zawodowiec napisał(a):Ale fajnie ze sie Wam udalo!
Jak sobie Volvo poradzilo? Dzielni jestescie ze w nocy tamtedy pojechaliscie.
Przypominam sobie ze jak my jechalismy do Theti to droga byla miejscami zryta po ulewach, troche ja poprawiali akurat jak przejezdzalismy, tak ze z powrotem byla juz w lepszym stanie. Teraz sie widac na nowo zepsula.
Pojechaliśmy Macka Megane. Moja niska 850-tka nie miałaby szans....
Sam dziwiłem się Mackowi że mimo wszystko jechał.... było ciężko, cały czas koncentracja, żeby było jak najmniej gruchnięć o podwozie
Droga od Boge do przełęczy była gorsza niż od przełęczy do Theth. Jechaliśmy w obie strony nocą. Dostalismy info od niezawodnej pogodynki, że ma mocno padać w nocy i ma się ochłodzić. Choć bardzo byliśmy zmeczeni zdecydowalismy się na "ewakuacje". Po mokrych kamieniach nie chcieliśmy ryzykować, a jeśli by do tego doszły jakieś przymrozki.....
Mieliśmy nosa. W nocy, już jak spaliśmy gdzieś między Boge a Koplikiem zaczęło mocno padać. Lało, grzmiało, a my dziękowaliśmy Bogu że zdecydowaliśmy się na szybki powrót...
Jolanta Michno napisał(a):Pojechać do Albanii na JEDEN DZIEŃ... noooo... czapki z głów!!!!!!!!!
To trzeba... naprawdę.
Jadąc tam cały czas powtarzaliśmy sobie że to najgłupszy pomysł jaki udało nam się zrealizować
. Nieco ryzykowny, bo na miejscu mogło sie okazać że pogoda jednak jest inna niż w prognozach i nawet nie zobaczylibyśmy gór nie mówiąc o wchodzeniu gdziekolwiek.
Oczywiście nie żałujemy bo wszystko (prawie) poszło zgodnie z planem. Drugiego dnia gdy miało być załamanie pogody pojechaliśmy zobaczyć w końcu Tirane. Tak jak się spodziewaliśmy największa atrakcja to jazda samochodem po centrum Tirany
Racibor napisał(a):Teraz już wiesz jak tam jest pod koniec października. I my dzięki Tobie też już trochę wiemy.
Czekamy na szczegóły i zdjęcia.
Cztery godziny z Boge do Theth to bardzo dobry czas. A na dodatek w nocy! - gratuluję odwagi.
Tak, teraz już wiem, jest pięknie, ciepło, pusto, choć pogoda jest badzo zmienna. W ciagu godziny najpierw było niebo z gwiazdami, potem padał deszcz, poźniej znów same gwiazdy a godzinkę poźniej ulewa...
Pastserskie chatki porozbierane, w dolinkach nie ma psów, co najbardziej ucieszyło Macka (chyba ma już fobie hehe).
Piszesz że 4 godziny to dobry czas? Ile wam to zajęło? Powiem ci że gdyby Maciek nie wiedział że zarówno Felicja Kamila jak i twoja Corsa dojechały do Theth to pewnie by zrezygnował. A tak to jechał, we dwóch rozgryzaliśmy którędy jechać, a czasem trzeba było wyjść i pokierować go w świetle czołówki, albo dołożyć nieco kamieni do zbyt "wymytego" brodu (tuż przed Theth)
Zdjecia będą, opis tez, jak bede miał dłuższą chwile..
A co z twoim opisem? Jeszcze chyba nic nie skrobnąłes, albo nie zauważyłem, a chętnie bym poczytał