Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Abordaże mniejsze i większe czyli pirackie wybryki 2013

W Polsce znajduje się największy ceglany zamek świata - pokrzyżacki zamek w Malborku. Radom ma znacznie większą powierzchnię niż stolica Francji – Paryż. Pierwszą polską książkę kucharską, która zachowała się do dnia dzisiejszego wydano w 1698 roku. Polska posiada drugi najstarszy uniwersytet w Europie - Uniwersytet Jagielloński został założony przez króla Kazimierza Wielkiego w 1364 roku. Polska konstytucja była pierwszą w Europie i drugą na świecie - powstała zaraz po konstytucji Stanów Zjednoczonych.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 01.03.2014 01:06

Na siewierskim zamku sporo zmian zauważyłem , od mojej tam bytności bardzo dawno temu :roll:
Kolejne miejsce do powtórki 8)


Pozdrawiam
Piotr
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 01.03.2014 08:59

piotrf napisał(a):Na siewierskim zamku sporo zmian zauważyłem , od mojej tam bytności bardzo dawno temu :roll:
Kolejne miejsce do powtórki 8)


Pozdrawiam
Piotr


całkiem ładnie im to wyszło, szczególnie wejście robi wrażenie; bardzo dobrze, że ktoś ma ochotę... i pieniądze żeby inwestować w taki zabytek, piękna sprawa, byłem tam ostatnio w zeszłym roku tuż po ostatnich śniegach... późno kwietniowych :roll: :!:
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 01.03.2014 13:19

21.07.2013

Skoro rodzinka z wyspy się zjawiła należało się trochę ruszyć i coś obejrzeć. Postanowiliśmy wejść na Łysicę. Początkowo droga mijała miło i spokojnie. Do czasu. Przed Miedzianą Górą korek, myślę sobie, że to tylko chwilowy zator ponieważ w niedziele jest tam giełda samochodowa. Po półgodzinnym turlaniu się okazało się, że minięcie rzeczonej giełdy płynności ruchu nie poprawiło :( Należało zrobić unik i skręcić w bok ;) Tym sposobem dotarliśmy do Samsonowa. A tam... tłumy :shock: Okazało się, że odbywa się tam MTBCross Maraton. Auto postawiliśmy dość daleko na poboczu i ruszyliśmy obejrzeć ruiny Huty Józef.

Obrazek

Samsonów to wieś w gminie Zagnańsk leżąca niespełna 15 km na północ od Kielc przy drodze wojewódzkiej nr 750 Ćmińsk – Barcza. Legendy wspominają, że już za czasów Bolesława Krzywoustego żelazo z rud pozyskiwał tu rycerz Marek herbu Topór. Pierwsze pisemne wzmianki o kuźnicy pochodzą z 1584 roku, kiedy to starosta kielecki Wawrzyniec Ciesielski nabył ją od Michała Niedźwiedzia, który dzierżawił ją od biskupa krakowskiego Filipa Padniewskiego. 10 lat później, za zgodą biskupa Radziwiłła, Cieselski odstąpił ją w dzierżawę Łukaszowi Samsonowi, jego żonie Helenie i synowi Janowi za 100 grzywien i czynsz. Od nazwiska rodziny Samsonów kuźnicę zaczęto nazywać samsonowską, a wkrótce całą osadę nazywano Samsonowem.

W 1625 roku kuźnicę wydzierżawił – od biskupa Tylickiego – Aleksander Szemberk, który dobudował obok hutę ołowiu. W 1631 roku Szemberk zrzekł się kuźnicy i huty na rzecz jednego ze współwłaścicieli wielkiego pieca w pobliskiej Bobrzy – Jana Gibboniego. Oficjalne przekazanie zakładu odbyło się 23 lipca 1633 roku, a formalnego wpisu w akta sądu biskupiego w Krakowie dokonano 3 lata później. Następnie biskup Zadzik wystawił Gibboniemu przywilej na kuźnicę żelaza i hutę ołowiu w Samsonowie, kuźnicę Humer, młyn w Ćmińsku oraz wójtostwa w Kołomani i Bobrzy, a 30 lipca 1641 roku wydał zgodę na budowę wielkiego pieca w Samsonowie i kuźnicy w Ćmińsku – w miejscu młyna. Był to trzeci wielki piec na ziemiach polskich (po Bobrzy i Cedzynie), a zarazem pierwszy, z którego otrzymywano żelazo w postaci płynnej masy, a nie jak dotychczas gąbczastego kowalnego kęsa. Z 1645 roku pochodzą pierwsze wzmianki o wielkim piecu smelcowny włoski, gdzie rudę na żelazo smelcują i działa leją, kotły różne, garce etc.

