Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Albania. Relacja z jazdy.

Nazwa Albanii wywodzi się ze źródeł greckich i rzymskich, nawiązując do koloru białego. Sami Albańczycy używają nazwy Shqipëria, co oznacza Krainę Orłów. Albania jest niewielkim krajem - jej powierzchnia wynosi to niewiele mniej niż powierzchnia województwa wielkopolskiego.
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 21.07.2014 14:28

a to ja napisał(a):Wszystkim, którzy podczas pisania mozolnie ustawiają olbrzymie ściany literek mówię to samo: ścianę tekstu można by co jakiś czas "urozmaicać" enterem.

Lepiej się ją czyta :)

Erde - pozdraviam
Relacja jest bardzo specyficzna.
Wklejaj fotki (to nic, że to stopklatki :wink: z filmów) i pisz, pisz ... używając entera

A zresztą ... Twoja relacja, Twoja sprawa, Twoje prawo. Rób jak uważasz. Ale rób :)

Słuszna uwaga. Pierwszy wpis (wstęp) był skrócony z ENTERAMI, czyli jak być powinno. Stało się tak, że poszedł ten właściwy (skrócony) i ten roboczy. Jak się zorientowałem, to przy tym długaśnym był już komentarz, więc musiał pozostać, a tamten skasowałem. Obiecuję poprawę, bo uwaga jak najbardziej słuszna.
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 21.07.2014 19:09

Do Durres jeździli prawie wszyscy. Jedna rodzina miała już nawet taki codzienny rytuał, że po śniadaniu wsiadali w busa i jechali na targ. Po powrocie, ze świeżymi owocami, szli na plażę. Byli już tu kolejny raz i wypracowali sobie metodę. Złośliwi twierdzili, że po powrocie chodzą po plaży i opychają to co kupili, ale były to tylko wyssane z palca plotki, gdyż wyglądali podobnie do mnie, czyli na takich co opychają wszystko sami.
Przy okazji kolejnego naszego wypadu do Durres zwiedziliśmy nieliczne antyczne zabytki i zupełnie teraźniejsze kafejki.
P1030434 A.jpg
Widok z baszty na port
P1030441 A.jpg
W drugą stronę też niczego sobie (myślę o trunkach)
P1030411 A.jpg
Agora
P1030416 A.jpg
P1030155 A.jpg
Amfiteatr
P1030158 A.jpg
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 03.08.2014 23:22

VII. TIRANA
Do Tirany, największego albańskiego miasta (600 tyś. mieszkańców) i stolicy kraju, pojechaliśmy większą grupą, bo aż w 6 osób. Koło stacji benzynowej przy kładce nad [SH4] zatrzymaliśmy busa jadącego do Durres. Tam mieliśmy przesiąść się na państwowy autobus jadący do stolicy, oddalonej zaledwie o 35 km, czyli 25 minut jazdy autostradą. Panowie z busa zaproponowali podróż bezpośrednio do Tirany. Wysiedliśmy na placu Skanerdbega (Sheshi Skënderbej) z centralnie położonym na nim pomnikiem największego albańskiego bohatera.
DSCF1773 A.jpg
Sheshi Skënderbej
Opuszczając trzy razy mniejsze Durres, które i tak jest drugim miastem w państwie, zarówno pod względem wielkości jak i znaczenia gospodarczego, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że w mieście będzie tak mały ruch. W Tiranie jest sporo zadbanej zieleni, trzy rzeki i niestety brak zabytków, gdyż miasto powstało dopiero na początku XVII wieku. Przy placu znajduje się kilka rządowych budynków oraz meczet Ethem Beya (Xhamia e Et'hem Beut) z XVIII wieku.
DSCF1749 A.jpg
Xhamia e Et'hem Beut
DSCF1751 A.jpg
Kulla e Sahatit
Nieopodal meczetu stoi 35 metrowa wieża zegarowa (Kulla e Sahatit). Jest też budynek Narodowego Muzeum Historycznego ozdobiony socrealistyczną mozaiką obrazującym losy Albanii „ Albania - alegoria państwa i narodu” i choć wygląda jak plakat z epoki komunizmu, to wcale nim nie jest. Zwiedziliśmy to muzeum i stwierdzamy, że było warto, także z powodu panującego tam chłodu.
DSCF1757 A.jpg
Muzeum Historyczne
Zwiedzanie Tirany to w zasadzie szlak od placu Skanderbega do Uniwersytetu. Można jeszcze pokusić się na wjazd kolejką linową na wzgórze Dajti, by obejrzeć panoramę miasta, ale my wybraliśmy wędrówkę bulwarem w kierunku placu Matki Teresy. Zatrzymywaliśmy się kilka razy, by zobaczyć przejazd kawalkady ślubnych pojazdów. Wtedy nareszcie usłyszeliśmy klaksony aut, bo jakoś wcześniej, pomimo wielu opisów, jakoś ich nie było słychać. Widok ludzi siedzących na krawędziach samochodowych okien i powiewających przy tym albańskimi flagami, był niesamowity.
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 03.08.2014 23:38

