Abordaże mniejsze i większe czyli pirackie wybryki 2013

15.08.2013

Mieliśmy tego dnia pojechać do arboretum do Rogowa. Jednak nie mogliśmy się zebrać. Wyczytałem w sieci, że arboretum jest w Czarncy. No niby jest...







Jednak nie o coś takiego nam chodziło.
Ale skoro już tutaj przyjechaliśmy...

Nazwa wsi pochodzi od imienia Czarnko lub od czarnych lasów otaczających miejscowość.

Najstarsze zapisy potwierdzające jej istnienie pochodzą z 1184 roku, gdy powstała parafia pod wezwaniem św. Floriana. Pierwszym właścicielem, który zaczął się podpisywać „na Czarncy”, był Budza. Kolejnymi właścicielami Czarncy byli w 1420 roku Mikołaj de Czarnca herbu Łodzia, w 1508 roku Jakub Czarniecki, a w 1540 roku Hieronim Czarniecki. Ostatnim właścicielem Czarncy z rodu Czarnieckich był Stefan – hetman polny koronny – szósty z kolei syn Krzysztofa i Krystyny Czarnieckich. Czarnca to miejsce urodzenia i pochówku hetmana Stefana Czarnieckiego.







Historia miejscowości związana jest jednak nie tylko z rodem Czarnieckich, ale i z Braćmi Polskimi. Józef Szymański w pracy „Szlakiem Braci Polskich” wspominał, że dziad hetmana Stefana Czarnieckiego był wyznawcą arianizmu.

Podczas powstania styczniowego dnia 24 września 1863 roku pod miejscowością miała miejsce nierozstrzygnięta bitwa pod Czarncą stoczona pomiędzy powstańcami mjr. Zygmunta Chmieleńskiego a siłami Imperium Rosyjskiego.

22 kwietnia 2007 r. odbyła się uroczystość poświęcenia odnowionego sarkofagu – grobowca Hetmana Czarnieckiego, którego dokonał ks. Jan Zalewski, proboszcz kościoła Sct. Marie z miasta Haderslev w Danii. Miasto to było główną kwaterą wojsk polskich, dowodzonych przez przyszłego hetmana polnego koronnego Stefana Czarnieckiego w czasie interwencji Polski na rzecz Danii, w jej wojnie ze Szwedami w 1658 r.





W sumie nie było źle, pospacerowaliśmy, odpoczęliśmy. Trafiliśmy na odpust parafialny. Gdy byłem dzieciakiem to na takich odpustach kupowało się pistolety na kapiszony czy też na korki. Kapiszonowca dostał młody Uśmiech na pyszczku nie do opisania

A jeszcze tak wracając myślami do Żarek, to jest tam bardzo ładny kirkut. Niedawno go odwiedziłem.

Pozdrawiam,
Wojtek

Kilka razy zwróciłem uwagę na znak kierujący na ten kirkut, niestety nigdy tam nie zajrzałem. W przyszły piątek będę miał szansę nadrobić, jeśli tylko dojadę tam przed zachodem słońca.

18.08.2014

Kilka dni wcześniej rozmawiałem z Fatą. Postanowił zarazić mnie swoją pasją i poinformował, że w Czechach są zawody motokrosowe, na które się wybiera. Nie pozostało nic innego jak się dołączyć Wrzuciłem tylko coś z szafy do bagażnika i ruszyliśmy. Będąc godzinę przed czasem postanowiliśmy obejrzeć rybnicki rynek i wciągnąć śniadanko.







Ale jakie oni tam mają dylematy...

Tor, na który się wybieramy znajduje się tuż przy granicy z Polską, w miejscowości Petrovice u Karviné.
Był to mój debiut na tego typu imprezie. Bardzo byłem ciekaw jak będzie. A było... super!!! Atmosfera totalnego pikniku, masa ludzi, część ogląda zawody, część na kocykach w cieniu drzew, miło. Okoliczności przyrody też ładne.