Jan Gibboni był dobrym gospodarzem i jego zakład znakomicie się rozwijał. Wkrótce przejął całkowicie manufakturę w Bobrzy i w czasie potopu szwedzkiego produkował ogromne ilości bronie dla wojska polskiego. Za zasługi otrzymał poddzierżawę Białogonu oraz tytuł wojewody i gwarka chęcińskiego. Przy obsłudze samsonowskiego pieca w roku 1662 pracowało 13 osób, a Jakub Kazimierz Haur w Ekonomice Ziemiańskiej Generalnej z 1679 roku tak opisywał proces wytopu surówki:

"pierwszy [piec] cudzoziemskim sposobem dysponowany, który włoskim nazywają, do którego piętrem z góry koszami węgle i rudę sypią, to jest dwie części węgli na jedną rudy, do pewnych według zwyczaju godzin pomiarkowanych od godziny do godziny, potem spodem jak woda rozpuszczona, strumieniem idzie przepuszczone z pieca w dołek na formę gęsi żelazo, zaś na jaką inną większą formę dla odlania jakiegoś naczynia, bądź na armaty, kupiectwa i rzemiosła, jako to działa moździerzy, kotłów itd. Pieca takowego z ognia choć w uroczyste wielkie święto nie wygaszają, ale musi być zawsze ustawicznie z materią ogień, bo inaczej piec musiałby się zrujnować względem swego zawarcia i zasklepienia, który skład od samego ognia jest spojny."

W roku 1663 Jakub Gibboni z polecenia biskupa Trzebickiego zlikwidował wielki piec w Bobrzy. Jednocześnie wystawił nowy w Humrze, około 3 km od Samsonowa i przebudował samsonowski, a w jego pobliżu wybudował dworek. Po śmierci Jana Gibboniego w 1675 roku zespół samsonowski na 18-letnią dzierżawę objął jego syn Jakub. Wybudował on podwójny piec o jednym trzonie. Jakub Gibboni zmarł w roku 1694, a jego żona Zofia poślubiła Antoniego Czermińskiego, który zarządzał zakładami do 1718 roku. W 1709 roku Samsonów i okolice wróciły pod zarząd biskupów krakowskich. Drugą cześć wielkiego pieca zburzono dopiero około roku 1740. Około roku 1746 z klucza kieleckiego wydzielono tzw. „klucz samsonowski”, a inwentaryzator odnotował: wielki piec świeżo wyremontowany i nowo zaprawiony, tłuczka rudy inwencji niemieckiej, kuźnica niewielka w złym stanie, miechy drewniane wykonane przez rzemieślników sprowadzonych ze Śląska.

W tym czasie tygodniowo samsonowski piec wytapiał 129 centarów i 64 funty surówki, a humerski 89 centarów i 60 funtów. W 1757 roku w Samsonowie zbudowano nową kowalichę z 4 warsztatami i murowanym piecem kowalskim. Wieloletnia eksploatacja zubożyła zasoby rudy i w 1773 roku postanowiony zlikwidować wielki piec w Humrze, a nowy zakład wybudować kilka kilometrów na północ w Szałasie Nowym. 5 lat później w Samsonowie zbudowano nowy wielki piec, na wzór tego z Szałasu Nowego.

W roku 1789 przy przejmowaniu dóbr biskupich przez państwo Sejm Czteroletni dokonał Lustracji Dóbr Dawniej Biskupstwa Krakowskiego Prawem Sejmu Teraźniejszego na Skarb Rzeczpospolitej odebranych, według której posiadłość wsi Samsonów wynosiła 26 domów, mężczyzn 59, białogłów 49. Przy wielki piecu pracowali Juliusz Zamaryka – szychtarz, Tomasz Białek, Mateusz Polus i Łukasz Zamaryka, a majstrem był Konrad Kazimierz. Lustracja wymienia także karczmę z pokojami gościnnymi i stajniami oraz dwór. Zakład czynny był 36 tygodni w roku i wyrabiano w nim oprócz uzbrojenia lemiesze, radlice, garnki, kotły, sochy do wiatraków, kowadła, siekiery oraz żelazo budowlane w sztabach. W okresie wojen napoleońskich intensywnie produkowano tu kule armatnie, których w ciągu kilku miesięcy roku 1809 wyprodukowano ponad 11 tysięcy sztuk.

W latach 1818 – 1822 w ramach planu uprzemysłowienia Królestwa Polskiego w Samsonowie rozpoczęto budowę nowego zakładu wielkopiecowego, huty „Józefa” – kilkaset metrów na południe od dawnego zakładu hutniczego. Budowniczym był Bogusław Szmidt, a kamień węgielny wmurował namiestnik Królestwa Kongresowego generał Józef Zajączek. Obok wielkiego pieca zbudowano skład żelaza i rudy, węgielnię oraz murowane domy dla pracowników. Nowa lokalizacja w pewnej odległości od rzeki wymusiła budowę kanału – częściowo zasklepionego, którym płynęła woda napędzająca koło wodne, dzięki któremu na wieżę gichtociągową wciągano wózki z wsadem węgla, rudy i topnika. Obsługę stanowił majster, 2 – 3 smelcerzy i gichciarze, którzy zsypywali do pieca wsad. Piec opalany był węglem i dawał około 800 ton surówki rocznie. Wszystkie urządzenia początkowo napędzane były wodą, a od 1829 roku maszyną parową.


