Nie chcemy spędzać kolejnego dnia w Seward, więc szybka decyzja - jedziemy na zachodnie wybrzeże półwyspu - nad rzekę Kenai - mekkę wędkarzy, znaną z połowów ryb łososiowatych. Mamy do przejechania blisko 150km, ale krajobrazy po drodze i spodziewane emocje podczas połowów powinny nam to wynagrodzić. Naszym celem jest miejscowość Soldotna, nieco większa od Seward, licząca ok 4 tys. mieszkańców.
Wyjeżdżamy z Seward i pierwszy parking z punktem widokowym mamy już po ok. 20 minutach jazdy.
Droga wije się wśrod gór - mijamy niewiele zabudowań, za to wszędzie widoczne są znaki ostrzegające o zwierzętach na drodze, a także o spadających kamieniach i zagrożeniu lawinowym (jest koniec maja
). Kolejny przystanek W Cooper Landing - osadzie nad jeziorem Kenai. Było to jedno z dwóch albo trzech miejsc na całej 150km trasie, gdzie był jakiś sklep, mała stacja benzynowa i w ogóle jakakolwiek cywilizacja.
Do Soldotnej docieramy po ok. 3 godzinach od wyjazdu z Seward. Przy drodze znajduje się świetnie oznakowane centrum informacyjne dla turystów, gdzie uzyskujemy informacje na temat wędkowania. Przyznam się, że jestem pod wrażeniem zaanażowania, z jakim pracujący tam wolontariusze (w większości osoby starsze) pomagają turystom. Ponieważ okazało się, że wędkowanie z łodzi trzeba zamawiać nieco wcześniej, obsługujący nas pan zaproponował nam kawę i poprosił o cierpliwość. W ciągu 15 minut wykonał kilkanaście telefonów i w końcu znalazł RW's Fishing, dokąd mieliśmy się udać. Cała miejscowość jest doskonale przygotowana do obsługi wędkarzy. Jest całe mnóstwo firm i biur oferujących przeróżne usługi i pakiety dla wędkujących, a także dla ich rodzin. Można wędkować z brzegu, z pomostu, z łodzi, lecieć w górę rzeki samolotem lub śmigłowcem, wynająć domki lub miejsca na polu namiotowym. Dodatkowo można zamówić rafting, wycieczki po rzece, foto-safari, spływy kajakowe itd. Wszystko jest świetnie opisane w folderach, które są dostępne dosłownie wszędzie - w sklepach, hotelach, na stacjach beznynowych itd. Oczywiście do tego świetnie zaopatrzone sklepy ze sprzętem wędkarskim oraz firmy oferujące przetwórstwo ryb - mrózenie, pakowanie próżniowe i wysyłkę pod wskazany adres - podobnie jak w Seward.
Po 10 minutach jazdy docieramy do RW Fishing.
W biurze wynajmujemy łódź i wykupujemy licencję wędkarską. Mamy 4 godziny na wędkowanie. Schodzimy do pomostu, gdzie czeka na nas Sean - młody przewodnik i nasz sternik. Łódź jest zupełnie inna - płaskodenna, w wygodnymi fotelami obrotowymi dla 4 osób i całym niezbędnym osprzętem wędkarskim (wędki, podbieraki, a także sonar). Podobnie jak dzień wcześniej - najpierw krótkie omówienie zasad bezpieczeństwa i zachowania się na łodzi, a następnie kilkuminutowe omówienie techniki połowu oraz naszego celu - łososia.
King Salmon to w najprostszym tłumaczeniu
łosoś królewski. Po bliższym rozpoznaniu okazuje się jednak, że w języku polskim ryba ta znana jest pod nazwą
czawycza - gatunek łososia pacyficznego. Ryba ta jest znana również jako
Tyee Salmon, Columbia River Salmon, Black Salmon, Chub Salmon, Hook Bill Salmon, Winter Salmon, Spring Salmon, Quinnat Salmon lub Blackmouth
Czawycze występują od San Francisco aż do cieśniny Beringa, w wodach arktycznych Alaski, Kanady i Rosji - na Kamczatce i Wyspach Kurylskich. Mogą osiągać długość do 150cm i wagę do 60kg. Po wczorajszych wyczynach z halibutami - pikuś
.
W końcu wyruszamy.
Płyniemy na północ, w dół rzeki. Na zdjęciu niżej widać naszą bazę - RW's, oraz białe ślady na rzece zostawiane przez łodzie z wędkarzami.
Co kilka minut zatrzymujemy się - Sean sprawdza na sonarze, czy mamy po co zarzucać, czy szukamy dalej. Ryb na razie nie widać, za to pojawiają się starzy znajomi znad
Resurrection Bay .