Przygotowania do startu.






Ruszyli.





Pierwszy pechowiec.



Troszkę się kurzyło





Oczywiście nie brakowało wyskoków.







Po podłożu też trochę jeździli










Wyścigów było wiele. Pomiędzy nimi przerwy na odpoczynek w cieniu,



polewanie toru...




Trafił się pechowiec z publiczności, który wlazł na tor w nieodpowiednim momencie.





Fajne takie zawody. Pomimo hałasu i wszechobecnego pyłu

SgwdYrEira napisał(a):Kilka razy zwróciłem uwagę na znak kierujący na ten kirkut, niestety nigdy tam nie zajrzałem. W przyszły piątek będę miał szansę nadrobić, jeśli tylko dojadę tam przed zachodem słońca.

Warto.

SgwdYrEira napisał(a):zawody motokrosowe,

To już omijałbym najszerszym łukiem...

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

SgwdYrEira napisał(a):Kilka razy zwróciłem uwagę na znak kierujący na ten kirkut, niestety nigdy tam nie zajrzałem. W przyszły piątek będę miał szansę nadrobić, jeśli tylko dojadę tam przed zachodem słońca.

Warto.

Już wiem, że nie dam rady Po odbiór rodzinki z lotniska zgłosi się wysłannik

Franz napisał(a):

SgwdYrEira napisał(a):zawody motokrosowe,

To już omijałbym najszerszym łukiem...

Zawsze tak myślałem. Zawody są hałaśliwe, a ja w sumie to nawet nie bardzo wiem kto startuje itd. itp. Natomiast na pewno są widowiskowe. I najważniejsza rzecz - pojechałem jeszcze kilka razy na takowe - była to jedyna możliwość aby spotkać się z Fatą Fajny tor jest w Kowali, pośród drzew, sporo cienia, ładnie. W Dębskiej Woli za to teren odkryty, w słońcu patelnia, ale jest widok na zamek w Chęcinach I jeszcze wybrałem się do miejscowości Dlouhá Loučka, ale tam zostawiłem Fatę na zawodach a sam postanowiłem najpierw dostać się do wodospadu, później na zamki i do jaskini. Niestety nie wyszło do końca tak jak planowałem. Ale to było w czerwcu tego roku, więc zanim to tutaj opiszę to trochę wody w Wiśle upłynie...

Pozdrawiam,
Pirat

SgwdYrEira napisał(a): Ale to było w czerwcu tego roku, więc zanim to tutaj opiszę to trochę wody w Wiśle upłynie...

Jeżeli dalej się będziesz tak obijał, to niewątpliwie dużo wody upłynie

Czas zakończyć opisywanie przygód z tego dnia.
Po zawodach uznaliśmy, że mamy jeszcze trochę czasu i udaliśmy się do miejscowości Štramberk, która znana jest z lokalnego przysmaku o nazwie Štramberské uši. Dojazd miał być szybki, jednak okazało się, że jest jakiś objazd, który zeżarł nam dobre 20 minut. Dojechaliśmy na miejsce przy zachodzącym słońcu. Młody zgłodniał, zapragnął pizzy z wołowinką Fata opuścił bolid wcześniej i szczęśliwie poszedł ogarnąć wzrokiem miasteczko. Dołączyłem do niego po jakimś czasie, gdy tylko udało mi się usadowić rodzinkę w knajpie (niestety bez wymarzonej pizzy). Miasteczko wygląda bardzo sympatycznie, góruje nad nim wieża Trúba (Trąba) - pozostałość po tutejszym XIII-wiecznym gotyckim zamku.





W miasteczku jest sporo drewnianych domków.



Mijając je kieruję się w stronę pochyłego rynku. Po drodze mijam ratusz.



Już blisko.



Oto i rynek.