Obrazek
Obrazek
Obrazek

Podróżujący w 1842 roku po Zagłębiu Staropolskim Paweł Podczaszański, 20-letni praktykant budowniczy w dobrach Naliboki na Wileńszczyźnie, w swoim pamiętniku tak opisuje zakład w Samsonowie:

"Fabryka ta składa się z w[ielkiego] pieca, pieca kupolowego, pieca płomiennego, przy tym giserni i 5 fryszerek. Modele do odlewów z Białogon[u] mają, dlatego też nie ma modelowników prócz jednego stolarza na przypadek. W[ielki] piec idzie ciągiem przez 21/2 lat. Piec kupolowy zaledwie 10 dni na miesiąc, a piec płomienny, gdy potrzeba wielkiej masy żelaza od razu, przykłada się do dwóch pierwszych. Surowizna pospolicie w wielkich odlewach konsumowana bywa.

Rudę biorą z czterech okolicznych kopalni: z Miedzianogóry („Zygmunt”), ze Świniejgóry („Piotr”), z Dziadka („Jan”) i z Lubianki („Józef”). […] Rusztują tę rudę tymże co w Starachowicach sposobem, tj. pomiędzy 3 ściany dachem przykryte nakładają drzewa na krzyż, na to sypią rudę, podpalają i tak się to skwarzy. […] Wiatru dostarczają dwa miechy cylindryczne, drewniane, z drzewa dębowego, wewnątrz lipowym futrowane, która to futrówka często się odmienia (np. co rok). […] Produkcja roczna w[ielkiego] pieca jest na 24 000 cent., z tego 7000 gorszego do lania, reszta lepszego do fryszerek idzie. Kupolowy zaś około 2000 cent. wydaje."


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Od 1847 roku zakład był własnością Rządowego Górnictwa Krajowego. Podczas powstania styczniowego 1863 - 1864 w Samsonowie produkowano broń dla powstańców, za co Rosjanie 6 czerwca 1866 roku wzniecili pożar, który spowodował ogromne zniszczenie i zamknięcie zakładu. Podczas I Wojny Światowej wojska austriackie zniszczyły częściowo ocalałą z pożaru wieżę gichtociągową i wysadzili niektóre z zabudowań zakładu. 28 lipca 1922 roku od Ministerstwa Przemysłu i Handlu Andrzej Kondrak i Józef Kozłowski zakupili za 8 milionów marek „majątek górniczy Samsonów rozległość 51 mórg, w skład którego wchodzą staw i ruiny pofabryczne”. W 4 lata później, 28 kwietnia 1926 roku, Józef Kozłowski sprzedaje swoją połowę majątku Józefowi i Mariannie Fert z pobliskiej Kołomani za kwotę 5 tysięcy złotych. Kilka lat później Józef Fert wykupił udziały i stał się jedynym właścicielem zabytkowych ruin. Po drugiej wojnie światowej zwrócono uwagę na zabytkową wartość pozostałości zespołu wielkopiecowego w Samsonowie. W okresie powojennym Józef Fert, mając na względzie historyczną wartość zespołu wielkopiecowego w Samsonowie, ochronę niszczejących murów fabrycznych i zapobieżenie ich rozbiórce na materiał budowlany przez okolicznych mieszkańców, obejmuje funkcję społecznego opiekuna zabytków, będąc jednocześnie ich właścicielem. W roku 1958 Muzeum Techniki w Warszawie zadeklarowało się podjęcia opieki i zabezpieczenia zabytku. W piśmie dyrektora Muzeum do Józefa Ferta, z dnia 12 listopada 1958 roku, czytamy:

"(...) Ruiny wielkiego pieca w Samsonowie są zaliczane do grupy cenniejszych z punktu widzenia naukowego, obiektów zabytkowych na terenie kraju. Nie można więc dopuścić do ich zniszczenia. Dlatego Muzeum zamierza zabezpieczyć ruiny i z czasem w miarę możliwości przystąpić do prac rekonstrukcyjnych (...)."


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W roku 1958 - w dniach od 15 do 18 października - na zlecenie Muzeum Techniki NOT w Warszawie przeprowadzone zostały w Samsonowie prace badawcze przy wielkim piecu. Brali w nich udział starsi asystenci Katedry Historii Techniki i Nauk Technicznych Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie oraz przedstawiciel Muzeum. W 1976 roku ruiny od córki Józefa Ferta - Modesty Czmuchowskiej - wykupił Wojewódzki Konserwator Zabytków w Kielcach. W roku 1987 obiekt ogrodzono, a w latach 1981 - 1983 wykonano prace konserwatorskie - uzupełniono ubytki koron murów, udrożniono kanał wodny, wybrukowano podłoża i wykonano komin wentylacyjny - dzięki którym możemy dziś podziwiać zabytek w formie trwałej ruiny.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Całkiem więc niespodziewanie wyprostowaliśmy kończyny w ciekawym miejscu :)
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 01.03.2014 19:57

Dojechaliśmy do Świętej Katarzyny. Auto zostawiliśmy na czyimś podwórzu płacąc za usługę piątaka. Idąc wolnym krokiem wejście na szczyt Łysicy zajmuje godzinkę. Czerwony szlak prowadzi przez Puszczę Jodłową na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Jeszcze przed punktem poboru opłat młody dopada kram z różnymi kamolcami, minerałami itp. (muszę napisać, że na tym punkcie ma świra i w domu mam całkiem sporą kolekcję różnego rodzaju znalezionych przez niego kamieni, minusem tego zbieractwa jest to, że często idę z obładowanymi kieszeniami ;)), całe szczęście daje się przekonać, że zakupów można dokonać wracając i nie trzeba tego taszczyć na górę :)

Mijamy zespół klasztorny bernardynek.

