Przygotowania do wyjazdu.
Dwa lata temu w Komovi spotkaliśmy grupę młodych (kończących liceum) rodaków. Nie mieli żadnej mapy, przewodnika. Nie bardzo wiedzieli gdzie właściwie są. Dojechali za duże pieniądze do Belgradu, później do Podgoricy. Tam ktoś poradził im do jakiego autobusu wsiąść żeby pojechać w góry (było im obojętne w jakie). Pytali nas, czy jak pójdą w te góry, to po drugiej stronie będzie jakiś autobus lub pociąg. Tłumaczyłem im, ze jeżeli zboczą nieco na południe, to mogą znaleźć się w Albanii. Obejrzeli nasze mapy i poszli na Stavną. Dwa tygodnie później spotkaliśmy ich ponownie. Szczytu nie zdobyli. Wrócili na wybrzeże i resztę czasu spędzili w Kotorze bo bali się już gdzieś ruszyć. A przecież były już wówczas dostępne dwa polskie przewodniki po Czarnogórze, a i mapy drogowe można było kupić.
Można i tak, ale to nie dla nas.
Czasu na przygotowania zawsze brakuje. Praca, bieżące sprawy ...
Trzeba jednak coś wiedzieć o kraju do którego się jedzie, a przynajmniej zgromadzić jakieś materiały by poczytać na miejscu.
Więc poszukiwania w księgarniach.
Przewodniki
Po polsku jest właściwie tylko jeden -
Miejsca świata - Albania wydawnictwa
Piątek Trzynastego
Drugi
Bałkany. Bośnia i Hercegowina, Serbia, Macedonia, Albania wydawnictwa
Bezdroża o Albanii mówi niewiele. Podaje jedynie podstawowe informacje i opisuje krótko największe i najbardziej znane miasta.
Mapy
Pozostaje nam kupiona w 2004 (obecnie już niedostępna) a wydrukowana w 1995r. mapa Albanien EURO_REGIONALKARTE 1:300 000 wydawnictwa RV VERLAG. Trochę stara, ale nic lepszego nie udało się nam kupić.
Jeszcze starsze, ale za to dokładne, były
radzieckie mapy topograficzne w skali 1:50 000 - obecnie nie można ich już pobrać z
tej strony. Kilka z nich, między innymi
rejon Jezercesa można znaleźć
tutaj.
Na
tą czeską stronęwarto zaglądać w poszukiwaniu map.
Informacje w Internecie.
Czytamy nieliczne i raczej niezbyt obszerne relacje, w znacznej części pisane według szablonu:
- Na granicy zdarli sporą kasę
- Dojechaliśmy do ... Były bunkry, było brudno, nie było prądu, szyb, ławek w pociągach ...
- Kręciły się jakieś podejrzane, ciemne typy, dzieci żebrały …
- Udało się wrócić
- Na granicy zdarli ponownie kasę
Pozytywnie wyróżniała się tu relacja
Wojciecha Dąbrowskiego Albania 2003.
Obecnie
relacji jest coraz więcej.
Próby nawiązania kontaktu z polskimi księżmi w Albanii (tak często robili autorzy wcześniejszych relacji) nie powiodły się. Być może zbyt wielu naszych rodaków nadużyło gościnności próbując uzyskać darmowy nocleg.
Nam chodziło przede wszystkim o kontakt z osobami które mogły by coś powiedzieć o górach, panujących tam warunkach, szlakach, miejscach noclegowych, dostępnych mapach ...
Strzałem w dziesiątkę okazał się kontakt z autorem
znalezionych w Internecie górskich zdjęć - Aurelem
Dowiedzieliśmy się od niego, że:
- górskich map nie ma co szukać, bo nigdy ich nie wydano
- na Jezercesa warto poświęcić co najmniej dwa dni
- na przełomie czerwca i lipca jest jeszcze bardzo dużo śniegu - był pod Jezercesem na początku czerwca i nie wszedł na szczyt bo nie miał raków i czekana
Aurel wyraził chęć pójścia z nami w góry, więc umówiliśmy się z nim na spotkanie w Thethi.
Nocować zamierzamy w namiocie tam gdzie nas noc zastanie. Nie mamy dokładnego planu wyjazdu. Jeżeli gdzieś nam się wyjątkowo spodoba, to zostaniemy dłużej. Jeżeli ktoś nam powie, że warto zobaczyć coś interesującego, czego nie ma w przewodniku, to tam pojedziemy. Nie szukamy więc kwater, noclegów. Tak spędzamy wakacje od lat.
Oczywiście sprawdzamy samochód i sprzęt.
Kupujemy prowiant, gaz (w Albanii można kupić tylko ten nabijany) i drobne prezenty (papierosy, gumę do żucia, cukierki).
Kupujemy walutę wszystkich krajów przez które będziemy przejeżdżać.
Albańskich leków (to nazwa waluty a nie medykamentów) kupić nam się nie udało, ale zabieramy odpowiednią ilość euro.
Wiemy, że benzynę będziemy kupowali płacąc w krajach tranzytowych kartą. W Albanii jest to raczej niemożliwe.
Jesteśmy gotowi do wyjazdu.