To próba tłumaczenia. Nie umiem dobrze. Jak Zawodowiec znajdzie czas, a może Jola Michno do nas przyjdzie, to poprawią i uzupelnią. Oni są dla mnie bardzo wyrozumiali w Akademii i nie krzyczą jak coś źle przetłumaczę i też o to Was proszę
.
Na szczęście jeszsze nie jedziemy tami nie jest to sprawa życia i śmierci, to możemy jeszcze poprawiać
Na akciji je od 35 ucesnika bilo 7 clanova Omorike koji su svi uspesno popeli vrh.
-Tura je bila poprilicno naporna i teska ali se izdrzalo, jer se nazad nije moglo.
W akcji z 35 uczestników, 7 było członkami "Omorike"; (no tego klubu), którzy wszyscy pomyślnie osiągnęli (weszli
) na szczyt. Wyprawa była
poprilicno (hm..to chyba dosadnie albo brzydko - nie znam słowa) męcząca i ciężka, ale się wytrzymało, bo odwrotu nie było/nie mogło być (????)
25.08. (cetvrtak) Krenuli u 23.00 (iznenadjujuce na vreme- pitao sam se sta ce to biti) , u Kraljevu nam se prikljucuju planinari iz Kraljeva, Kragujevca i Paracina.
25 sierpnia (czwartek) ruszyli o 23.00 (beznadziejny czas - pytałem sam siebie czy w ogóle ktoś będzie) - w Krajlewie przysiedli się (przyłączyli się raczej) wspinacze z Kraljeva, Kragujevca i Paracina.
26.08. (petak) u Rozaju jos jedan planinar (Semir-Svemir). Kod manastira Sv. Trojice u Brezojevicama kod Plava smo u 07.00, posle posete manastiru (do 08.30) krecemo za Gusinje. Tamo slede obavezni cevapi...
26 sieprnia w piatek w Rozaju - jeszcze jeden planinar
- już wiemy i nie tłumaczymy, bo ładniej po ichniemu. Przy monastyrze Sv. Trójcy w Brezojevicama przy Plava jesteśmy o 7.00 (sorry ale ja bez mapy a nie znam na pamięć "naszych"; nazw - sorrrry. Już powinnam, nie?), po zwiedzeniu monastyru (do 8.30) ruszamy do Gusinje. Tam
(slede???) obowiązkowe - chyba o cevapcici chodzi
Odlazimo u Vusanje, pa dalje peske sa svom opremom dolinom Ropojane, pored ponora "Grlja" i vrela "Savino Oko", dollazimo do Ropojanskog zastana smestamo se u pl. dom i u satore.
- Uz logorsku vatru provodimo vece.
Odjeżdżamy do Vusanje potem dalej z cała wyprawą doliną Ropojane obok przepaści Grlja (coś z gardłem???) i źródła Savino Oko, docieramy do ropojańskiego schroniska (dom Ropojanskog Zastan się nazywa nie?), lokujemy się tam i w namiotach.
Przy biwakowym ognisku spędzamy wieczór.
27. 08. (subota) Ustali oko 04.00, na uspon krenuki u 05.10, pored "Travnog" jezera (liqeni gstars), (Ulazimo u Albaniju (Stari karavanski drum Pec-Skadar) ) Rudnickog polja (Fusha e Rudnices), do nekadasnje karaule armije Albanije iz vremena Envera Hodze koja je bila okruzena sa desetak dobro maskiranih bunkera, posle pauze i razgovora sa albanskim pastirima koji tu napasaju stada idemo do Peckog Prevoja (Qafa e Pejs) iznad sela Thethi u Albaniji, impozantni vrhovi sa svih strana prosto zbunjuju i odusevljavaju (Radohines, Shnikut, Shkurtz, Popluk).
27 sierpna, sobota. Wstali około 4.00, na wspinaczkę ruszyli o 5.10 przy jeziorze Travnog, włazimy do Albani (stary trakt - kupiecki pewnie - Pec - Szkodra), Rudnickog polja, do niegdysiejszego
karaule (poligon czy ki pieron???) armii albańskiej za czasów Envera, która była otoczona dziesiątkami dobrze ukrytych bunkrów. Po przerwie i rozmowie z albańskimi pasterzami, którzy tu wypasają stada idziemy do Peckog Prevoja (Qafa e Pejs) 1681 m. Nad wioską Thethi u Albanii, imponujące szczyty ze wszystkich stron [zbijają z tropu (mylą w znaczeniu, że nie wiadomo co za którą, jakie odległości czy jakoś tak), a może po prostu zwalają z nóg] i zachwycają (Radohines, Shnikut, Shkurtz, Popluk).
