Zaglądam najpierw z prawej strony, potem jeszcze - przyglądając się przez moment szczegółom ikonostasu - przechodzę na lewą i również szybko naciskam spust migawki.
Do cerkwi wchodzą turyści - zapewne Chorwaci, gdyż taką rejestrację widziałem na samochodzie - i towarzyszący im tutejszy zakonnik. Odwracam się od ściany ikonostasu i mijając rozmawiającą grupkę, pochylam głowę w milczącym pozdrowieniu. Zakonnik z długą siwą brodą podchodzi do mnie szybkim krokiem i serdecznie ściska mi dłoń na przywitanie.
Ujmuje mnie tym bardzo i już szczerzę do niego zęby w serdecznym uśmiechu, po czym - mylnie zakładając, że teraz w wykonaniu nowoprzybyłych nastąpi cała procedura całowania poszczególnych ikon - przechodzę do narteksu, podziwiając misterne zdobienia umieszczonych w ścianie podwójnych drzwi.