16 Lipiec- Piątek: Ostatni dzień
Ryzykujemy, do domu wracamy w sobotę.
Mam nadzieję, że nie władujemy się w jakiś gigantyczny korek. Z natury jesteśmy czasem zbyt dużymi optymistami, bo powrót w sobotę może skończyć się niezbyt przyjemnie.
Stwierdzamy, że na pewno będzie dobrze i postanawiamy zaplanować podróż do domu właśnie na sobotę.
To znaczy, że dziś to nasz ostatni dzień wypoczynku i lenistwa
Wykorzystujemy go w jedyny rozsądny sposób, czyli na wylegiwaniu się na plaży i nurkowaniu w falach Jadranu. Trzeba napatrzeć się na ten kolor i zapamiętać ten słony smak, bo cały rok przed nami bez takich przyjemności
Po całodziennym nic nie robieniu postanawiamy wybrać się do Cresu na pożegnalną kolację.
Nie odmawiamy sobie malutkiego zwiedzania, jeszcze nie widzianych zakątków i ostatnich kugli
Kupuję dwie, lody są ogromne, mam problem żeby je zjeść, ale czego się nie robi ...
Trzecia brama miejska:
A teraz pokarzę Wam największego kota jakiego widziałam w Chorawcji. Koty spotykane na ulicach są przeważnie chude, a ten ... okaz próżności
Spacerując po mieście szukamy konoby z przystępnymi cenami. Jeżeli gdzieś kalmary są tańsze, to okazuje się, że piwko jest droższe i na odwrót. Stwierdzamy, że obojętnie gdzie zjemy, to i tak wyjdzie na to samo
W oczekiwaniu na jedzonko wypatruję następnego kocika
Wybraliśmy idealnie.
Moje ulubione danie z kalmarów jest pyszne. Muszę przyznać, że tak dobrze zrobionych kalmarów, jeszcze w Cro przez te wszystkie lata nie jadłam. Bomba!
Potem jeszcze mały spacer do baszty z czasów weneckich.
Po powrocie na camp wszystko mniej więcej ogarniamy, tak żeby jutro rano do spakowania został nam tylko namiot i jakieś drobiazgi.
Wiem, że rano będziemy walczyli z czasem, bo czeka nas pobudka trochę po 5
Chcemy zdążyć na pierwszy prom.
Jest wieczór, idziemy na plażę...
Cdn