Po dwóch dniach spędzonych na odpoczynku ruszamy do Albanii.
Dzisiejszy dzień spędzimy prawie cały w samochodzie. Zwijamy namioty i ruszamy w drogę.
Po drodze mijamy Dubrownik.
Po raz kolejny przejeżdżam obok i nie miałem jeszcze okazji zwiedzić. Dzisiaj znowu nie będzie czasu na zwiedzanie. Szkoda ale będzie powód by jeszcze tu wrócić. Jesteśmy na granicy z Czarnogórą. Niezbyt długa kolejka, odprawa dość szybka. Natomiast w stronę przeciwną to jest z Czarnogóry do Chorwacji horror. Kolejka kilkukilometrowa. Chyba wstąpienie Chorwacji do unii daje o sobie znać. Jeśli się mylę to niech mnie ktoś sprostuje. Przekraczał ktoś tą granicę w sezonie 2013?Też była taka kolejka do odprawy?
Jesteśmy w Czarnogórze. Robimy szybkie zakupy. Sklepów samoobsługowych tutaj sporo a płacić można w euro i kartą. Na dodatek wiem już z poprzedniego wyjazdu że ceny na przyzwoitym poziomie.
Nie wiem natomiast jak to będzie wyglądało w Albanii. Nie mam leków(tamtejsza waluta) a i płatności kartą czytałem raczej nie wchodzi w grę.
Dojeżdżamy do Ulcinj. Kierujemy się na przejście graniczne. Droga coraz węższa a nawierzchnia coraz gorsza. Okolica zupełnie wymarła. Teren skalisty, jakieś bramy skalne,głazy żywego ducha. Wygląda to dość przerażająco. W końcu jest i przejście graniczne. Znowu błyskawiczna odprawa. Albańczyk nawet nie sprawdza paszportów. Od niechcenia pyta "poljaki" potwierdzamy i już jesteśmy w Albanii.
Mijamy kilka wiosek. Wyglądają dość biednie ale tego się spodziewaliśmy. Droga nawet dość dobra. Jak na szosę międzynarodową to raczej za wąska. Ruch niewielki. Po kilku minutach dojeżdżamy do Szkodry. To największe miasto w północnej Albanii(ok 96tyś mieszkańców).Położone nad jeziorem szkoderskim które znam z ubiegłorocznych wakacji ale od strony Czarnogóry.
Szukamy banku lub kantoru. Nie mogę znaleźć. Obok nas zatrzymują się polacy. Mają podobny problem.
Okolica wygląda tak:
Jak widzicie dzielnica bankowa to to nie jest.
W ogóle to miasto wygląda dość zaskakująco. Jeśli tak ma wyglądać Albania to chyba będziemy się szybko stąd ewakuować. Jedziemy na kemping. Walutę wymienimy jutro. Jest już po południu. Dzisiaj nie będziemy już nic zwiedzać a za kemping i tak zazwyczaj płaci się przy wyjeździe.
Z miasta wyjeżdżamy w kierunku Koplik. Rozglądamy się za jakimś drogowskazem. Jest tabliczka. Skręcamy w boczną szutrową drogę. Jakieś 100 m od głównej drogi jest Lake Shkodra Resort.
Budzi on naszą ciekawość a zarazem niepewność. Co tutaj zastaniemy. Wiele osób pisało że kampingów nie ma. Wiem że to nieprawda. Przecież widzę że jest. Również wiele czytałem że standard niski. Również nie mogę potwierdzić.
Więc do rzeczy. Wjeżdżamy na plac. Mijamy solidne ogrodzenie zamykane na noc. Dobra jest. Będzie bezpiecznie. Wita nas serdecznie uśmiechnięty Albańczyk. O dziwo zna angielski a przecież czytałem że Albańczycy nie znają języków. Zaprasza do recepcji. Bardzo ładny drewniany domek.
Pytam o ceną. Za nas wszystkich 11 euro i to z darmowym prądem i dostępem do internetu.
Kemping jest bardzo duży. Dookoła wyznaczone działki na namioty i kampery. Wszystkie zacienione przez wiatę nakrytą czymś w rodzaju trzciny zapewniającej cięń. Bardzo przydatna sprawa bo słońce pali niemiłosiernie. Na słupach podtrzymujących konstrukcję zamontowane gniazdka z prądem.
Toalety nowoczesne wykafelkowane. Czyste. Jest ciepła woda. Na polu namiotowym ładnie przystrzyżona trawka. Jest trochę Polaków,czechów i kampery na niemieckich blachach. W recepcji jest mały kantor wymiany walut. Wymieniam choć na razie nie będą leki potrzebne. Dowiaduję się że jest na miejscu restauracja w której można płacić w euro. Dostaję ulotkę w której jest cennik,menu restauracji a nawet propozycja wycieczek fakultatywnych. Kilka wariantów łącznie z wyjazdem do Theti(to wioska położona w górach przeklętych)do której dojazd samochodem niewyposażonym w napęd na cztery koła jest dość ryzykowny. Propozycji wycieczek jest oczywiście więcej: Kruja, rejs po jeziorze koman itd.
Namiot postawiony. Można zwiedzić najbliższą okolicę. Dojście nad jezioro zajmuje kilka chwil. Ścieżka wydeptana przez trawę. Trochę podmokła. Po drodze mijamy restaurację. Wygląda zachęcająco. Przy restauracji wysypana piaszczysta mini plaża a na niej leżaczki. Woda w jeziorze ciepła, Czysta. Trochę dno muliste. Kilka osób pływa. Wracamy do restauracji. Trzeba się posilić. Ceny bardzo przystępne.Większość osób z kempingu tutaj przychodzi na obiadek. Dzieci zamawiają pizzę(3-4 euro),żona sałatkę albańską(grecką) duża porcja1,5 euro,a ja biorę szaszłyki jagnięce 4 szt niecałe 3,90 euro. Do tego zimne piwko 1 euro. Wszystko smaczne ładnie podane. Ten kemping to po prostu REWELACJA. Nie dość że śmiesznie tani to zorganizowany z ogromnym rozmachem. Doskonała baza wypadowa.
Zaczyna się ściemniać wracamy do namiotów. Jutro jedziemy do Kruji.
- Jezioro szkoderskie a góry w tle to już Czarnogóra
- jezioro szkoderskie