- Euro przyniosło własne, a goście nie muszą już przeliczać cen, ale mogą je od razu porównać. A ceny są oczywiście wyższe. Ten rok skrystalizuje wiele rzeczy. Ten, którego jakość nie będzie w stanie uzasadnić ceny, nie przetrwa do następnego sezonu, który wcale nie jest taki zły. Będzie pozytywna selekcja – podsumował dyrektor Medulin TZ.
Z tym również trudno dyskutować:
- Jesteśmy zadowoleni, są goście, ale nie ma takich tłumów jak w poprzednich latach. Nasze ceny wzrosły, czego jesteśmy świadomi. To pierwszy sezon z euro i obcokrajowcy widzą dokładnie, jakie są różnice w cenach, komentują, że są wysokie. Ale turystyka taka jest. Miejscowości turystyczne są zawsze droższe od tych nieturystycznych, dlatego uważamy, że niezależnie od liczby noclegów, dochody w tym sezonie będą takie same – powiedział burmistrz Kirac.
- Należy zaproponować coś innego. Dawno minęły czasy słońca, morza, kebabów i frytek. Trzeba się odwrócić i zaproponować gościom tradycyjne potrawy, inną ofertę, trwałe emocje. Jeśli podniesiemy jakość, odciążymy też infrastrukturę, drogi, a ludzie będą mniej nerwowi, bo nie będą czekać w kolejkach – uważa burmistrz Medulin.
Letnia koegzystencja mieszkańców i gości musi się udać, ale też rządzi się swoimi prawami. Kilka lat temu w Medulinie obowiązywała praktyka wykorzystywania przez turystów ręczników do zajmowania miejsca na plażach, ale w tym roku wydaje się, że nie ma takich problemów.
- Prowadziliśmy wówczas akcje zbierania tzw. rezerwacji na plaże, leżaków, ręczników i gąbek, a potem przekazaliśmy je stowarzyszeniom zajmującym się opieką nad zwierzętami - ujawnił komendant. W zasadzie w tym roku nie ma czegoś takiego.
Ciekawy artykuł