mrarek napisał(a):nie pisałem nigdzie o szuraniu!
to może inaczej - wydaje mi się, że jak na tak ważną drogę tranzytową jej stan jest na "minus cztery"
Pisałeś o "waleniu zawieszeniem" - to w co ono wali, skoro piszesz, że "masz nowe"? O auto wali, czy o ziemię?
Czy masz stare i wali samo o siebie?
Wyjaśnij, proszę. - Bo w mojej prywatnej opinii skłaniałbym się ku temu, że masz po prostu albo zbyt stare (sorry) auto albo - co bardziej prawdopodobne to zbyt zaniedbane, nie nadające się na drogę inną niż "gładka jak stół". I stąd wszystkie problemy, bo albo zakładamy, że auto mamy w stanie idealnym i jedziemy jak takim właśnie autem, ALBO nie! I jedziemy jak innym autem. Maluchem, zauważ, też się jechało nawet do Grecji. Ale inaczej niż dzisiejszymi nowszymi. BO MIAŁO SIĘ INNE NASTAWIENIE.
Tak czy siak, stan jaki nakreśliłeś nie był na "czwórkę z minusem" (choć przychyliłbym się do tej czwórki z minusem, ale w sensie POZYTYWNYM jak na tego typu drogę), a na 2 z plusem albo tróję na szynach.
Nikt nigdy nie pisał, że 86-tka to stan idealny, ale też nikt nigdy nie pisał, że "Vmax to 60 km/h". Oczywiście, każdy jedzie na własne ryzyko "uda się albo nie", ale jest to na tyle duży I WYGODNY skrót, że dużo osób jeździ. I sobie chwali. Owszem, ja też wolałbym autostradę w tym miejscu, ale nadkładanie ok. 100 km drogi połączone z kupowaniem winietki oraz zwykle spotykanym tłokiem na odcinku do Budapesztu to jak dla mnie ZWOLENNIKA autostrad - trochę bez sensu. Chyba, że się absolutnie śpieszę, nie ja płacę mandaty i mam auto, co jedzie co najmniej 2 paczki w sposób ciągły.
W innym, cywilnym sensie - bez sensu.
Albo jak to mówią, rzecz gustu: niektórzy potrafią 500 km jechać dalej, bo "po drodze była autostrada".
Lecz - o gustach się nie dyskutuje.