Pałac Kultury, który miał wyglądać podobnie do naszego daru od ZSRR, z powodu zerwania stosunków, nie doczekał się wyższych kondygnacji. Teraz mieści Operę i Teatr Narodowy.
DSCF1767 A.jpg
Opera i Teatr Narodowy
DSCF1775 A.jpg
Tu siedzą ci co rządzą
DSCF1769 A.jpg
Hotel Tirana
P1030018 A.jpg
P1030015 A.jpg
Lanë
Po minięciu rzeki Lany (Lanë), nie wyglądającej zachęcająco, choć Albańczycy tłumaczą kolor ich rzek uwarunkowaniami geologicznymi, dotarliśmy do niesławnego symbolu Tirany, czyli do piramidy, którą Hodża wybudował, wg projektu najważniejszego architekta, czyli swojej córki Pranvery. Ona jest też autorką mauzoleum Skanderbega w Kruji. Piramida miała być najpierw muzeum komunizmu, a później mauzoleum wodza narodu.
P1030008 a.jpg
Piramida
Po upadku komunizmu piramida stała się centrum konferencyjno-kulturalnym, w którym przemawiał George Bush. Była też dyskoteką, ale widocznie duch Hodży nie pozwalał tu na swobodną zabawę i teraz wygląda na opuszczoną.
DSCF1776 A.jpg
Amerykański dzwonek
Przed nią stoi niewielki „dzwon wolności”, amerykański dar dla narodu albańskiego. Należy wspomnieć, że Albania jest członkiem NATO.
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 03.08.2014 23:56

P1030011 A.jpg
Posiedzieliśmy chwilę w cieniu, przeczytaliśmy sobie co dalej mamy do zwiedzania i po przejściu na druga stronę ulicy zerknęliśmy tylko na następny kompleks rządowych budynków i budynek parlamentu. Zrezygnowaliśmy z dalszej wędrówki do Uniwersytetu i placu Matki Teresy (Mother Teresa Square) i poszliśmy w kierunku placu Skanderbega
P1030009 A.jpg
Dużo zadbanej zieleni, nowoczesne budynki instytucji finansowych i hoteli
Wstąpiliśmy jeszcze na chwilę do nowej cerkwi, jak się później okazało, prawosławnej katedry pod wezwaniem Zmartwychwstania Chrystusa.
DSCF1744 A.jpg
Cerkiewny chłodek
Byliśmy już zmęczeni niesamowitą duchotą więc mieliśmy ponowną okazję, choć przez chwilę, odpocząć w chłodnym pomieszczeniu. Zrezygnowaliśmy ze zwiedzania reszty miasta i udaliśmy się na dworzec autobusowy, gdyż powrót zaplanowaliśmy państwowym autobusem. Za przejazd zapłaciliśmy po 100 leków od osoby. W autobusie spotkaliśmy przemiłego albańskiego studenta medycyny, który w ramach wymiany, studiował przez rok w Polsce. Rozmawiał z nami po Polsku i to tak poprawnie, że wierzyć się nie chciało, że był u nas tak krótko. Utrzymuje cały czas kontakty z polskimi kolegami, więc może z tego powodu tak biegle władał naszym językiem. Od niego dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek o albańskich zwyczajach, albańskiej mafii, plantacjach „zioła” i Albańczykach. Żałując, że podróż minęła tak szybko, umówiliśmy się na następne spotkanie. Z Durres do naszego hotelu pojechaliśmy też autobusem, który jechał do Lushnjë. Nie mieliśmy pojęcia, że wysadzi nas przy „dziurze w płocie” zmuszając moje umęczone ciało do ekwilibrystycznych wyczynów. Na zdjęciach widać, że i szczupaczkom nie było do śmiechu.
P1030027 A.jpg
Przystanek przecudnej urodu
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 04.08.2014 07:56

fajna relacja z jazdy, faktycznie zgodna z tytułem,
jak dla mnie super okraszona szczegółami z drogi,
noclegi zapisane, może się przydadzą :D
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 05.08.2014 21:00

no, jednak meczet z XVIII wieku to jednak jest zabytkiem ;) problemem Tirany nie jest krótka historia, ale czasy komunizmu, gdzie zniszczono większość tureckich zabytków, a zwłaszcza świątyń. Przedtem było ich sporo więcej.