Obrazek
Obrazek

Po chwili jesteśmy u wrót Puszczy i ŚPN.

Obrazek
Obrazek

Po drodze mijamy krzyż upamiętniający pomordowanych żołnierzy AK.

Obrazek

Docieramy do zabytkowej kapliczki św. Franciszka,

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

nieopodal której znajduje się źródełko, oczywiście św. Franciszka ;)

Obrazek
Obrazek

Związana jest z nim legenda o zamku na szczycie Łysicy, w którym miały mieszkać dwie siostry. Starsza, zakochana w pięknym rycerzu, zapragnęła mieć zamek tylko dla siebie i postanowiła zgładzić młodszą. Nie zdążyła jednak zrealizować planu, bo rozpętała się burza i piorun strzelił w zamek, grzebiąc w ruinach złą siostrę i jej kochanka. Tak według ludowych wierzeń miało powstać gołoborze. Młodsza siostra, która w czasie burzy spacerowała po lesie, zalała się łzami na widok zniszczonego zamku i właśnie jej łzy zasiliły cudowne źródełko u stóp Łysicy.

Przez większą część droga jest nudna,

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

pozbawiona punktów widokowych. Dopiero niedaleko od szczytu można ujrzeć gołoborze.

Obrazek
Obrazek

Na szczycie znajduje się replika krzyża z 1930 roku.

Obrazek
Obrazek

Widoki są bardzo ograniczone, tylko w kierunku północnym.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wejście na szczyt jest łatwe, jednak należy pamiętać o wystających kamieniach, które są bardzo niewygodne gdy stąpa się po nich w butach o cienkiej podeszwie. Niestety o tym zapomniałem :evil:
Wracając spędziliśmy dłuższą chwilę przy wspomnianym już kramie więc wracałem do auta nieco obciążony ;) Nadszedł czas na obiad.
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 03.03.2014 16:46

Obiad postanowiliśmy zjeść w Bodzentynie, niewielkim miasteczku będącym siedzibą ŚPN.
Po zakończonej konsumpcji nadszedł czas na obejrzenie atrakcji.

Idąc brukowaną drogą pod niewielką górkę

Obrazek
Obrazek

dotarliśmy do ruin zamku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Miasto Bodzentyn założył biskup Bodzęty (Bodzanta) herbu Poraj w 1355 roku przenosząc tu siedzibę dworu myśliwskiego z Tarczka. Za jego czasów powstał w miejscu obecnego zamku zameczek drewniany. Budowla ta szybko uległa zniszczeniu i następca Bodzęta biskup Florian z Mokrska jeszcze przed 1380 rokiem zbudował murowany gotycki zamek, lokalną rezydencję biskupów krakowskich. Połączony z fortyfikacjami miejskimi zamek znajduje się na wysokiej skarpie, którą opływa rzeka Psarka.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

19 czerwca 1410 roku na zamku przebywał Władysław Jagiełło, który powracał z jednej ze swych pielgrzymek na Święty Krzyż. Król przyjął tu posłów pomorskich. Pożar w 1413r. strawił drewnianą zabudowę Bodzentyna. Prawdopodobnie w związku z uszkodzeniami spowodowanymi przez ten pożar biskup Zbigniew Oleśnicki przebudował zamek, któremu nadano wówczas bardziej regularny plan oraz wzniesiono od strony północnej skrzydło mieszkalne.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu XV wieku kardynał Fryderyk Jagiellończyk dobudował wschodnie skrzydło. Prace budowlane kontynuowali w ciągu XVI wieku kolejni biskupi: Jan Konarski, Piotr Tomicki oraz Franciszek Krasiński, którzy stopniowo nadawali całości cechy stylu renesansowego. Przekształcenia gotyckiej pierwotnie budowli w prawdziwie renesansową rezydencją dokonał w 1581 roku biskup Piotr Myszkowski. Ujednolicono wówczas stylowo starsze części zamku. Pracami budowlanymi kierował włoski architekt Jan Balcer, którego wkład docenił Piotr Myszkowski nadając jemu i jego żonie przywilej założenia ogrodu na przedmieściu Bodzentyna.