Jaką ja wtedy miałem ochotę odwiedzić ten městský pivovar !!! Niestety musiałem kręcić kołem więc wypiłem piwko w myślach

Gdy tylko rodzinka zakończyła konsumpcję udaliśmy się drogę powrotną. Około północy dotarliśmy do domu, zmęczeni ale zadowoleni z wypadu

PS. pisałem wcześniej, że jadąc na zawody wyciągnąłem coś z szafy. Otóż w szafie od kilku lat mieszkał sobie obiektyw Nikkor 300 mm f/4, z którym nie bardzo wiedziałem co zrobić i postanowiłem pokazać go Facie. Okazało się, że to dobry sprzęt i należałoby go uruchomić, tak więc 2 dni później stałem się szczęśliwym posiadaczem Nikona D90 Zatem Fuji HS25, który mi do tej pory towarzyszył zamieszkał na stałe na półce w dużym pokoju. I wcale za nim nie tęsknię

Wygląda na to, że 2014 rok, jest rokiem zmian ... sprzętów foto
Plaga jakaś

Nie wiem czy jakieś wybryki jeszcze będą , dzięki za dotychczasowe
Pozdrawiam.

Zmiana była w 2013 A wybryków było jeszcze wiele, tylko że mam coraz mniej czasu na ich opisywanie Ale postaram się czasami coś nowego napisać.

SgwdYrEira napisał(a):Zmiana była w 2013 A wybryków było jeszcze wiele, tylko że mam coraz mniej czasu na ich opisywanie Ale postaram się czasami coś nowego napisać.

A to sorry , widać coś przeoczyłam
Jeżeli się coś pojawi, z przyjemnością zajrzę
Pozdrawiam.

SgwdYrEira napisał(a):udaliśmy się do miejscowości Štramberk

Wolę to od tego motocrossu.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

SgwdYrEira napisał(a):Kilka razy zwróciłem uwagę na znak kierujący na ten kirkut, niestety nigdy tam nie zajrzałem. W przyszły piątek będę miał szansę nadrobić, jeśli tylko dojadę tam przed zachodem słońca.

Warto.

Potwierdzam, warto. Pięknie tam musi być w słoneczny dzień przy zachodzącym słońcu. Niestety wczoraj było zimno jak cholera Do tego nie zabrałem aparatu ale zrobiłem kilka fotek telefonem - porażka. Ale skoro zrobiłem to pokażę

Franz napisał(a):

SgwdYrEira napisał(a):udaliśmy się do miejscowości Štramberk

Wolę to od tego motocrossu.

Pozdrawiam,
Wojtek

W sumie to ja też wolę. Jednak czasami lubię odmianę. Tak jak pisałem, takie zawody są dla mnie okazją do spotkania się z Fatą, sam na nie nie jeżdżę, aczkolwiek wybrałem się w tym roku do Kleszczowa na 111MegaWatt - zawody enduro-kross czy jak się to tam nazywa. To była totalna porażka - pierdylion ludzi, do tego płonący tuż obok nas motocykl i ochroniarze, którzy widząc to, nie chcieli nas przepuścić w bezpieczne miejsce. Widoczność ograniczona przez tłumy Ale gdybym udał się tam wcześniej to możliwe, że miałbym bardziej pozytywne odczucia.

Pozdrawiam,
Pirat

24.08.2013

Jedziemy w góry! Na górskie spotkanie cromaniaków Wszystko zostało opisane w relacji więc nie będę się rozpisywał za bardzo. Wrzucę tylko trochę zdjęć.
Napisałem jedziemy - tak miało być. Rodzinka spakowana ale ok. 23.00, gdy już należało się położyć do spania, młody zaczyna jęczeć umówił się z kumplem na rower małżowina też chyba przerażona tym, że trzeba będzie po górach łazić, w zasadzie złazić (kolana jej przy schodzeniu nie służą). W cholerę! Nie będę się spierał, jadę sam.

Trasa tego dnia: Červenohorské sedlo - Červena hora (Vřesová studánka) - Kamenne Okno - Vozka - Keprnik - (Šerák) - Keprnik - Červena hora - Červenohorské sedlo