smer napisał(a):04.06.2010 r.
Budzimy się o 8.20 a tu o dziwo państwo "W" już na nogach. Z nieba leje się żar.
Jemy śniadanie i jedziemy na rajską plażę, na której siedzibę zrobiły sobie... golaski. Na kamieniach widnieją przekreślone napisy FKK. Hmm... Ciekawe, czy najpierw były napisy, a potem przekreślenie, czy ktoś wysmarował przekreślony napis FKK? Jako że rodzina golasków zajmuje miejsce ustronne powyżej na skałach, uznajemy że możemy spokojnie się rozłożyć obozem, bo dymać kilkaset metrów pod górę nie zażywszy kąpieli, to nam się zupełnie nie uśmiecha. Ale bez tragedii, my na jednym końcu plaży, oni na kamyczkach powyżej, a jeszcze inni - goli rodacy z okolic Cieszyna (sądząc po rejestracji ich samochodu) na jeszcze innym końcu plaży, za kamyczkami.
Sytuacja dla mnie trochę krępująca, bo przyzwoitość nakazuje powstrzymać się od fotografowania, a byłoby co focić, oj byłoby. Całkiem sporo fajnych ujęć plaży i jej okolicy umknęło mi niestety bezpowrotnie. Fakt, robię kilka zdjęć "rodzinno-plażowych", ale za każdym razem składając się do zdjęcia ostentacyjnie wymachuję aparatem, żeby widzieli że to nie żadne zboczone moje zapędy, a celem jest jedynie moja żona i pluskające w morzu państwo "W".
Woda okazuje się być troszeczkę zimna, ale 200-300 metrów od brzegu cieplutka aż miło. Pławię się szczęśliwy i niczego do szczęścia więcej mi nie potrzeba. No, może spaceru z aparatem.
W dole SN, w oddali Korcula, a nawet Peljesac
Zejście na plażę
Plaża
Wykąpani i szczęśliwi wracamy na obiad, a później postanawiamy zwiedzić miasto Hvar. Oczywiście wybieramy się żwirową drogę na skróty.
O rany, całą drogę klepię zdrowaśki w intencji nieszczęsnego zawieszenia mojego samochodu. Droga faktycznie przejezdna i stosunkowo dobra, ale umówmy się: jedynie dla samochodów terenowych. Płasko, bo płasko, ale strasznie kamieniście, kierownica aż łaskocze w ręce od dygotów.
Dojeżdżamy do Hvaru, zwiedzamy, jemy lody (teoria spisku z malejącymi w kierunku góry stosu kuglami obowiązuje, a jakże. Na dodatek nigdy jeszcze i nigdzie poza miastem Hvar nie widziałem lodów po 7 kun za kugla).
Powiem szczerze, Hvar mnie nie powalił na kolana. Pomimo, że moja żonka dostrzegła w nim klimat (jak to nazwała "inny"), to ja nie dostrzegłem żadnego. Snobistyczny on jakiś i komercyjny nazbyt...
W meczu Hvar - St. Grad, wynik 0 : 1.
Hvar
Ok. 20.30 wracamy do SN starą trasą.
Wielokrotnie opisywany na forum stopień trudności tejże uznaję za wysoce przesadzony, choć jadąc po ciemku brak barierek czasami trochę mnie peszył.
Po drodze rzucamy okiem na szereg mijanych urokliwych miasteczek: Brusje, Velo Grablje... ja pstrykam kilka zdjęć, pozostali otwierają szeroko oczka i rozdziawiają buzie. Dodatkowo za plecami pięknie zachodzi słońce, jednak nie mam z sobą statywu i wychodzi mi on na odwal i byle jak.
Zachód słońca ze starej drogi
Velo Grablje
Zmęczeni wracamy do domu, urządzamy kolację i siedzimy na tarasie jeszcze bardzo, bardzo długo... Z konoby położonej dokładnie pod naszym domem dobiega śpiew i muzyka z harmoszki.
Opieram się łokciami o balustradę tarasu, przede mną refleksy ze świateł Korculi migoczą na zmarszczonej tafli morza, niebo gwieździste nade mną...
Kładziemy się spać, harmoszkowa muzyka gra do samego rana...
Hej Pytanie techniczne:)
Czy ta rajska plaża bądz co bądz piękna jest daleko od SN?
c.d.n.
Aguha napisał(a):Fajnie tu u Ciebie, że hej. Tym fajniej, że za dwa miesiące będę moczyć zadek w SN
Mam pytanko, czy V40 da rade do Malo Grablje? Bo ja bardzo bym chciała, ale męża mam lękliwego, traktuje auto dość emocjonalnie, nie chciałabym go na zbędny stres na wywczasach narażać.
Powrót do Nasze relacje z podróży