Obrazek
Obrazek

Ostatnia duża przebudowa miała miejsce w XVII wieku. Powstało wtedy skrzydło południowe. Budowę prowadzili kolejno biskupi: Jakub Zadzik (który od powołania na biskupstwo krakowskie w 1635 roku dał się poznać jako najbardziej zacięty wróg reformacji), Piotr Gembicki, Piotr Tylicki, Marcin Szyszkowski i Andrzej Trzebicki. Po blisko 80 latach w 1691 roku prace ukończył biskup Jan Małachowski, który swój herb Nałęcz widoczny do dziś umieścił w nadprożach okien. Zamkowi nadano wówczas formę barokową, o planie w kształcie zbliżonym do podkowy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z inwentarzy znamy wygląd zamku po tych przebudowach. Z przedzamcza wprowadzała na dziedziniec zamkowy brama z czerwonego piaskowca zachowana do dziś, poprzedzona murowanym mostem. Dziedziniec z trzech stron obejmowały trzykondygnacyjne skrzydła nakryte uskokowym dachem. Wschodni ryzalit zwieńczała renesansowa attyka. Przejście między skrzydłami zamku umożliwiał krużganek, który od strony dziedzińca biegł wzdłuż wszystkich kondygnacji środkowego skrzydła.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W XVIII wieku prowadzono już raczej tylko prace o charakterze remontowym. W połowie XVIII wieku pracował przy ozdabianiu zamku architekt Jakub Fontana. Były ostatnie lata wspaniałości tej rezydencji. Ostatnim - u schyłku XVIII wieku - władcą pałacu był biskup Sołtyk. W 1789 roku dobra duchowne przejęło państwo, wobec czego zamek został opuszczony, potem przekształcono go na spichlerz i szpital wojskowy. Szpital mieścił się tu do 1814 roku, potem jednak zamek ostatecznie opuszczono. Ikonografia z połowy XIX wieku ukazuje, że zamek nie był wtedy jeszcze kompletna ruiną. W kilku salach mieszczanie Bodzentyna urządzali wtedy jeszcze bale, jednak potem aż do końca XIX wieku z zamku czerpano budulec, co pogłębiło zniszczenia. Były nawet plany zupełnego rozebrania zamkowych ruin, które na szczęście nie zostały zrealizowane. W 1902 roku obiekt uznano za zabytek podlegający ochronie.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W czasach współczesnych mury zabezpieczono, tworząc z nich z trwałą ruinę. Na zamkowym wzgórzu pozostały jedynie fragmenty ścian, ponad otworami okiennymi widać tarcze herbowe z herbem Ślepowron biskupa Krasińskiego i wspomniany herb Nałęcz biskupa Jana Małachowskiego. Pozostał też dość wyraźny zarys całego pałacu. Od 1963 prowadzono w Bodzentynie badania pod kierunkiem Marii Brykowskiej.

Obrazek
Obrazek

Z zamkiem związana jest mroczna historia. Kiedy biskupstwo krakowskie objął Jakub Zadzik w podziemiach zamkowych więził arian i kalwinów. Podobno jednego z nich biskup zamknął w lochach razem z jego "heretyckimi księgami" i tak długo morzył głodem, aż ten zjadł je. Innym więźniem był ksiądz Kazimierz Bełza, za ogołocenie kościoła myślenickiego ze złotych ozdób zawieszonych na ołtarzach i przechowywanych w skarbcu.

Przy ruinach zamku jest całkiem fajnie urządzony plac zabaw dla dzieci z czego młody chętnie skorzystał.
Tuż obok znajduje się kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stanisława.

Obrazek

Główny ołtarz tego kościoła pierwotnie znajdował się w katedrze wawelskiej. Oprócz ołtarza ciekawy jest również tryptyk bodzentyński.

Do środka jednak nie weszliśmy ponieważ uczestnicy wycieczki stwierdzili, że wolą posiedzieć w cieniu i popatrzeć na wnuka szalejącego na placu zabaw. Było gorąco więc im się nie dziwię. Nie nalegałem szczególnie gdyż zaplanowałem jeszcze małe co nieco na ten dzień ;) A mnie samemu iść się nie chciało, tym bardziej, że byłem tam już dwa czy trzy razy.

Wracając do auta chcieliśmy zwiedzić jeszcze zagrodę Czernikiewiczów jednak spotkaliśmy taki napis.

Obrazek

Pozostało więc tylko zaglądanie przez szpary w ogrodzeniu.

Obrazek

Zagroda Czernikiewiczów w Bodzentynie będąca własnością Muzeum Wsi Kieleckiej działa jako punkt etnograficzny, jest zachowanym in situ obiektem stanowiącym wspaniały przykład specyficznej architektury małych miasteczek rolniczych, tak licznie występujących w przeszłości na terenie całej Kielecczyzny i obecnych na jej obszarze także w czasach dzisiejszych. W skład zagrody wchodzą: budynek mieszkalny, budynki gospodarcze oraz wozownia, które wraz z zamykajacym podwórze od ul. Św. Ducha drewnianym ogrodzeniem tworzą zwarty zespół w kształcie czworoboku. Pod względem zastosowania materiału budowlanego i rodzaju konstrukcji zagroda ściśle nawiązywała do tradycji ludowej ciesiołki z regionu świętokrzyskiego. Ściany wszystkich budynków wzniesiono z drewna jodłowego, dachy mają pokrycie gontowe.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zagroda jest najstarszą i jedyną tak kompleksowo zachowaną małomiasteczkową zagrodą znaną z terenów Kielecczyzny. Jej najstarsze elementy (części domu mieszkalnego oraz budynki gospodarcze, wozownia i ogrodzenie) pochodzą z 1809 roku. Dobudowane do domu izby mieszkalne pochodzą z lat 1870 i 1920.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 03.03.2014 18:54

"Ponury" ci wyszedł przypadkiem, czy tak kombinowałeś z tym Bodzentynem na Święto Wyklętych? :)
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 03.03.2014 20:41

Kombinowałem ale się spóźniłem :oops:
Czymś innym się w sobotę zająłem.

