Abordaże mniejsze i większe czyli pirackie wybryki 2013
W Polsce znajduje się największy ceglany zamek świata - pokrzyżacki zamek w Malborku. Radom ma znacznie większą powierzchnię niż stolica Francji – Paryż. Pierwszą polską książkę kucharską, która zachowała się do dnia dzisiejszego wydano w 1698 roku. Polska posiada drugi najstarszy uniwersytet w Europie - Uniwersytet Jagielloński został założony przez króla Kazimierza Wielkiego w 1364 roku. Polska konstytucja była pierwszą w Europie i drugą na świecie - powstała zaraz po konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Ciekawą szatę naciekową ma rumuńska Jaskinia Niedźwiedzia jednak największe wrażenie zrobiła na mnie Grotta Gigante nieopodal Triestu, wg wiki jest największą udostępnioną do zwiedzania jaskinią na świecie, pewnie chodzi o największą pojedynczą salę, która rzeczywiście jest ogromna - trochę jakby schodzić do Khazad-dûm warto tam skręcić w drodze do cro. Natomiast niesamowicie wyglądają nacieki w naszej malutkiej Jaskini Raj, niestety nie można tam robić zdjęć. Dziwne jest to, że od dwóch lat wydłużono tam sezon turystyczny (chyba do 15.11), byłem tam 11 listopada i było już kilka zimujących nietoperzy. Z jednej strony nie robimy zdjęć aby przypadkiem kilka fotonów z naszej lampy błyskowej nie pobudziło do wzrostu glonów a z drugiej budzimy nietoperze - dziwna ta ochrona przyrody We wspomnianej już Grotta Gigante można robić zdjęcia bez lampy (za darmo) ale takiego oświetlenia w jaskini to jeszcze nie widziałem, chyba lampy włączone są cały czas bo wokół nich strasznie zielono, niebawem to im chyba trawa wyrośnie Zamki bardzo lubię i jak tylko jest okazja to żadnemu nie przepuszczę Co do zdjęć z jaskini to nie są najgorsze aczkolwiek mogłyby być lepsze. A może z tymi śpiewakami to jest tak, że tam się lęgną i mogą wyjść na powierzchnię tylko wtedy gdy zaśpiewają dla zwiedzających? Kto wie?
Jak na dobrego pirata przystało rabujesz piękne obrazy gdzie się tylko da
Jaskinie słowackie w przeciwieństwie do zamków ( 2013 r. ) odwiedziłem . . . hmmm , bardzo dawno temu więc dziękuję bardzo za przypomnienie . Chyba przyszła pora , żeby tam wrócić
Co do śpiewaków/jaskiniowców - ich przypadkowość jest baaaaardzo wątpliwa
Pozostało nam już tylko wrócić do domu. Zatrzymujemy się jeszcze na rozprostowanie kości. Parkujemy na Rynku w Wolbromiu.
Dalej bez przystanków wracamy do Radomska gdzie kolega wysiada a ja po 20 minutach jestem w domu. Spodobała nam się tam wyprawa, zorganizowana w ciągu chwili, z wdrożeniem w życie planu awaryjnego. Nawet kolega nie płakał po stracie aparatu, możliwe że po prostu chciał sobie kupić nowy
SgwdYrEira napisał(a):Ciekawą szatę naciekową ma rumuńska Jaskinia Niedźwiedzia jednak największe wrażenie zrobiła na mnie Grotta Gigante nieopodal Triestu
Grotta Gigante nie zaliczona. Jeszcze. Ja postawiłam bardzo wysoko grecką jaskinię Dirou. 3/4 trasy płynie się łódką wszystko co oglądasz masz w lustrzanym odbiciu przepływając między kolumnami (stalagnatami) a 1/4 trasy przechodzi się przez jaskinię bez popędzającego przewodnika. Zdjęcia bez ograniczeń i bez opłaty. Nigdzie takiej frajdy nie mieliśmy. Rumuńską Jaskinię Niedźwiedzią też zwiedziliśmy, nie trzeba było czekać na grupę bo jednocześnie na trasach było ich kilka, pamiętam mijanie się z kilkoma licznymi grupami, wzajemne przeszkadzanie głosów przewodników i bardzo wysokie sale. A naszą Niedźwiedzią miałeś okazje zobaczyć? Jest niewielka (ta część udostępniona do zwiedzania) ale śliczna o całkiem bogatej szacie naciekowej z marmuru.
piotrf napisał(a):Jak na dobrego pirata przystało rabujesz piękne obrazy gdzie się tylko da
Jaskinie słowackie w przeciwieństwie do zamków ( 2013 r. ) odwiedziłem . . . hmmm , bardzo dawno temu więc dziękuję bardzo za przypomnienie . Chyba przyszła pora , żeby tam wrócić
Co do śpiewaków/jaskiniowców - ich przypadkowość jest baaaaardzo wątpliwa
Gotowy na kolejne abordaże Pozdrawiam Piotr
Co więcej, nie zamierzam poprzestać, będę rabował póki sił starczy Jaskinie są dobre na deszczową i upalną pogodę, dlatego fajnie, że są bo jak zdarzy się niesprzyjająca aura to jest się gdzie podziać. Jaskiniowcy zapewne są z obsługi tylko dlaczego na bilecie/rachunku nie ma pozycji - usługa wokalna?
Lidia K napisał(a):Grotta Gigante nie zaliczona. Jeszcze. Ja postawiłam bardzo wysoko grecką jaskinię Dirou. 3/4 trasy płynie się łódką wszystko co oglądasz masz w lustrzanym odbiciu przepływając między kolumnami (stalagnatami) a 1/4 trasy przechodzi się przez jaskinię bez popędzającego przewodnika. Zdjęcia bez ograniczeń i bez opłaty. Nigdzie takiej frajdy nie mieliśmy. Rumuńską Jaskinię Niedźwiedzią też zwiedziliśmy, nie trzeba było czekać na grupę bo jednocześnie na trasach było ich kilka, pamiętam mijanie się z kilkoma licznymi grupami, wzajemne przeszkadzanie głosów przewodników i bardzo wysokie sale. A naszą Niedźwiedzią miałeś okazje zobaczyć? Jest niewielka (ta część udostępniona do zwiedzania) ale śliczna o całkiem bogatej szacie naciekowej z marmuru.
Dirou piękna, widziałem niestety tylko na zdjęciach. Może kiedyś i mnie do Grecji wywieje to będę o niej pamiętał. W rumuńskiej Niedźwiedziej byłem dwa razy, dwa razy we wrześniu, tłumów raczej nie było. Za pierwszym razem trafił się przewodnik, który uderzając paznokciami w nacieki wygrywał melodię brzmiało super, następnym razem próbowałem namówić innego tym razem przewodnika aby zagrał, odpowiedział, że potrafi to tylko jeden z nich Fajna jest sala tuż przy wyjściu, nazwana bodajże senatem (jeśli dobrze zrozumiałem rumuński ) Niedźwiedzią w Kletni być może uda się zwiedzić w tym roku. Poza tym jest szansa, że wybiorę się niebawem do pewnej jaskini nieudostępnionej dla turystów ale na razie o tym sza bo jeszcze zapeszę
ASIULA HK napisał(a):Ej, Piracie.....przypomniałeś mi stare czasy, tymi fotkami ze Słowacji
Po części sobie też stare czasy przypomniałem
Skoro tak o jaskiniach rozmawiamy to wrzucę kilka zdjęć z wymienianych tutaj wcześniej.
Peștera Urșilor:
Grotta Gigante (niestety kiepskie fotki):
Te dwie rury kryją najdłuższe na świecie wahadła służące do pomiaru poziomych ruchów skorupy ziemskiej (mają 100 metrów długości).
I niewspomniana wcześniej Jama Baredine (również kiepskiej jakości filmiki):
Zapomniałem dodać, że decyzja o wycofaniu się ze szlaku była trafna. Wracając zobaczyliśmy okropne chmury wiszące nad Gorcami. Bardzo podobne zawisły następnego dnia nad moim domem.
Mniej więcej od połowy kwietnia było wiadomo, że w czerwcu jadę z szefem na szkolenie do Wrocławia. Miało się ono zacząć w czwartek, 6-go i skończyć w sobotę, 8-go, z tym, że sobotnią część postanowiliśmy odpuścić (i tak nic ciekawego się nie dzieje, wszyscy zmęczeni po imprezie) i piątkowym popołudniem udać się w jakieś ciekawe rejony i spędzić tam czas do niedzieli, być może nawet do poniedziałku. Wybór padł na czeski Děčín, w planach było łazikowanie po Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii oraz wizyta w twierdzy Königstein i być może w Dreźnie. Noclegi zostały zamówione, korony i euro zakupione, powstał dokładny plan co i kiedy. W tym samym czasie w sobotę miała się odbyć przełożona wyprawa na Wielką Rycerzową. Ponieważ nie posiadam zdolności bilokacji musiałem poinformować Fatę, że w tym terminie jestem nieosiągalny. Przez tydzień poprzedzający wyjazd o niczym innym nie rozmawiamy, nie możemy się doczekać takich przedsezonowych mini-wakacji. Poniedziałkowe informacje całkowicie zmieniają nasze plany.
SgwdYrEira napisał(a):Zapomniałem dodać, że decyzja o wycofaniu się ze szlaku była trafna. Wracając zobaczyliśmy okropne chmury wiszące nad Gorcami. Bardzo podobne zawisły następnego dnia nad moim domem.
