Jo_Anna napisał(a):Bardzo Wam dziękuję, już zaczynam nieco wyraźniej
widzieć te możliwości. Eko Katun Stavana wygląda świetnie i chyba się
zdecydujemy.
Te informacje o drogach są bezcenne. Nasz kierowca jest równie górsko szalony i zaprawiony w bojach po bezasfaltowych przełęczach i bezdrożach Rumunii, doświadczył też zjazdu na wstecznym po alpejskich serpentynach (kiedy uznał, że wjedzie jego długość 13m, tam, gdzie było ograniczenie do 7m, i jednak się przeliczył nie mogąc złożyć na kolejnej agrafce - jedynym wyjściem był wsteczny zygzaczkiem)
No to nieco zmienia sytuację. Kierowca z taką żyłką eksploratora może da rady! Kulka masz jakieś zdjęcia tej drogi do ekokatunu?
Jo_Anna napisał(a):Dzięki temu mniej więcej wiadomo jak planować.
Jedziemy 31.07 - 16.08, tydzień CG, tydzień Albania. A Ty, Tomku, kiedy? A jak z namiotami u podnóża Przeklętych? Są campingi na taką ilość namiotów, czy na dziko? A jeśli - to zmieści się ok. 20 namiotów różnych gabarytowo mniej więcej "na kupie"?
Ja nie wiem kiedy. Zależy czy będzie ktoś chętny i kiedy ten ktoś będzie miał czas. pożyjemy zobaczymy.
Po stronie CG podobno są jakieś campingi (w znaczeniu - miejsce na rozbicie namiotu, bez żadnej infrastruktury), ale nie korzystałem z nich. Rozbijaliśmy się w Grbaji płacąc jakieś drobne pasterzom, choć wcale tego nie żądali. Ale w kilkadziesiąt osób lepiej chyba załatwić to wcześniej. Może Kamil da wam kontakt do kolegów z Serbii, którzy tam często obozują. Po stronie Albanii podobnie, tyle że tam już na pewno nie ma kempingów w górach
. Nie powinno być chyba problemów za drobną opłatą rozbić namioty w którejś z wiosek... Albo w górach w którejś z dolin. Zawsze znajdzie się tyle miejsca żeby rozbić te kilkanaście namiotów...
Jo_Anna napisał(a):Granice pewnie jednak będziemy przekraczać jak Pan Bóg przykazał i
przepisy, bo za dużo nas na wygłupy.
A napiszę relację na pewno. O ile pojadę
Napisz napisz. A co do wygłupów na granicach - macie takie same
"szanse" samotnie co w pięćdziesięciu. Kamil kilka lat temu kombinował
naokoło przez trzy przełęcze, żeby przejść do Albanii bez problemów, a w
2008 szli kilkudziesięcioosobową ekipą na Maja Jezerce zimą nie
przejmując się granicami
Jo_Anna napisał(a):Mamy mglistą koncepcję, żeby w Albanii mieć bazę nad morzem i codziennie dojeżdżać w góry. Czy to mam sens? Jak by to mogło wyglądać czasowo - te dojazdy?
Moim zdaniem nie ma sensu. Z Koplika do Thethi (bo w przypadku obozowania nad morzem Valbone nie wchodzi w grę) potrzeba kilku godzin, w zależności od tego dokąd jest podciągnięty asfalt. Potem z powrotem tyle samo wieczorem. Bleeee. Poza tym Thethi leży na wysokości około 700-900 mnpm, więc codzienne przełażenie przez Qafa Pejes po 2 dniach stanie się nużące.
Dojazd od Hani-Hoti w stronę Vermosh też nie ma sensu. Kilkadziesiąt kilometrów szutrem to też kilka godzin.
Więc krótko - moim zdaniem Alpy Albańskie z obozowaniem nad morzem są tylko dla hardcorowców, którzy będą spać po 5 godzin i regenerować siły bardzo szybko, no i dla tych którzy potrafią chodzić sto razy do Morskiego Oka i ta droga dalej ich nie nudzi
. Wg mnie odpada.
Choć, gdyby obozować gdzieś nad morzem a co drugi dzień przejechać się za każdym razem w inne miejsce (wyjazd 4 rano, powrót 23, a nastepny dzień regeneracja) - może to byłoby możliwe, ale czy przyjemne?
Pamiętać też należy o kosztach codziennego ewentualnego dojazdu. Może i w Albanii drogo nie jest, ale za przejazd z Koplika do Thethi słono każą płacić......
Mam jakies poważne problemy z netem. Wysyłam tego posta chyba juz z 2 godziny......