Obrazek
Obrazek

I nie zdążyłem z odcinkiem na czas.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 03.03.2014 20:59

Eeee, intencje się liczą :D

Od razu zauważyłem, że to nie przypadek :D
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 04.03.2014 19:48

Pozostali uczestnicy wycieczki myśleli, że wracamy do domu. Zajęci konwersacją nawet się nie zorientowali, że wywożę ich na północ :mrgreen: do kolejnego świętokrzyskiego miasteczka, tym razem znanego w całym kraju i pewnie również poza granicami ;)
Przywitał nas ten jegomość.

Obrazek

Jak widać zajęty rozmową więc nie przeszkadzając mu udaliśmy się do miejsca, które mnie tutaj ściągnęło.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Opactwo zostało ufundowane w 1179 roku przez krakowskiego biskupa Gedkę. W XIII wieku opactwo zostało zniszczone przez najazd Tatarów, a w XVII wieku - przez wojska Rakoczego. Zniszczony kościół odnowiono pod koniec XVII wieku w duchu baroku. Cystersi do Wąchocka wrócili (klasztor został skasowany w 1810 r.) po prawie stupięćdziesięcioletniej nieobecności w 1952 roku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kościół klasztorny zachowuje cysterski układ, który zachował się tutaj w niezmienionym kształcie. Nietypowy jest kamień użyty do budowy kościoła - są to na przemian ciosy piaskowca ciemnoczerwonego i szarego. Kościół był wielokrotnie przebudowywany - w epoce gotyku (o czym świadczą podniesione szczyty oraz ślady gotyckiej dobudówki po północnej stronie kościoła), następnie w XVI wieku dobudowano kaplicę boczną do nawy północnej i w XIX wieku dobudowano kruchtę do fasady zachodniej.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mimo że kościół zachował pierwotny układ przestrzenny - jest więc typową bazyliką cysterską z transeptem i dwoma kaplicami bocznymi po bokach prezbiterium, przekrytą sklepieniem krzyżowo-żebrowym - wystrój kościoła jest barokowy. Kościół pokryty jest od baz filarów po zworniki sklepienne barokowymi freskami. Z detali architektonicznych zachowały się jedynie głowice filarów i służek, wsporniki i fragmenty gzymsów dekorowane motywami roślinnymi. Zachował się jeden zwornik sklepienny w południowym ramieniu transeptu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zachowało się tylko kilka oryginalnych okien - w nawie południowej i południowym ramieniu transeptu, nie zachowały się też oryginalne portale. Do południowego ramienia transeptu przylega empora, gdzie znaleźć można podobno wtórnie użyte płytki ceramiczne z oryginalnej posadzki kościoła.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Romański charakter z zabudowań klasztornych zachowało skrzydło wschodnie oraz refektarz w skrzydle południowym (który był początkowo wolnostojącym budynkiem, dopiero później połączono go z resztą klasztoru). Ściany wschodniego skrzydła klasztoru doskonale pokazują, jak budynek klasztoru był przebudowywany - można tu obserwować jak podnoszone były sklepienia i jak ponosił się poziom posadzki. Respekt budzi potężna, budowana z ciosów romańska ściana.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pierwsza niespodzianka to kapitularz - jedno z najpiękniejszych, idealnie zachowanych romańskich wnętrz w Polsce. Kapitularz przekryty jest sklepieniem krzyżowo-żebrowym wspartym na czterech kolumnach o bogato dekorowanych kapitelach. Po obu stronach skromnego portalu znajdują się przezrocza - piękne biforia zdobione dekoracjami o motywach roślinnych i zwierzęcych.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Romański charakter zachowały też inne pomieszczenia - sklepiony kolebkowo karcer, sień, fraternia, której krzyżowo-żebrowe sklepienie oparte jest na jednym, przysadzistym filarze oraz refektarz, przekryty trzema przęsłami szeroko rozciągniętego sklepienia krzyżowo-żebrowego, w którym zachowały się dekoracje rzeźbiarskie, fragmenty polichromii i znaki kamieniarskie. W prowadzącej do karceru sieni obejrzeć można lapidarium - ekspozycję motywów architektonicznych - znaleźć tu można między innymi płyty nagrobne ozdobione motywem miecza, co oznaczało, że pod taką płytą spoczywa krzyżowiec.

W opactwie znajduje się Muzeum Pamięci Walki o Niepodległość Narodu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zapewne Piotrek o tym wspomni więc wyprzedzając nieco fakty ..... w krużgankach klasztornych znajduje się płyta pamiątkowa, za którą pochowane są szczątki wspomnianego wcześniej Jana Piwnika "Ponurego".

