4 dzień - Kapadocja
Część 5 - Göreme, Ürgüp - Kościół Yusuf Koc
I do hotelu...
Ciekawe czy będzie to stylizowany pobyt w czymś takim?
A może trzeba iść na całość i spać tu?
Jak się za chwilę okaże będzie równie stylowo...
Miasto Ürgüp słynie z dobrych restauracji, dywanów i lokalnego wina.
Przed 1923 rokiem miasto nosiło nazwę Burgut Kalesi.
Co warto tu zobaczyć?
Ürgüp jest doskonałym miejscem dla osób poszukujących wysokiej klasy hoteli, z których niektóre mieszczą się
bezpośrednio w słynnym kapadockim tufie, czyli są wykute w skale.
Inne hotele i pensjonaty są umiejscowione w zabytkowych budynkach
z czasów osmańskich, czyli sprzed 1923 roku, gdy miasto zamieszkiwała liczna grupa ludności greckiej.
Nasz hotel nie był ani wysokiej klasy, ani w tufie, ani zabytkowy...raczej takie późne rokokoko.
Najlepiej napisać, że standardem przypomina te peryferyjne gdzieś w BiH
lub nasze z czasów Gierka.
Klik
Wejście było poniżej poziomu ulicy i wszędzie same dywany, kilimy, makaty, pufy, kanapy, koce...
czyli mówiąc krótko - raj dla alergików.
Ale o dziwo - oczy aż bolały patrzeć na to wszystko... za to rozchodzący się wewnątrz zapach...był...
cudowny, orientalny, zupełnie magiczny.
Jakieś kadzidełka czy co...nie mam pojęcia.
Pokój.
Łazienka z WC.
Z szuszarki nie skorzystałem...
Szybka toaleta, przebranie się czy kto co tam chce i na balety - w planie prawdziwy
Turecki Wieczór nie tam jakaś hotelowa popierdółka (tak ten event był mniej więcej reklamowany).
Dość tych kamieni na dziś - Fred idzie na balety...jaba-daba-dooo.
Szkoda, że bez Wilmy...
Jeszcze tylko trzeba się lekko ochlapać.
wykorzystano materiały: turcjawsandalach.pl, vabank(cytaty)
Bo każdy dzień jest muzyką - taka jest Turcja
c.d.n.