zawodowiec napisał(a):Spytali przewodników o zejście na stronę Valbony, ci nie znali drogi, tylko pokazali w dół. Zaczęli schodzić północną ścianą (wg mojej mapy prędzej północno-wschodnią?) po skalnych stopniach, z miejscami łatwej wspinaczki, potem piarżystym żlebem. Dołączyli się do nich 3 pasterze (chyba z tej samej grupy), wzięli wory od dziewczyn. Spod żlebu rampa doprowadziła do śnieżnego pola, którym kawałek zjechali. Stąd Albańczycy wrócili do domu. Dalej były 2 trudniejsze miejsca gdzie musieli plecaki opuścić na linkach. Potem na jedną i jeszcze następną przełęcz gdzie rozbili biwak, woda do gotowania z pola śnieżnego.
Rano dalsze zejście, miejscowy pokazał im jak iść do ścieżki do Valbony, jednak zamiast ścieżki czekało ich jeszcze długie, czasem karkołomne zejście stromym stokiem, trochę po trawie, czasem po kamieniach, na końcu lasem. Znaleźli ścieżkę którą zeszli do doliny, rozbili namioty na polanie, część ekipy zeszła do Valbony na piwo i po chleb i wyczajć połączenia autobusowe do Bajram Curri. W międzyczasie przyszli pasterze, 2 dziewczyny trochę mówiły po angielsku, później przyszła ekipa z Valbony (kupili chleba ale połowę im zeżarł pies) i siedzieli przy ognisku do północy. Albańczycy ich zaprosili na rano do wsi. Następnego dnia mieli autobus między 10.30 a 11.
Von Laosie dzięki za wyjaśnienie ponora. Widać żeś fachowiec-krasowiec
von Laos napisał(a)::D Krasowe Urwisko... można je zaobserwować jako Barwę na Kurierze.
A Krasowemu Urwisku często towarzyszą Larwy jak Kuleczki