Obrazek

Zdjęcie niestety nie moje bo sam nie wiem gdzie się zapodziało :roll: :shock:
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 04.03.2014 20:07

SgwdYrEira napisał(a):Przywitał nas ten jegomość.


Piast Kołodziej?




A nie ... :?


;)
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 04.03.2014 20:26

Szef wszystkich szefów 8) ;)

Obrazek
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 05.03.2014 21:09

27.07.2013

Kilka dni po tym jak z pyrzowickiego lotniska odebrałem rodziców nastał dzień kiedy po raz kolejny się tam udałem. Tym razem odebrałem brata i jego syna. Nie minęła doba a po raz kolejny musiałem tam jechać. Tym razem po jego narzeczoną a za 10 dni prawowitą żonę. Jaki to ma związek z moim wojażami? Ano taki, że postanowiliśmy pokazać Karen kilka ciekawych miejsc w naszym kraju. Ponieważ nie była to jej pierwsza podróż do Polski musiałem trochę pokombinować. Tzw. must see odpadały bo większość z nich widziała więc musiałem trochę pokombinować aby mogła zobaczyć coś nowego a przy okazji ciekawego. Udało się pewien plan ułożyć a co więcej zrealizować :)
A więc po kolei. Zarezerwowałem nocleg w górach ale po drodze należało coś zobaczyć. Pierwszym godnym odnotowania przystankiem był spacer po Tarnowie. Zaparkowaliśmy auta i po tym jak wreszcie udało się znaleźć jakąś budkę gdzie można było opłacić parking (strasznie skomplikowane to tam mają, nie ma parkomatów jedynie wyznaczone punkty opłat, kioski, sklepy itp.) skierowaliśmy się w kierunku rynku. Uszliśmy może 200 metrów i spotkaliśmy:

Obrazek

Ten neogotycki budek został wzniesiony w 1893 roku według projektu Szczęsnego Zaremby należał do powstańca styczniowego Karola Kotwicz-Smolika. Ozdobiony jest reliefem wyobrażającym dwa łby końskie.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Spotkaliśmy taki wehikuł,

Obrazek
Obrazek

w którego sąsiedztwie znajduje się budka z przepysznymi lodami. Wracaliśmy do niej kilka razy :shock: :lol: Tuż przed nim znajduje się też pewna ławeczka... zwykła, nie rzucająca się szczególnie w oczy... ale... pojawiła się kiedyś w zagadkowym wątku na innym forum z takim oto opisem: (...) w jakim powiecie tzn. mieście stoi ta ławka. I proszę nie doktoryzujcie się, to jest zwykła ławka, słynna z tego że nie jest z niczego słynna :)
;)

Obrazek

Po najedzeniu się lodami udaliśmy się w kierunku rynku mijając po drodze pomnik wieszcza i bazylikę katedralną.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu dotarliśmy na miejsce. Rynek jest po prostu śliczny z umiejscowionym w jego centrum renesansowym ratuszem.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Czas nas naglił więc wiele czasu na rynku nie spędziliśmy. Poza tym było strasznie gorąco :( Wracając zauważyłem, że w Tarnowie jest ciekawe muzeum, do którego nie weszliśmy :( (ze względu na nieświadomość jego istnienia nie było go w planach).

Obrazek
Obrazek

Zanim wybraliśmy się na rynek spytałem jakąś przechodzącą kobietę o drogę. Tłumaczenie pójdzie pan prosto, przy sklepie Staśka skręci pan w prawo a przy aptece Maryśki w lewo, jak zobaczy pan słonia to znów w lewo i 400 metrów prosto wydawało mi się tak abstrakcyjne, że drogę wytyczałem na czuja. Jednak słowo słoń kołatało się we łbie. Jak się okazało rzeczona pani nie była pod wpływem ;) :lol:

Obrazek
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 05.03.2014 22:13

Kolejnym punktem naszej trasy był rezerwat przyrody

Obrazek

Rezerwat przyrody Skamieniałe Miasto – rezerwat przyrody nieożywionej położony na prawym brzegu rzeki Biała na Pogórzu Ciężkowickim, w pobliżu Ciężkowic (południowa część województwa małopolskiego). Powierzchnia 15,01 ha, utworzony w 1931 (formalnie zatwierdzony 1974).

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Legenda głosi, że u podnóża skały "Grunwald" (nazywanej również "piekłem") od strony drogi można wejść do wnętrza, gdzie, jak mówi stara legenda, został ukryty skarb. Skała otwiera się tylko raz w roku podczas rezurekcyjnego podniesienia (przeistoczenia) w kościele ciężkowickim i ukazuje swe bogactwa tylko na krótki moment.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Rezerwat rozciąga się od dna doliny Białej po szczyt wzgórza Skała (367 m n.p.m.). Wśród lasu mieszanego – (dęby z domieszką sosen) rozrzucona jest grupa skałek dużych rozmiarów, zbudowanych z gruboziarnistego piaskowca ciężkowickiego, fantazyjnie ukształtowanych wskutek procesów erozji. Jest to tzw. skalne miasto. Są wśród nich ambony, maczugi i grzyby skalne. Nadane nazwy odpowiadają ich kształtom, np. "Maczuga", "Piramida", inne to m.in.: "Baszta", "Borsuk", "Grunwald" (z niewielką jaskinią szczelinową i tablicą pamiątkową wmurowaną w pięćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem), "Ratusz" i "Czarownica". W pobliżu jest niewielki wodospad.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ścieżka w większości prowadzi przez las co jest zbawienne w panującym wokół upale. Ograniczony widok na okolicę rozciąga się spod skały zwanej "Skałka z krzyżem" skąd widać Ciężkowice.
Niestety nie udaje nam się dotrzeć do wodospadu :(

