Wstajemy wcześnie ( jak zwykle ) , bo po obfitym śniadanku maszerujemy na północną plażę , skąd mamy
płynąć na półwysep Peliesak .
Pogoda ma być wspaniała - tak przynajmniej twierdzi wędkujący na przystani chłopak . Wędkujący , to może
trochę na wyrost powiedziane . Bardziej adekwatne określenie tego co robił aż do przypłynięcia "naszego
statku", to dokarmianie małych rybek przy pomocy wędki
Wchodzimy na pokład zapraszani ( po sprawdzeniu listy obecności )
przez kapitana do zajmowania miejsc - gdzie kto chce , ale na dziobie - komplet , na rufie - komplet
Tiaaaa . . . no to może chociaż koło kierowcy jakieś wolne miejsce będzie
I tu znowu stres - z prawej , czy lewej strony ?
Padło na prawą , zaraz obok sterówki , bo po prawej widoki ciekawsze i w razie co . . . do brzegu bliżej
Płyniemy . Po drodze podziwiamy przyklejone do brzegu domy i zawijając jeszcze do kilku portów , zabieramy po drodze dalszych uczestników naszej dzisiejszej wyprawy
Ostatnim miejscem , w którym kończy się nasza przybrzeżna żegluga jest Drvenik
Wypływamy na pełne morze
Kapitan w ramach daleko posuniętej profilaktyki , częstuje wszystkich rakiją , panie raczej symbolicznie ,
panów . . . jakby trochę mniej . . . o randze symbolu można podyskutować
Wyglądało to mniej więcej tak , że oceniał swoim wprawnym okiem komu - ile . Agnieszka otrzymała kubeczek
napełniony w powiedzmy 10 procentach , mnie ocenił na około 50 %
Booooże , tak od rana ?
Nie protestowałem jednak , bo profilaktyka rzecz ważna , a i trunek niepośledni . . .
Dla tych , co mocniejszym trunkiem gardzą przygotowano wina - białe i czerwone w ilościach zupełnie
wystarczających , oraz kilka różnych soków - gdzieoni to mieli pochowane - nie wiem .
Przez cały czas z głośników karmiono nas również dalmatyńską muzyką , świetnie zagłuszającą pracę silnika naszej jednostki .
Minęliśmy Hwar
I po jakimś czasie widać już wyrażnie pierwszy cel naszej dzisiejszej podróży
Cdn.