Wróciłam
To troszkę o naszych noclegach - nie wszystko pamietam. Np. za nic w świecie nie umiem sobie przypomnieć jak sie nazywał nasz hotelik w Porto. Zaprowadziłabym Was tam z dworca i znad rzeki bo to proste jak drut. Ale nie pamiętam nazwy hotelu
Nie mam rachunku. Jak tu dotrze wiolak3 to może pomoże.
A póki co
W LIZBONIE SPAŁYŚMY WŁASNIE TUTAJ Bardzo mili wolontariusze prowadzą to miejsce. Wystrój prosto z Ikei
Bardzo sympatycznie. W cenie - śniadanie - można sie rządzić w kuchni, płatki, mleko, kawa i bułeczki z rana
Spałyśmy w sali 8-osobowej w tłumie młodych Niemek. Ale tak generalnie grzeczna młodzież
Bardzo blisko stąd do ścisłego centrum - rewelacja, można łazić właściwie całą dobę, bo zawsze ktoś wpuści do hostelu.
TO NASZ KAMPING W PENICHE Wskazano nam kawał nasłonecznionej trawy do rozbicia... Trochę się zmartwiłyśmy, że nie ma cienia. Ale moi drodzy - to Atlantyk po drugiej stronie ulicy - zaraz pod potwornie urwistym klifem
Więc i ten ocean ksztaltuje pogodę. Byłyśmy tam 3 noce - w pierwszą potworna mgła, w czasie drugiej ulewny deszcz, a trzeciej - wichura jakich mało. Koło 10 - wszystko, co złe i groźne znika jak w bajce
I przychodzi UPAŁ
Dalej było Porto - nie pamietam jak wspomniałam co to było, ale hotelik też w ścisłym centrum - taki chuuuudy wysoki pensjonat. Pokoik z łożem malżeńskim i taką fajną starą łazienką. No i balkonik - jak w filmie
A potem zjazd na Algarve.
NAJPIERW SPAŁYŚMY TUTAJ W OLHAO Kemping super, hiper i lux, ale nam się nie podobało z podstawowego powodu: bez samochodu człowiek jest uziemiony, bo kemping jest trochę za miastem. A to miasto samo w sobie - kompletnie nic atrakcyjnego!!! A poza tym, nie ma tam plaży do opalania się. Jest taki błotny teren nadmorski.
A na plaże pływa się promam - na okoliczne wyspy. Niby nie majątek, ale jednak kosztowna sprawa, więc stąd uciekłyśmy do
LAGOS. I TO BYŁ ZDAJE SIĘ TEN KEMPING - TRINIDADE Lepiej rozbić się tam, gdzie przyczepy. Nas skierowano na taki łysy teren (choć są drzewa) - dla małych namiotów. Nocne wyczyny niemieckiej młodzieży nadwątliły tam nasze nerwy. Na szczęście na ostatnie 3 noce rozbiła się obok nas rodzinka portugalska i było milej, i spokojniej.
To póki co tyle. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, dajcie znać. Ten hotel z Porto jeszcze postaram się odnaleźć.