W tej piramidzie przez kilka lat nawet działało muzeum po śmierci Hodźy, w internecie są zdjęcia - wyglądało jak miniaturka Korei Północnej :D
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 06.08.2014 23:53

VIII. Berat i Kuczowa (Kuçovë)
Stęskniłem się za samochodem, i chociaż można było pojechać do Beratu tanią komunikacja autobusową, wybraliśmy własny wehikuł. Berat, miasto wpisane na listę UNESCO, podobnie jak wszystkie miasta w tym rejonie, ma za sobą ciekawą przeszłość. Niestety Skanderbeg nie zdołał przyłączyć Beratu do swoich ziem i miasto musiało długo czekać na wyzwolenie. Berat leży nad rzeką Osum (Ishull). Znów woda ma ten kiepski kolor. Chodzą w niej jednak po szyję zanurzeni ludzie z siatkami w rękach i łapią jakieś ryby, czyli nie jest tak źle jak wygląda.
P1030120 A.jpg

Mijając stary turecki kamienny most, wjechaliśmy do chrześcijańskiej dzielnicy Gorica.
DSCF1854 A.jpg
Gorica
Trzeba było uważać na brak kratek ściekowych i pokryw.
P1030076 A.jpg
P1030075 A.jpg
I u nas bywały takie małe ubytki
Udaliśmy się kładką dla pieszych, na drugą stronę rzeki. Z kładki doskonale widać obie stare części Beratu oraz mętne wody rzeki Osum. Muzułmańska część nosi nazwę Mangalem i to właśnie tam, na zboczu góry zamkowej, są tarasowo posadowione stare domy. Dzięki temu, że domy się nie zasłaniają, nazwano ją Miastem Tysiąca Okien.
P1030069 A.jpg
1001 policzyłem
P1030074 A.jpg
I tu jeszcze kilka
P1030077 A.jpg
Zagadka. Gdzie jest tu cerkiew?
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 07.08.2014 00:22

P1030080 A.jpg
P1030082 A.jpg
P1030087 A.jpg
Mercedes nie dał rady i musiał zawrócić, a my ciągle do góry
Piekielnie śliską kamienną drogą dotarliśmy do górującej nad miastem twierdzy. Po drodze spotkaliśmy Macedończyka ze Skopje, który słysząc polską mowę zaczął śpiewać nasz hymn. Okazało się, że jego wujek po trzęsieniu ziemi w 1965 roku wyjechał do Polski i pracował w Wiśle Kraków. Przez zamkową bramę weszliśmy na remontowany dziedziniec. Zwiedziliśmy zamkowe wzgórze, płacąc po 100 leków od łepka.
P1030090 A.jpg
P1030101 A.jpg
Dzięki temu mogliśmy podziwiać panoramę nowej części Beratu z charakterystycznym nowym budynkiem Uniwersytetu.
P1030104 A.jpg
P1030106 A.jpg
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 14.08.2014 17:22

Nowym chodnikiem, mijając znaną już powszechnie najmniejszą klinikę dentystyczną, doszliśmy do okazałego placu z przylegającym do niego zadbanym parkiem.W głębi nowa cerkiew, ołowiany meczet i nowy gmach, jak się później okazało, Uniwersytetu. To właśnie studenci z Beratu, jadący autokarem na południe do Sarandy spadli, przed paru laty, w przepaść. Zeszliśmy na dół i powędrowaliśmy w kierunku Uniwersytetu Prowadzone tam były jeszcze ostatnie prace wykończeniowe, przed inauguracją nowego roku akademickiego.
P1030108 A.jpg
Będzie ładnie.
P1030107 A.jpg
Może są tam i takie kompaktowe szpitale?
P1030109 A.jpg
Ołowiany meczet
P1030110 A.jpg
Cerkiew.
P1030115A.jpg
Uniwewrek czy Biały Dom?
P1030116A.jpg
Ostatnie prace wykończeniowe
DSCF1845 A.jpg
Wracamy do auta. Po drodze jeszcze tylko mała kawa.
P1030111 A.jpg
Tam byliśmy, a skwar jak się patrzy.
Powrót przez park i ostatnie spojrzenie na twierdzę. W związku z siedzibą uniwersytetu miasto zapewne wieczorami tętni życiem i być może dlatego jest tu tak dużo różnych klubów, restauracji i kafejek. W jednej z nich, przy klubie bilardowym (w środku sami faceci) wypiliśmy wyśmienitą kawę i po powrocie do samochodu pojechaliśmy do Kuçovë.
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 14.08.2014 17:43

