótka rozmowa - opowiadam, ktom zacz, skąd i dokąd jadę. Ich znajomość angielskiego jest znacznie lepsza od tych chłopaków pod zabytkowym mostem, więc konwersacja toczy się bez przeszkód. Chwilę później dołącza do nich kilka dziewcząt i tuż koło mojego wozu rozbłyskuje małe ognisko. Spoglądam z pewną zazdrością - ogniem można mnie kupić - w końcu podchodzę do nich i parę chwil spędzam przy żywo skaczącym ogniu. Jednak różnica wieku jest nazbyt ewidentna, więc wkrótce się żegnam, zostawiając ich samym sobie.
Popijając ostatnie piwko, widzę poblaski filuternych płomieni, strzelających wesoło w każdą stronę. Eech... młodości...