napisał(a) kaszubskiexpress » 18.12.2016 15:18
Przygody na wybrzeżu amalfitańskim trochę mnie wkurzyły.
Wracamy do hotelu i idziemy do portu coś zjeść.....
Tutaj miałem wrażenie, że jestem na planie filmowym.
Ta dziewczyna w ciemnych włosach, z telefonem, bardzo sympatyczna poleciła mi
blufisz. Ok, biorę....
Nagle krzyczy papa, papa i kilka słów, których nie rozumieliśmy.
Z ławeczki wstaje starszy jegomość, odkłada wędkę, bierze od córki wiadro i rusza z petem w ustach, który zaraz mu przypali wargi do łodzi swoich sąsiadów.
Tam mu coś pakują, wraca, oddaje wiadro, po drodze "zgubił" peta więc odpala następnego, siada na ławeczce i bierze wędkę do ręki.
Byliśmy zachwyceni scenką. Pan przyniósł moją rybę co pokazała wymownie machając do nas kelnerka, chwaląc się soczystym, białym uśmiechem.
Wykasowali tym cały niesmak dzisiejszego dnia.
To nasze ulubione miejsce w Sorrento...
Podglądamy ludzi...
Na sekundę odwracam wzrok.
Gdzie jest młody
CDN....