Kuczowa jest albańskim centrum wydobycia i przetwórstwa ropy naftowej, której wszechobecny zapach robił na nas niesamowite wrażenie. Podświadomie kojarzył się nam z możliwością nieuniknionej eksplozji. Pojechaliśmy zobaczyć odsłonięty w 2011 roku, przez ministra Zdrojewskiego, pomnik polskiego geologa profesora Zbigniewa Zubera, odkrywcy złóż ropy naftowej w Albanii. O jego smutnej historii pisałem przy okazji poprzedniej relacji.
P1030130 A.jpg
Szeroka aleja i nieopodal niej plac.
DSCF1859 A.jpg
Plac przy którym stoi pomnik Zubera
P1030133 A.jpg
Pomnik, dłuta albańskiego rzeźbiarza odsłonięty w 2011 roku przez ministra Zdrojewskiego
P1030134 A.jpg
DSCF1863 A.jpg
Kiwon wyrobnik
DSCF1864 A.jpg
A tu to co aromatyzuje powietrze
DSCF1865 A.jpg
Jeszcze tylko skok na kawkę i lody (akullore) i do hotelu.
Dużo zieleni, wszędzie wieże i „kiwony” mozolnie i nieustannie pompujące albańskie czarne złoto. Niektóre z nich usytuowane w bezpośredniej bliskości domów. Miasta nie zwiedzaliśmy, bo praktycznie nie ma co zwiedzać, chyba, że ktoś chce pogłębiać wiedzę z zakresu socrealizmu lub spacerować wśród miejskiej zieleni pachnącej tym co tu najcenniejsze. Zresztą ropą pachnie tu wszystko i wydaje się człowiekowi, że za chwilę wszystko wyleci w powietrze. No i na zakończenie. Właśnie tu jechaliśmy, wraz z innymi, legalnym rondem w odwrotną stronę, bo tak było bliżej, a co!
jerzy26
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 270
Dołączył(a): 23.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) jerzy26 » 14.08.2014 18:21

Świetna relacja, ja dotarłem do Czarnogóry w 2006 roku , zapisuję się i pozdrawiam ze Śremu. :papa:
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 14.08.2014 21:13

IX. Wlora (Vlorë, Vlora)
Już przed wyjazdem zaplanowaliśmy wypad aż na samo południe Albanii do Sarandy, by zobaczyć tą, wg wszelkich opisów, bogatszą i ładniejszą część Albanii, czyli Albanię leżącą nad morzem Jońskim. Pierwszym miastem , które było przewidziane do zwiedzania była Wlora, chociaż po drodze jest też sporo miejsc godnych odwiedzenia. Mieliśmy w planie jazdę aż na południe Albanii, więc siłą rzeczy nie dało się wszystkiego pogodzić. Ale dla przebywających w Dureszu lub Wlorze warte zobaczenia są Monastyr Ardenicë znajdujący się kawałeczek za Kolonjë, dla kochających ptaki i przyrodę laguna Karavasatasë w Divjakës, czy wreszcie starożytny kompleks zwany Apollonią, oddalony od Fier zaledwie o 9 km.