Fantastyczny widok...gorzej ze zwiedzaniem w taką pogodę.
Załamany i z całkowitym brakiem pomysłu na weekend wyruszam w środę po pracy do stolicy Dolnego Śląska. Po drodze zatrzymuję się w Wieluniu aby rzucić okiem na mury obronne,
basztę prochownia
oraz ratusz i Bramę Krakowską.
Nieopodal spotykam pomnik, ciekawe komu jest poświęcony?
No tak, nie mogło być inaczej.
Do Wrocławia dojeżdżam ok. 20.30, czekam chwilę na szefa, zostawiamy graty w naszej noclegowni i idziemy na rynek na piwo
W 1995 roku mieszkałem we Wrocławiu dwa miesiące więc trochę się orientuję gdzie co jest ale czegoś takiego nie pamiętam, jak dla mnie wcale się to nie komponuje
Po wieczorno-nocnym łazikowaniu i popijaniu piwka ciężko nam się wstaje, jednak nie ma wyjścia i trzeba dotrzeć do Hali Stulecia na pierwsze wykłady.
Wykłady odbywają się na kilku salach jednocześnie. Niestety te, które mnie najbardziej interesują pokrywają się czasowo ze sobą więc jestem tylko na jednym. W sumie to i tak ciężko byłoby wysiedzieć dłużej, spory tłok i bardzo gorąco Szef zostaje a ja wracam do hotelu, zostawiam otrzymane pomoce naukowe i całkowicie bez celu włóczę się po Rynku,
Placu Solnym
oraz nieodległych okolicach.
Wybrałem się nawet za rzekę
Chciałem odpocząć, jednak się nie dało
Odkryłem tajne przejście
oraz ciekawy zaułek.
Wróciłem na Rynek zaprzyjaźnić się z fontanną
i pogadać z mistrzem.
W zasadzie całe popołudnie spędzam w okolicach Rynku od czasu do czasu przysiadając w knajpce aby uzupełnić płyny. Co jakiś czas słyszę za sobą jakieś jakby szepty, ciche śmiechy, szuranie. Co się odwrócę to świat wygląda normalnie, przechodzący ludzie, stojące bez ruchu budynki. Jednak coś jest nie tak. Czyżby to moc chmielu? A może zwariowałem? Mimo to próbuję w magiczne pudełeczko złapać różne obrazy, detale.
Przyspieszam kroku z nadzieją, że licho się ode mnie odczepi. Nic bardziej mylnego, przyspiesza razem ze mną, teraz już się nie śmieje i nie szepcze lecz ciężko dyszy! Odwracam się - nic?! Zaczynam biec, okrążam budynek i ... może to ONI? Może strach rozpędził me ciało do takiej prędkości, że to ja ich okrążyłem i mam teraz jak na dłoni?
Chyba jednak nie, przecież pewnie gdyby to byli ONI to na mój widok albo by zniknęli albo znieruchomieli. To może to ON?!
Zdecydowanie NIE! Wygina się na wszystkie strony, to nie może być ON! To kto w takim razie? Nic, idę dalej i łapię detale w kadr. Co jakiś czas jednak wtykam aparat pod pachę obiektyw kierując za siebie, może uda się ICH do tego pudełka złapać i nie wypuścić?
Mocno ściskając magiczne pudło pod pachą wciskam spust migawki. Po kilku razach za mną robi się jakby ciszej. Za to spod pachy dobiegają głosy niezadowolenia, wrzaski. Aaaaa!!! Mam WAS! Jeszcze nie wiem co to za licho ale cieszę się chociaż częściowym sukcesem.
Przysiadam na ławce aby obejrzeć kogóż to ja złapałem. Jest ich całkiem sporo.
Ufff! Trochę się ich połapało. Nie wszystkie co prawda bo wciąż coś za plecami słyszałem. Mimo to odetchnąłem z ulgą, dzięki mnie wrocławianie mogą poczuć się bezpieczniejsi. Gdyby tak był choć jeszcze jeden dwarfbuster to miasto mogłoby spać spokojnie.
uświadomiłeś mi, że dawno nie byłem w tym naszym pięknym Wrocku, człowiek kluczy po świecie, a tu tyle się zmieniło, trzeba będzie się kiedyś wybrać i nadrobić zaległości
SgwdYrEira napisał(a):Mimo to próbuję w magiczne pudełeczko złapać różne obrazy, detale. ...... Ufff! Trochę się ich połapało. Nie wszystkie co prawda bo wciąż coś za plecami słyszałem. Mimo to odetchnąłem z ulgą, dzięki mnie wrocławianie mogą poczuć się bezpieczniejsi.
Piękne i pięknie detale złapałeś. Całkiem sporo nałapałeś do skrzyneczki małych wesołków. I nawet ponura pogoda nie utrudniła Ci pogoni za obrazami.