Nastavljamo pored katuna Gropa (Buni e Gropaet) kroz dosta proredjenu sumu Munike, dolazimo do sipara ispod Jezerskog Vrha pa siparima i preko stena dolazimo do grebena koji vodi ka vrhu (orijentacija mnogo teska, prvi put ovolika grupa izlazi sa te strane na vrh).
Kontynuujemy sprzed
(katuna???) Gropa (Buni e Gropaet) przez dość przerzedzony las Munike, dochodzimy do tego kruchego, sypiącego się
pod JV, potem tymi kruchościami (zapomniałam jak to Zawodowiec zawodowo nazywał) i w poprzek ściany dochodzimy do grani która prowadzi na szczyt (orientacja bardzo trudna, pierwszą/w pierwszej chwili, najpierw??? tą drogą duża grupa wychodzi z tej strony na szczyt).
Na Jezerskom vrhu 2694m - najvisem vrhu Prokletija smo u 16.00 posle prelaska preko nekih vrlo teskih detalja koji su bili i poprilicno opasni.
-Na vrhu magla, ali cim smo poceli da silazimo sve se rascistilo tako da smo videli u nasu Djeravicu 2656m i sve ostale Prokletijske vrhove (koji ce jednog dana biti nasi).
Na JV 2694 m - najwyższych szczycie P. jesteśmy o 16 po przejściu przez jakieś bardzo ciężkie drobiazgi (chodzi znów o to sypiące się), które były
poprilicno niebezpieczne.
- na szczycie mgła, ale jak zaczęliśmy schodzić wszystko się rozeszło i tak widzieliśmy Djeravicę 2656m i wszystkie pozostałe szczyty Prokletih (które pewnego dnia będą nasze
).
- sa vrha smo sisli (opet preko nekoliko teskih detalja) u dolinu jezera gde se nalazi 6 lednickih jezera, ali ih nismo dobro videli , jer je vec pao mrak. Po mraku dolazimo do granicnog kamena B-17(Izlazimo iz Albanije), i niz sumu silazimo do baze tek u 23.00. vecera sedenje pored vatre ...
Ze szczytu zeszliśmy (znów przez jakiś ciężki drobiazg) do doliny jeziora, gdzie się znajduje 6 jezior lodowcowych, ale nie widzieliśmy ich dobrze, bo już przyszedł zmrok (zrobiło się ciemno). Po ciemku dochodzimy do granicznego kamienia B-17 (opuszczamy Albanię) i pod lasem schodzimy do bazy, tu o 23 siedzimy przy ognisku
28.08.(nedelja) ustajanje oko 09.00 polazak u 10.00 u Vusanju cekamo bus, ali vozac zaboravio da dodje pa do gusinja otisli Kombijem. u Gusinju ko je sta stigo, krecemo u 14.30, malo pre punkta Crnogorskog MUP-a i Carine Bus crkava (vozac kaze otisla mu kifa (tako to biva kad autobusu dajes peciva umesto nafte)...Posle oko 100 minuta cekanja dolazi drugi bus iz Novog Pazara, pravimo pauzu u Pazaru (opet cevapi) u Beogradu smo u 01.30.
28 sierpnia (niedziela) - wstajemy ok. 9.00, wyjście o 10 w Vusanje czekamy na bus, ale kierowca zapomniał podjechać potem do Gusinje otisli (pominął Kombijem?????). Nie rozumiem o czym zapomniał kierowca
W Gusinje,
ko je sta stigo jak zdążymy (???), wyruszamy o 14.30, powoli przy posterunku celnym bus zdycha (kierowca mówi, że wysiadła mu
kifa ??? (tak to bywa, kiedy lejesz
peciva??? zamiast ropy -
tu pewnie jest coś oczywistego dla prowadzących samochody )))
Po 100 minutach czekania (pewnie po naszych stu latach) przyjeżdża drugi bus z Nowego Pazaru, robimy przerwę w Pazarze (znów cevapi) i w Belgradzie jesteśmy o 1.30.