Wyjechaliśmy z hotelu zaraz po śniadaniu o godzinie 9-tej i prawie autostradą, bo nie wszędzie już skończoną, pojechaliśmy w stronę Fier. Autostrada kończyła się 10 km przed miastem na wysokości Kolonjë i tam właśnie mieliśmy krótkie spotkanie ze stróżami prawa. Dziwnie ustawiony w zatoce samochód, jak się później okazało, był wyposażony w radar, więc na końcu autostrady była już kolejka uiszczających dopłaty do pośpiesznego. Nam się upiekło, bo polska rejestracja czyni cuda, przynajmniej wówczas tak się stało. (1:15 – mrugał, a ja nic, 1:35 – tutaj był ukryty radar, 1:40 – no i stoimy)

Przebiliśmy się przez Fier i już od Levan jechaliśmy najprawdziwszą autostradą wybudowana od podstaw, a nie na istniejącej drodze. Autostrada kończyła się przed Wlorą. Przejechaliśmy przez całe miasto i zatrzymaliśmy się na placu przy wylocie na Sarandę. .Poszliśmy nad morze a później na główną reprezentacyjny bulwar Ismaila Qemali (Boulevard Ismail Qemali) na mapie Google oznaczonej jako ulica Sadyka Zotaja. Port we Wlorze nie robi wrażenia? Można się pomylić, bo za cyplem to już nie przelewki. Za portem handlowym jest też port wojenny. Wędrujemy aż do Placu Niepodległości .
DSCF1915 A.jpg
Niewielki port, przynajmniej z tej strony.
DSCF1916 A.jpg
Gdzie teraz powędrować?
DSCF1917 A.jpg
Boulevard Ismail Qemali
DSCF1920 A.jpg
DSCF1921 A.jpg
DSCF1924 A.jpg
A gdzie są daktyle?
DSCF1927 A.jpg
Nowocześnie, czysto i sympatycznie.
DSCF1929.JPG
DSCF1931 A.jpg
Jeszcze troszkę strzyżonego zielonego i zaraz dojdziemy do przystanków autobusów
DSCF1932 AA.jpg
DSCF1933 A.jpg
Wszędzie zadbane samochody
DSCF1934 A.jpg
Schowany w cieniu uliczny sprzedawca kukurydzy z grilla. Nieśmiało z zieleni wyłania się minaret z megafonami.
DSCF1938.JPG
Meczet Murada (1557 r.) w całej okazałości. Należy do najstarszych w Albanii
DSCF1936 A.jpg
Wzgórze Gropa e Topallas z mauzoleum Musum Baba i niewielkie sanktuarium albańskich, i nie tylko, najspokojniejszych ze spokojnych baktaszytów, muzułmanów którzy np. jedzą wieprzowinę. Uznawani przez muzułmanów z Bośni, Macedonii i Kosowa za heretyków.

Pożegnaliśmy naszych współtowarzyszy, którzy zrezygnowali z jazdy do Sarandy i postanowili wrócić do Durres autobusem.

Troszkę historii najnowszej. We Vlora ogłoszono niepodległość Albanii, ale także tu, 5 lat od obalenia komunistycznego reżimu, w 1997 roku wybuchły silne zamieszki sprowokowane upadkiem piramid finansowych. Wracający z Grecji i Włoch gastarbeiterzy zainwestowali zarobione pieniądze w para bankach, skutkiem czego stracili wszystkie zarobione pieniądze. W wyniku niepokojów społecznych południe Albanii przejęły uzbrojone bandy grabiące wszystko co było możliwe, łącznie z zawartością wojskowych magazynów. Wreszcie sytuację opanowano, ale w sumie zginęło wtedy w całej Albanii ok. 3000 ludzi. Jak się okazuje w wielu miejscach na świecie budowa demokracji nie potrafi obyć się bez ludzkich ofiar. W Albanii podziwiają nas za to, że my potrafiliśmy to czego niestety sami nie potrafimy docenić. W ramach powrotu do normalności, w wyniku zdecydowanego działania władz, doprowadzono do rozbiórki nielegalnych budów na wybrzeżu, dzięki czemu miasto rozwija się teraz bardziej harmonijnie.

Reasumując, trzeba przyznać, że Vlore wydaje się być doskonałym miejscem do spędzenia wakacji z możliwością zwiedzenia praktycznie całej Albanii, bez opuszczania na dłużej swojej bazy. Z tego rejonu jest wszędzie blisko. Praktycznie 100-150 km i ok 1,5 -2 godzin jazdy. Można nawet skoczyć do Kruję, bo to nie cała godzina jazdy od Durres. W drugą stronę, do Sarandy tylko stówka i prześliczne widoki z przełęczy Llogara, a po drodze też sporo atrakcji. Najlepsza droga dojazdowa do Albanii, jest wg mnie od strony Macedonii, bo nie dość, że dobra droga, to można też zwiedzić także Ohrid. Samo Vlore jest dużym rozwijającym się miastem mającym turystyczne ambicje. Nie ma tłumów z Tirany a jedyny prom do Włoch wozi głównie tam pracujących Albańczyków.