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przy wejściu/wyjściu na teren rezerwatu znajduje się źródełko (tzn. rura, którą spływa woda spośród tych skał - widać ją na pierwszym zdjęciu). Wypływająca woda jest przyjemnie zimna i orzeźwiająca. Jej smak docenia wiele osób ustawiając się w kolejce w licznymi pojemnikami. Młody postanawia sprawdzić swe zdolności negocjacyjne i wpada w dyskusję z pewnym mężczyzną zbierającym do pięciolitrowych baniaków kapiącą z owej rury wodę (zaznaczyć muszę, że przepływ wody jest w stanie niskim na pograniczu z bardzo niskim i napełnienie baniaka zajmuje dłuuuuuższą chwilę). Początkowo oferuje dwa złote za baniak, facet z szerokim uśmiechem na ustach zgadza się na propozycję. Młody zadowolony, jednak po chwili zmienia plan i pyta czy jednak nie mógłby dostać tej wody za darmo :) Gość się zgadza. Jednak to nie koniec. Młody stwierdza, że jest nas siedem osób i na pewno tej wody nam nie starczy i chce dwa baniaki ;) Swoim wrodzonym wdziękiem wzbudza uśmiech na twarzy nie tylko swojego partnera biznesowego ale również wszystkich osób będących w sąsiedztwie. Oczywiście mężczyzna przystaje na taki deal i młody uśmiechnięty od ucha do ucha taszczy dwa pięciolitrowe baniaki pysznej wody do auta :lol: Muszę być szczery, ta woda bardzo się przydała, herbata zrobiona na niej a nie na kranówie smakowała wybornie. A młody do końca wyjazdu pilnował baniaków jak skarbów koronnych i z dumą udzielał pozwolenia na jej użycie :D Po umieszczeniu bezcennej H20 w bagażniku ruszamy w dalszą drogę.
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 05.03.2014 22:25

Wieczorem docieramy do naszej noclegowni. W Szlachtowej spędzimy dwie kolejne noce. Kwatera jest bardzo przyjemna, z dala od drogi i hałasu. Wyrzucam graty pod płot i zostawiając pozostałych wycieczkowiczów ruszam na rozpoznanie terenu. W sumie bardziej na przypomnienie sobie terenu bo nie jest to dla mnie terra incognita, bywałem tu w czasach studenckich próbując sobie złamać kończyny na stokach w Jaworkach czy też na Palenicy ;)
W wieczornym świetle okoliczne tereny wyglądają wspaniale, przysiadam na wzgórzu i podziwiam, podziwiam, widoki przynoszą ukojenie. Uczucie błogości jest tak wielkie, że nawet nie chce mi się wyciągać aparatu aby uwiecznić te chwile. Jedyne miejsce, w którym magiczne pudełko złapało światło do środka to cerkiew w Szlachtowej obecnie Kościół Matki Boskiej Pośredniczki Łask.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Upojony pięknymi widokami wracam na kwaterę gdzie czeka na mnie pyszne jedzonko z grilla i herbatka na źródlanej wodzie. Jest cudnie :)
SgwdYrEira
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4294
Dołączył(a): 18.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) SgwdYrEira » 05.04.2014 20:08

28.07.2013

Dzień zaczynamy od spaceru w wąwozie Homole.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kiedy byłem tu wiele lat temu wydawał mi się ciekawszy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Może dlatego, że nie było wtedy tych wszystkich mostków i schodków i musiałem ganiać po kamulcach i przez potocek przełazić? :roll:

Obrazek
Obrazek

A może dlatego, że mimo relatywnie wczesnej pory było strasznie gorąco? :roll:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mimo wszystko było fajnie :) Dzieciakom bardzo się podobało :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Spotykaliśmy po drodze gościa, który głosem pełnym emocji spytał: "Widzieliście go?". Kurcze, w pierwszej chwili pomyślałem, że facet wilka zobaczył a może nawet niedźwiada i chce nas przestrzec. Powtórzył pytanie nie wymieniając JEGO imienia. Nie wskazał też łapą kierunku więc o co kaman? Po chwili jednak wykrztusił: "No, niepylaka apollo czy widzieliście?". Trochę zdziwieni taką zaczepką odpowiedzieliśmy, że nie, mając jednocześnie nadzieję, że wskaże nam miejsce. Niestety też szukał :( Widzieliśmy za to perłowca malinowca (Argynnis paphia) ;)

Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Polska

cron
Abordaże mniejsze i większe czyli pirackie wybryki 2013 - strona 18
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone