Zjeżdżam w dół, parkuję samochód i przechodzę przez rodzaj szerokiej grobli pod sam fort. Napotykam Słowaków z Liptowskeho Mikulasa na motorach - właśnie skończyli zwiedzanie - oraz pana, który sprzedaje wejściówki. Tanie, po 100 leków, a poza tym pan zna dwa słowa po polsku: "dziękuję" oraz "do widzenia". Pan szybko objaśnia w języku ogólno-międzynarodowym, gdzie się znajduje harem, gdzie lochy, gdzie studnia - coś z tego daje się zrozumieć.