Na północ od miasta powstaje nowa dzielnica turystyczna i jest tam sporo nowych apartamentów. Jest też szeroka piaszczysta plaża. Na południe, przy drodze do Sarandy, aż do Orikum jest cała masa hoteli i pensjonatów. W okolicach tunelu część jest usytuowane dość wysoko i daleko od morza. Pomimo, że nie można mieć zastrzeżeń do samych hoteli, to często są one usytuowane obok rozpoczętych budów. Trzeba też pamiętać, że większość dróg pozbawiona jest pobocza, więc trzeba często wędrować do plaży tuż obok samochodów.

Osobiście polecam okolice Radhime lub Orikum, gdzie zaczyna się Morze Jońskie i jest szeroka piaszczysta plaża. Trzeba dokonać wyboru, wg własnych preferencji i możliwości.
(Dystans 120 km. Czas przejazdu 1h 30’. Średnia prędkość 40 km/h)
Ostatnio edytowano 08.11.2015 11:12 przez erde, łącznie edytowano 1 raz
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 15.08.2014 21:16

X. Llogara
Zgodnie z wcześniejszymi planami, postanowiliśmy kontynuować naszą przygodę. Wróciliśmy do samochodu i wyjeżdżając z placu zobaczyłem, że krawężnik jest na tyle niski, że spokojnie będę mógł z niego zjechać na jezdnię. Trzeba było chwilę poczekać na odpowiedni moment, by włączyć się do ruchu. Być może z tego powodu nie pomyślałem, że to nie Polska i zaraz za krawężnikiem może czaić się najzwyklejsza pułapka. Ruszyłem ostro by zdążyć się wcisnąć między nadjeżdżające z dwóch stron pojazdy, by dosłownie w tej samej chili zawisnąć na progach. Na szczęście nadjeżdżające samochody miały na tyle dużo czasu i miejsca, że mogły mnie ominąć. Cofnąć się już nie udało, ale po kilku próbach udało się wjechać na jezdnię.

O dalszej jeździe do przodu nie mogło być mowy, ze względu na spory ruch i pewne urwanie tylnego zderzaka, który i tak trzymał się już na słowo honoru. Jedynym wyjściem było wycofanie się na plac. Niemal natychmiast na placu pojawił się terenowy Mercedes, którego kierowca, bez najmniejszego proszenia, zaproponował pomoc. Dołączył do nas rowerzysta i mieszkaniec pobliskiego domu. Po krótkiej naradzie zaczęliśmy solidarnie zasypywać rynsztok gruzem z rozbijanego obok betonowego bloku. Spokojnie wycofałem na plac, ku wyraźnemu zadowoleniu pomagierów. Kierowca Mercedesa, wraz z czekającą do końca rodziną, szybko się pożegnał, gdyż był już mocno spóźniony, a dwaj pozostali pomocnicy pomagali mi odnieść gruz na miejsce.

Panowie stanowczo odmówili jakiejkolwiek materialnej wdzięczności, przekonując, że zrobili to zupełnie bezinteresownie z potrzeby serca. Doświadczyłem w tym momencie tego, o czym wielu pisze o tym kraju, normalnej ludzkiej bezinteresownej życzliwości.

Szczęśliwie mogliśmy pojechać dalej, przypominając sobie przygody z urwanym chlapaczem i zatrzaśniętymi w samochodzie kluczykami. Uznaliśmy, że to właśnie teraz był ten trzeci raz i, że limit na ten urlop został już wyczerpany.

P1030167 A.jpg
Zaraz za Vlorą jest sporo kwater prywatnych i hoteli. Jedne bliżej drogi i morza, a inne
P1030168 A.jpg
nieco dalej
P1030169 A.jpg
Miejscowi wędkarze na pozostałościach bunkra.
P1030170 A.jpg
Później droga zaczyna wznosić się dość wysoko ponad poziom morza. Droga z plaży do hotelu zamienia się w alpinistyczną przygodę.
P1030171 A.jpg
Tu naprawdę jest wysoko
P1030172 A.jpg
A jak do tego doda się jeszcze usytuowanie hotelu, np. tego po lewej u góry, to może być całkiem ciekawie. Siedzisz w dom, a masz wrażenie, że jesteś albańskim orłem.


