Po kilku dniach opalania pora zmienić miejsce i zacząć myśleć o powrocie.
Dzisiaj jedziemy nad Ochryd.
Od ludzi których spotkałem podczas wyprawy dowiedziałem się że pola namiotowe w Macedonii nad ochrydem są strasznie głośne.Typowa imprezownia.Głośna muzyka do rana.Jako że jadę z dziećmi potrzebujemy spokojniejszego noclegu.Dlatego zapada decyzja.Jedziemy na pole namiotowe w pobliżu miejscowości Podgradec a z tamtąd pojedziemy zwiedzać Ochryd w Macedonii.
W nocy była burza.Lało i wiało niemiłosiernie.Nad ranem nieco się uspokoiło.Zachmurzenie jest jednak duże.Dzisiaj to chyba pogody na opalanie nie będzie.Szybko pakujemy mokre namioty.Żegnamy się ze znajomymi z pola namiotowego i w drogę.
Dojeżdżamy pod Llogarę.Chmurzy się coraz mocniej i znowu zaczyna padać.
Z każdym metrem podjazdu widoczność spada.Zaczynam się zastanawiać czy może lepiej nie zawrócić i przeczekać.Spadające krople tłuką niemiłosiernie po dachu.Na drodze coraz więcej spadających odłamków skał.Dostać takim kamolem w szybę , nawet wolę nie myśleć jak to się może skończyć.
Miejscowi jednak jadą dalej pod górę.Zbliżamy się do przełęczy.Wycieraczki nie nadążają.Teraz jeszcze zjazd w dół.Po drugiej stronie przełączy leje jakby mniej.Nie ma też tylu kamieni naniesionych przez spływającą wodę.Zaczyna się przejaśniać.Chyba nam się udało.Tym razem mieliśmy sporo szczęścia.
Obyście nie musieli w takich warunkach przejeżdżać przez Llogarę.
Deszcz ustaje a my docieramy do Vlore.
Duże nadmorskie miasto.Nowoczesne bloki,hotele.Duży ruch samochodowy.
Zwróćcie uwagę na ostatnim zdjęciu na rowerzystów którzy rondo pokonują jadąc pod prąd pomiędzy samochodami.To bardzo charakterystyczny widok a Albanii.
Droga jest dobrej jakości.W okolicach Elbasan nieco gorzej.Nawierzchnia się zepsuła.Dziura na dziurze i do tego tiry jadące w kierunku autostrady.Ale to zaledwie kilka kilometrów.Można to wytrzymać
W oddali widać już jezioro ochrydzkie.Pięknie otoczone górami.Zjeżdżamy w dół i droga znowu zaczyna się gorsza.
Jedziemy w kierunku miasta Podgradec.Mijamy kilka pól namiotowych.Wreszcie docieramy na miejsce.
Camping Peskhu.Położony nad brzegiem jeziora.Ludzi niewiele.Jeden niemiec,jeden francuz i polacy.
Miejsce bardzo ładne.Obok piaszczysta plaża.Bardzo ładna restauracja oferująca świeżą rybkę.A rybka przed smażeniem odławiana z pobliskich basenów nad którymi można się przechadzać po pomoście.Bardzo to wszystko gustownie urządzone.Cena za camping niewielka 7-11euro.
Zastrzeżenia moje budzi jednak toaleta i prysznice.Są sprzątane ale remontu to potrzebują na gwałt.
Kafelki porozbijane stare.Prysznic również niezbyt fajny.Za toalety właściciel otrzymuje 2.Reszta bardzo fajna.Obsługa bardzo grzeczna.Jest cicho spokojnie tak jak miało być.
Sielankowy obraz zaburza pobliska droga.Wieczorem jednak ruch zanika.
Po obiedzie jedziemy do pobliskiego Podgradec.Trzeba uzupełnić zapasy.Kończy się rówież waluta.
Parkujemy w centrum.W pobliżu sporo niewielkich sklepów.Robimy zakupy,wybieramy walutę.
Teraz można pozwiedzać miasto.Kilka dużych hoteli.Promenada nad jeziorem.Wszystko jest jakieś dziwne.Mam wrażenie że cofnąłem się w czasie.To miasto wygląda jakby wyjęte z czasów komunistycznych.
Czuję się jakbym był obserwowany.Setki oczu wpatrzonych w nas turystów.Strasznie dziwne uczucie.
Teraz rozumiem jak czują się gwiazdy telewizyjne.Brakuje tylko paparazzi.Faktycznie w tej miejscowości nie ma turystów.Na deptaku jest za to mnóstwo emerytów.Ławeczki są po prostu oblegane przez nich.Przyjeżdżają wózkami inwalidzkimi,starymi rowerami.
Rozmawiają grają w domino.W polsce nie widziałem takich scen.U nas co najwyżej emeryci siedzą przy piwie w barze.
Podgradec niczym mnie nie zachwycił.Wręcz przeciwnie.Jutro jedę zwiedzać Ochryd.Mam nadzieję że tutaj będzie na co popatrzeć.