X. LlogaraZgodnie z wcześniejszymi planami, postanowiliśmy kontynuować naszą przygodę. Wróciliśmy do samochodu i wyjeżdżając z placu zobaczyłem, że krawężnik jest na tyle niski, że spokojnie będę mógł z niego zjechać na jezdnię. Trzeba było chwilę poczekać na odpowiedni moment, by włączyć się do ruchu. Być może z tego powodu nie pomyślałem, że to nie Polska i zaraz za krawężnikiem może czaić się najzwyklejsza pułapka. Ruszyłem ostro by zdążyć się wcisnąć między nadjeżdżające z dwóch stron pojazdy, by dosłownie w tej samej chili zawisnąć na progach. Na szczęście nadjeżdżające samochody miały na tyle dużo czasu i miejsca, że mogły mnie ominąć. Cofnąć się już nie udało, ale po kilku próbach udało się wjechać na jezdnię.
O dalszej jeździe do przodu nie mogło być mowy, ze względu na spory ruch i pewne urwanie tylnego zderzaka, który i tak trzymał się już na słowo honoru. Jedynym wyjściem było wycofanie się na plac. Niemal natychmiast na placu pojawił się terenowy Mercedes, którego kierowca, bez najmniejszego proszenia, zaproponował pomoc. Dołączył do nas rowerzysta i mieszkaniec pobliskiego domu. Po krótkiej naradzie zaczęliśmy solidarnie zasypywać rynsztok gruzem z rozbijanego obok betonowego bloku. Spokojnie wycofałem na plac, ku wyraźnemu zadowoleniu pomagierów. Kierowca Mercedesa, wraz z czekającą do końca rodziną, szybko się pożegnał, gdyż był już mocno spóźniony, a dwaj pozostali pomocnicy pomagali mi odnieść gruz na miejsce.
Panowie stanowczo odmówili jakiejkolwiek materialnej wdzięczności, przekonując, że zrobili to zupełnie bezinteresownie z potrzeby serca. Doświadczyłem w tym momencie tego, o czym wielu pisze o tym kraju, normalnej ludzkiej bezinteresownej życzliwości.
Szczęśliwie mogliśmy pojechać dalej, przypominając sobie przygody z urwanym chlapaczem i zatrzaśniętymi w samochodzie kluczykami. Uznaliśmy, że to właśnie teraz był ten trzeci raz i, że limit na ten urlop został już wyczerpany.
- Zaraz za Vlorą jest sporo kwater prywatnych i hoteli. Jedne bliżej drogi i morza, a inne
- nieco dalej
- Miejscowi wędkarze na pozostałościach bunkra.
- Później droga zaczyna wznosić się dość wysoko ponad poziom morza. Droga z plaży do hotelu zamienia się w alpinistyczną przygodę.
- Tu naprawdę jest wysoko
- A jak do tego doda się jeszcze usytuowanie hotelu, np. tego po lewej u góry, to może być całkiem ciekawie. Siedzisz w dom, a masz wrażenie, że jesteś albańskim orłem.
Do plaży, od wielu hoteli i pensjonatów, trzeba kawałek powędrować.
Na filmiku widać długą południową plażę. Po kilku kilometrach droga wznosi się i z wielu hoteli do plaży trzeba schodzić stromo w dół lub wędrować wzdłuż drogi pozbawionej chodników.
Kilometr od tunelu, znajduje się całkiem przyzwoity i niedrogi hotel Aliko, ale niestety z taką właśnie opcją codziennych wędrówek. Przymierzaliśmy się do tej lokalizacji, ale ostatecznie wybraliśmy hotele Lyden i Ibiza w Durres.
Bardzo ładne plaże z blisko nich położonymi hotelami, zaczynają się przed Radhimë i ciągną się aż do Orikum. Naszą uwagę zwrócił na siebie kompleks domków Olimpia (tuż przed Radhimë), bardzo ładnie tarasowo rozłożony na zboczu, oraz, posiadający kładkę nad ruchliwą drogą, kompleks turystyczny Regina zaraz za Radhimë.
- Ale jak się doleci nad wodę, to luzik. Plaża przy kompleksie Regina
Tuż przed Orikum jest niewielka marina” Marina e Orikumit”, których na albańskim wybrzeżu nie ma zbyt wiele. Samo Orikum jest ciekawym turystycznie miejscem, gdyż oprócz ładnych plaż posiada też ciekawe obiekty turystyczne. Jednym z nich są pozostałości po starożytnym Oricum. Można też odwiedzić cerkiew Marmiroi z ciekawymi freskami, albo wybrać się na pieszą wycieczkę na półwysep Karaburun z kilkoma jaskiniami. Wg przekazów, w jednej z nich ukrywali się kiedyś piraci z Ulcinja (MN). My minęliśmy Orikum i skierowaliśmy się w kierunku Parku Narodowego i przełęczy Logara (Llogarasë).
Początkowo jechaliśmy szeroką doliną rzeki Dukat, po czym zaczęliśmy wdrapywać się na wysokość ponad 1000 m npm. Na górskich drogach, szczególnie na wiosnę po obfitych opadach deszczu, mogą powstać szkody w drogach polegające na obsunięciach jezdni. Przed sezonem są naprawiane lub tylko zasypane tłuczniem. O tym jak zdobywaliśmy "szczyty" następnym razem.