Oczywiście, mijam wielkie blokowiska, a przystanek robię dopiero na samym końcu, przy mało zachęcającej plaży. Co natomiast dla mnie stanowi tutaj - nazwijmy to - atrakcję, to ujęcie wody, z którego skwapliwie korzystam, napełniając obydwa bidony. Ujęcie jest na tyle interesujące, że nawet pstrykam fotkę podczas nabierania wody, lecącej z pyska lwa.