Do plaży, od wielu hoteli i pensjonatów, trzeba kawałek powędrować.
Na filmiku widać długą południową plażę. Po kilku kilometrach droga wznosi się i z wielu hoteli do plaży trzeba schodzić stromo w dół lub wędrować wzdłuż drogi pozbawionej chodników.

Kilometr od tunelu, znajduje się całkiem przyzwoity i niedrogi hotel Aliko, ale niestety z taką właśnie opcją codziennych wędrówek. Przymierzaliśmy się do tej lokalizacji, ale ostatecznie wybraliśmy hotele Lyden i Ibiza w Durres.
Bardzo ładne plaże z blisko nich położonymi hotelami, zaczynają się przed Radhimë i ciągną się aż do Orikum. Naszą uwagę zwrócił na siebie kompleks domków Olimpia (tuż przed Radhimë), bardzo ładnie tarasowo rozłożony na zboczu, oraz, posiadający kładkę nad ruchliwą drogą, kompleks turystyczny Regina zaraz za Radhimë.
P1030174 A.jpg
Ale jak się doleci nad wodę, to luzik. Plaża przy kompleksie Regina

Tuż przed Orikum jest niewielka marina” Marina e Orikumit”, których na albańskim wybrzeżu nie ma zbyt wiele. Samo Orikum jest ciekawym turystycznie miejscem, gdyż oprócz ładnych plaż posiada też ciekawe obiekty turystyczne. Jednym z nich są pozostałości po starożytnym Oricum. Można też odwiedzić cerkiew Marmiroi z ciekawymi freskami, albo wybrać się na pieszą wycieczkę na półwysep Karaburun z kilkoma jaskiniami. Wg przekazów, w jednej z nich ukrywali się kiedyś piraci z Ulcinja (MN). My minęliśmy Orikum i skierowaliśmy się w kierunku Parku Narodowego i przełęczy Logara (Llogarasë).

Początkowo jechaliśmy szeroką doliną rzeki Dukat, po czym zaczęliśmy wdrapywać się na wysokość ponad 1000 m npm. Na górskich drogach, szczególnie na wiosnę po obfitych opadach deszczu, mogą powstać szkody w drogach polegające na obsunięciach jezdni. Przed sezonem są naprawiane lub tylko zasypane tłuczniem. O tym jak zdobywaliśmy "szczyty" następnym razem.
Ostatnio edytowano 08.11.2015 11:16 przez erde, łącznie edytowano 1 raz
erde
Croentuzjasta
Posty: 219
Dołączył(a): 01.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) erde » 15.08.2014 22:49

(Łatana droga - 2:45)
P1030175 A.jpg
P1030177 A.jpg
P1030178 A.jpg
P1030181 A.jpg
P1030186 A.jpg
P1030189 A.jpg

Początkowo droga była prosta, płaska i nudna, ale z upływem czasy robiło się nieco ciaśniej i bardziej kręto. Opowieści o meczącym i wymagającym podjeździe są mocno przesadzone, co można zobaczyć samemu na filmikach. Droga zupełnie przyzwoita, nieco wąska, ale nie jechałem ciężarówką, więc bez problemu dojechaliśmy do szczytu przełęczy. Zatrzymaliśmy się na parkingu przy kamiennym budynku restauracji „Panorama”. Na zadaszonym tarasie widokowym, popijając smaczną kawę i degustując równie smaczną baklawę, spędziliśmy chwilkę spoglądając na widniejący gdzieś daleko kawałeczek dzikiej plaży nad witającym nas nieśmiało Morzem Jońskim.
P1030201 A.jpg
P1030191 A.jpg

Z tarasu można już było zobaczyć, leżącą 1000 metrów niżej kawałeczek dzikiej plaży. Gdy zjechaliśmy troszkę niżej widok był jeszcze ciekawszy. Nacieszywszy oczy zaczęliśmy zjazd z przełęczy.
P1030209 A.jpg
P1030215 A.jpg
P1030216 A.jpg
P1030220 A.jpg
Jeszcze spojrzenie do tyłu, by zobaczyć cienką niteczkę drogi prowadzącej od przełęczy
P1030221 A.jpg
Jedziemy do Himare
Ostatnio edytowano 08.11.2015 11:24 przez erde, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Albania - Shqipëria



cron
Albania. Relacja z jazdy. - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone