Witam wszystkich!
W tym roku (do trzech razy sztuka - tyle razy była w planach, ale zawsze coś... jak w tej reklamie banku... ) nareszcie udało nam się wybrać do Albanii. Kraj ten intrygował i przyciągał mnie jak magnes od 4 lat. Oczywiście trzeba było przekonać rodzinę, obalić stereotypy itd itp, ale się udało.
Pomogły w tym wydatnie - oczywiście nie licząc tegoż forum - przewodniki:
Albania - Przewodnik turystyczny (seria Miejsca świata) - Tibor Dienes
Albania. Przewodnik turystyczny National Geographic - Gillian Gloyer
Wyjazd 2 lipca o 5:00 z Warszawy, trasa wiodła przez następujące kraje:
Słowacja, Węgry, Serbia (nocleg w Belgradzie), Macedonia, Grecja, Albania - ok. 2200 km z czego ponad połowa po autostradach. Sama podróż naprawdę rewelacja - jedyny minus to granice, a właściwie ruch na nich (tak ok. 1 godz. straty w kolejce, ale zawsze można też odpocząć od jazdy i się rozprostować). Przydała się nawigacja iGO z mapami TopMap Eastern Europe Maps (dostawcy lokalni, nie TeleAtlas ani Navteq), która dobrze nas pokierowała do przejścia granicznego grecko - albańskiego, które w ogóle nie było w żaden sposób oznakowane (droga do niego) - co później podczas przekraczania tej granicy jak się okazało miało swój powód, ale o tym za chwilę... Kolejki nie było, jeden samochód przed nami, ale z powodu nudy panującej wśród greckich celników na tym przejściu albo pewnych odgórnych zaleceń wywiązała się dyskusja pt. szukamy dziury w całym i do Albanii nie pojedziecie (czego się w ogóle nawet nie spodziewałem z ich strony), zaczęło się sprawdzanie paszportów, dokumentów od samochodu, ubezpieczenia, a do tego teksty że tam nie ma po co jechać, że jak na wakacje to tylko Grecja. Istna masakra, ale ja grzecznie swoje że nie widzę powodu, dla którego nie mógłbym tam jechać, że w Grecji już byłem i tak sobie dłuższy czas rozmawialiśmy (bardzo młody chłopak i dziewczyna to byli Ci celnicy), aż w pewnym momencie oni w śmiech coś tam do siebie powiedzieli po grecku - i dają mi paszport i dokumenty od auta i że możemy jechać. Nie miałem jeszcze takiej dziwnej akcji na granicy, ale żadna siła mnie nie powstrzymała od odwiedzenia Albanii jak widać...
cdn.
Na początek zdjęcia z Ksamil (jak wygląda miasteczko i najbliższa okolica)
wjazd do Ksamil od strony Sarandy
tu spędziliśmy pierwszą noc - przyjechaliśmy ok. 22:00 i nie chciało nam się szukać po nocy niczego innego
słynne albańskie bunkry, można je spotkać wszędzie a do tego są bardzo fotogeniczne...
najlepsza pizza w Ksamil - naszym skromnym zdaniem oczywiście, bardzo fajna obsługa, domowa rakija - często gratis i jak już wyjeżdżaliśmy to właściciel dał na 1,5 litra "na pamiątkę"
to nasz hotel, w którym spędziliśmy cudowne 2 tygodnie w Ksamil
jak ktoś by miał ochotę na zdjęcie z niedźwiadkiem to ma taką okazję na plaży w Ksamil...
jedna z bardzo wielu samowoli budowlanych w Ksamil...
kościół a w tle minaret i regularne nawoływania z niego do modlitwy...
to nasza druga ulubiona knajpka, bardzo sympatyczny właściciel, rewelacyjna kawa i jedzenie, na śniadania najczęściej przychodziliśmy tutaj...
Okolice Ksamil:
plaża pomiędzy Ksamil a Sarandą - przypadkowo zjechaliśmy z głównej drogi i znaleźliśmy takie miejsce...
droga z Ksamil do Butrintu...
Pozdrawiam.
Artur