Podczas naszego drugiego wyjazdu (wrzesień 2012) do Chorwacji postanowiliśmy zahaczyć o stolicę tego pięknego kraju.
Z Lubonia wyjechaliśmy ok. godziny 6 kierując się na Wrocław, dalej autostradą do zjazdu Krapkowice, granicę przekraczaliśmy w Chałupkach. Tym razem winiety kupowaliśmy na miejscu czyli tuż przed lub za granicą danego państwa (czeską, austriacką i słoweńską). Do Zagrzebia dotarliśmy ok godziny 18.
Pierwotnie chcieliśmy skorzystać z couchsurfingu jednak szukanie wolnej kanapy na trzy dni przed planowaną podróżą to za mało aby coś znaleźć. Drugim pomysłem było szukanie kwatery
u podnóża pasma górskiego Medvednica, ale ten plan też nie wypalił. Pozostał więc kemping
w Lućko. Wiedzieliśmy gdzie chcemy dojechać ale nasza nawigacja wciąż nam wskazywała nie ten kierunek. Wreszcie zajechaliśmy na parking przy autostradzie ale od drugiej strony. Ze zgrozą
w oczach patrzeliśmy na dziwne towarzystwo wkoło, smród i brud. Na szczęście pani z recepcji kempingu wskazała jak dojechać „od drugiej strony” i po 10 minutach ponownie zameldowaliśmy się w recepcji. Zostawiliśmy paszporty, dostaliśmy numerek do „parceli” i po kolejnych 15 minutach byliśmy już rozstawieni z naszym szybkim namiocikiem. Wkoło byli głównie Niemcy
ze swoimi kamperami, stoliczkami, krzesełkami itp. Sanitariaty były schludne i czyste, woda ciepła. Współtowarzysze pola namiotowego spokojni. Minusem jest hałas dobiegający z pobliskiej autostrady, na szczęście byliśmy mocno zmęczeni a małe piwko na dobranoc pomogło szybko zasnąć.
Następnego dnia rano po szybkim śniadaniu i spakowaniu się, poszliśmy wymeldować się w recepcji. Zastaliśmy tą samą, miłą Chorwatkę co dnia poprzedniego. Uregulowaliśmy rachunek: 170 kun („koristanije kampa” za osobę 60 kun 2 = 120, + za auto 25 kun i Sator 25 kun). Sympatyczna recepcjonista wyrysowała nam na mapce (mapki do pobrania w recepcji) jak możemy dojechać rowerami do centrum omijając główne ulice, samochód zostawiliśmy na terenie kempingu.
Wyjechaliśmy rowerami na parking i tu pojawił się problem, autostrada była ogrodzona. Chłopak ze służb sprzątających nie potrafił nam wskazać drogi ale już kolejny napotkany kierowana był dobrze zorientowany w terenie i wskazał miejsce, gdzie znajduje się furtka-klatka prze którą przedostaliśmy się do Lućko, potem pod węzłem autostrady A1 i A3, wjechaliśmy w Karlovacką Cestę.
To co zaskoczyło nas tego ranka, jak i wieczorem dnia poprzedniego, to znaczna ilość kawiarenek na obrzeżach miasta w, których siedziało wielu klientów w różnym przedziale wiekowym.
Ja, nasz namiot i samochód z rowerami na haku
Uploaded with ImageShack.us
Nowe osiedle a na parterze kawiarenki
Uploaded with ImageShack.us
Furtka-klatka odgradzająca autostradę
Uploaded with ImageShack.us
cdn.
Pozdrawiam
Hajan
--------------------
http://www.rowers.pl