Coraz więcej jest też przewodników. Niezły, po Polsku, dla tych którzy penetrują nie tylko góry, ukazał się w wydawnictwie
NATIONAL GEOGRAFIC tłumaczenie
Bradta, z którego przewodników korzystaliśmy w
Macedonii i
Kosowie. Można je wszystkie kupić między innymi w sklepach
Podróżnika.
W drugiej kwestii.
Pisałem kiedyś
dlaczego Albania? Najbardziej zaskoczył mnie wówczas przypadek nieznanej w 2004 roku Czarnogóry. Wystarczyły dwa lata i wszyscy już tam jeździli.
W tym roku, będąc ponownie w Szkodrze, widziałem jak po trzech latach, w tym najszęściej odwiedzanym mieście Albanii, zmienił się na niekorzyść stosunek do turystów na bazarze.
Komercjalizacji i jej skutków nie da się powstrzymać.
Trochę w tym wszystkim i naszej winy, bo są tacy, którzy zachęceni Waszymi relacjami (ja swojej nie dokończyłem, ale też zachęcałem, nie opisując trudności), po ich pobieżnym przeczytaniu, postanawiają też pojechać.
Myślę, że trzeba takim osobom jasno powiedzieć (nie odradzać, tylko poinformować) że:
- Alpy Północnoalbańskie to nie są góry łatwe, dostępne dla każdego. Trzeba liczyć wyłącznie na siebie, zarówno jeśli chodzi o orientację (mapy powoli pojawiają się, ale znakowanych szlaków nie ma), jak i bazę (namiot, prowiant a nawet wodę trzeba wnieść na własnych plecach)
- dojechać lepiej samochodem terenowym (chyba, że masz mocne nerwy i nie rezygnujesz z dalszej jazdy słysząc jak kamienie trą o podwozie)
- na znajomość przez miejscowych języka angielskiego (i innych poza albańskim) trudno liczyć
- można oczywiście wynająć angielskojęzycznego przewodnika i transport, ale to kosztuje coraz więcej
- to, że w oddalonych wioskach można już gdzieniegdzie złapać zasięg sieci komórkowej nie oznacza, że będzie tak w górach
- są to tereny dość odludne, jeżeli będziecie w niebezpieczeństwie, miejscowi (i tylko oni, bo służ takich jak nasz GOPR tam nie ma) wam pomogą, ale tylko wtedy, gdy będą wiedzieli o waszych problemach (patrz punkt powyżej)
- dojście z wioski na najwyższe szczyty i bezpieczny powrót zajmuje zwykle więcej niż jeden dzień, jeżeli nie wrócicie przed wieczorem, a nie uprzedziliście o tym gospodarza, na pewno pójdzie was szukać (czuje się odpowiedzialny za bezpieczeństwo swoich gości), chociaż szanse na znalezienie ma niewielkie.
Tak więc mój apel do odważnych.
Jeżeli nie miałeś okazji spędzić w polskich górach kilku dni bez zaglądania do schronisk i schodzenia do wiosek to zrezygnuj z penetrowania najbardziej niedostępnych gór tej części Europy.
Nie bez powodu w Serbii i Czarnogórze nazywają je
Prokletije (Przeklęte).
Najpierw sprawdź i poznaj siebie.
I jeszcze jedna gorąca prośba do tych, którzy postanowili pojechać w te góry.
Jeżeli jedziesz do albańskiego hotelu na wybrzeżu, traktowany jesteś jak turysta, płacisz i masz to co w innych europejskich hotelach. Twoje nieco odmienne zachowanie nikogo nie dziwi, jest tolerowane.
Będąc w górach jesteś traktowany tak jak nakazuje odwieczna tradycja. Jesteś gościem. Masz specjalne prawa, ale powinieneś też wiedzieć co ci wolno, umieć się zachować tak żeby nie nadużyć gościnności i nie wprawić gospodarzy w zakłopotanie.
Przed wyjazdem poczytaj więc trochę o zwyczajach w dobrym przewodniku lub Internecie.
Nie zepsuj opinii innym turystom.
Jest wtedy szansa, że na kawę będą zapraszali tam gości bezinteresownie jeszcze przez długi czas.
Komercjlizacja postępuje szybko. Trochę ma północ, w Grbaji zmieniło się już bardzo.
Spieszyć się więc rzeczywiście trzeba by poznać to co jest jeszcze mało zmienione.
No cóż, trzeba wybierać, wszystkiego nie da się poznać osobiście, ale można przeczytać w relacjach innych.
Ja, czytając Wasze relacje, przeżywam to tak jakbym tam był z Wami, szczególnie gdy dotyczy to miejsc w których byłem lub tych w których chciałbym być, a z jakiegoś powodu nie udał mi się to.
Podsumowanie.
Namawiałem tutaj do dokonywania rozsądnych wyborów. Rozsądnych, to nie znaczy nieciekawych, mniej odkrywczych.
Wszyscy chyba na tym forum czekam na relacje z udanych wyjazdów.