A budzikiem były nam cykady, czyli nasza Chorwacja 4

Roksa_ napisał(a):

Niebskie widoczki trochę musiały mnie na duchu podnieść, bo to co się dzieje za oknem, to już przesada

Dmucham na zachód , żeby Ci było lżej bo u nas pogoda jak rybie oko , mam nadzieję , że się udało

ines napisał(a): .. ale fakt bardzo dobrze smakuje

Nam najbardziej smakują z grila, próbowaliśmy (tzn ja próbowałam) zrobić w domu z mrożonki, którą da się kupić w Lidlu ... to już nie to samo

Piotrze Twoje dmuchanie tak jakby zadziałało, bo niedziela zapowiada się nawet ładnie

Co z tego jak w domu tyle roboty, że nie ma czasu na relaks... chyba że na cropli

Wspaniały błenkit, aparat z pewnością z filtrowaniem, jestem fanem takiego błękitnego odjazdu, moje obiektywy wyposażyłem w takowe i to jest to. Bardzo się cieszę z waszych relacji są cudowne i pouczające jak też są wspaniałym przewodnikiem dla tych co pierwszy raz, pozdrawiam

Na Cres mam chrapkę, więc pisz i wklejaj jak najwięcej . Chorwacja, wiadomo, piękna jest- Twoje zdjęcia jeszcze dodają jej urody.

Ledwo co wróciłam, a chciałabym znowu....

W Makro kupuję takie podobne cevapcici mrożone, są z baraniny, pakowane po ok. 15 sztuk. Pyyycha. Zanim pojechaliśmy do Chorwacji kupowałam je wielokrotnie. Idealne do przygotowania na grillu elektrycznym lub na patelni.

karolo5 napisał(a):Wspaniały błenkit, aparat z pewnością z filtrowaniem, jestem fanem takiego błękitnego odjazdu, moje obiektywy wyposażyłem w takowe i to jest to.

Rzeczywiście, używałam filtr polaryzacyjny. Jedyny minus jest taki, że później wszystkie zdjęcia trzeba obrabiać i kadrować z powodu czarnych rogów
Ale gra jest warta swieczki

Madziumka napisał(a):Ledwo co wróciłam, a chciałabym znowu....

Oj, też tak mam
Trudno, trzeba czekać na kolejny urlop, a teraz skupić się na wrześniowym wypadzie w Bieszczady- bo taki planuję

Katarinka pewnie mówimy o tej samej mrożonce, tylko ja kupuję w Lidlu.

Roksa_ napisał(a): Katarinka pewnie mówimy o tej samej mrożonce, tylko ja kupuję w Lidlu.

Sprawdziłam w zamrażarce - sprzedają to pod nazwą Połonina Kebab jagnięcy.

Po powrocie było sporo do nadrobienia na forum, ale wreszcie i w Twojej relacji jestem na bieżąco .
O Cresie czytam szczególnie uważnie bo chodzi mi po głowie na przyszły rok.

Pozdrawiam

mysza73 napisał(a):Po powrocie było sporo do nadrobienia na forum, ale wreszcie i w Twojej relacji jestem na bieżąco .
O Cresie czytam szczególnie uważnie bo chodzi mi po głowie na przyszły rok.

Miło, że zajrzałaś
Zaraz będzie nastepny odcinek

12 Lipiec- Poniedziałek

Budzimy się bardzo wcześnie.
Udział w tym mają oczywiście cykady, ale nie tylko.
Po campingu wiecznie wałęsają się owce nawołując się niemiłosiernie i to o każdej porze dnia i nocy.
Oczywiście najbardziej dają się we znaki nad samym ranem- jeszcze przed cykadami

Na początku to zjawisko zadziwia i bawi, później człowiek przechodzi na porządek dzienny z faktem, że około 5 nad ranem stadko owiec łazi koło namiotu, czasem wsadzając łeb do środka, ale po kilku dniach to zaczyna naprawdę wkurzać

Jak już tak wcześnie wstaliśmy to trzeba korzystać z dnia. Po śniadaniu oczywiście plaża

Przy campingu jest główna plaża z drobnymi kamyczkami.

Tak wygląda przed południem



A tak popołudniu



(i to Beli górujące nad wszystkim i wszytkimi )



Różnica, jak pewnie widzicie, jest w ilości ludzi. Jest to związane z tym, że około 15 do przystani przypływają statki z pobliskich miast, a nawet z Istrii. Nic dziwnego, bo plaża jest boska

Dla zmęczonych słońcem i wodą jest bar, gdzie można napić się zimnego piwka, które jest naprawdę zimne







I można tak siedzieć i obserwować








Oprócz tej plaży jest jeszcze jedna... dwie... trzy... w każdym bądź razie kilka innych plaż

Postanawiamy iść na jedną z nich ścieżką po zboczu. Ścieżka jest po prawej stronie idąc od campingu.





Możemy teraz wybrać.

Idziemy tutaj.







Czy tutaj?



Trzeba przyznać, że wybór ciężki, bo obie plaże wyglądają zachęcająco.



Żeby nie martwić się wybieraniem schodzimy ze ścieżki na skałki i tam się rozkładamy. Zresztą nie powinno, to już nikogo dziwić, tak już mamy

Oczywiście nie ma nikogo dookoła i mamy skałki tylko dla siebie










A jeżowiec oczywiście zaraz po sesji zdjęciowej wylądował w wodzie

I w tym miejscu przeważnie plażowaliśmy.

Było o plażach, to pokażę jeszcze jedną.



Z racji tego, że była bardzo trudno dostępna, nie było na niej nikogo oprócz nas. Dla nas nie straszne morskie odległości

Można do niej dojść schodząc z drogi dochodzącej na camp albo dopłynąć.




My wybieraliśmy tą drugą opcję, tzn. ja siadałam na kole (taki ala materac) i byłam napędzana siłą mięśni nóg mojego ślubnego

Jak widać plaż przy campingu jest wiele, a jedna piękniejsza od drugiej.

Popołudniu zaplanowaliśmy wycieczkę do Cresu na Cresie

O tym w kolejnym odcinku

Melduje się kolejny czytelnik, fajna relacja. Dzięki za wodospady Krka, w tym roku mam je zamiar zobaczyć. Czekam na ciąg dalszy.

Roksa i ja się dołączam do czytaczy Twojej relacji .
Fajnie jest spotkać cromaniaków w Chorwacji , a jeszcze fajniej z nimi przebywać.

U Maslinki wyczytałam, że Roksa już w swojej relacji "napisała". No to skoro "napisała", to trzeba to "napisanie" odnaleźć I udało się :

Roksa_ napisał(a): Przypomina mi się, że maslinka wylądowała gdzieś za Sibenikiem, więc może ich odwiedzimy?

No i jeszcze pan w żółtych gaciorkach Choć tym razem zwróciłam uwagę na jego miny - co on z twarzą wyczyniał

No i pompowanie materaca przez Mężusia - też niczego sobie

I ten BIg Blue (jak to Ulka powiedziała) faktycznie big i faktycznie bluee - rajsko :

pozdrawiam serdecznie

Roksa_ napisał(a):santosz widzę, że Tobie też się Cro z cykadami kojarzy. Pewnie więcej tu takich

Moi tegoroczni gospodarze od kwatery bardzo się dziwili, że lubimy z żoną słuchać dźwięków wydających prze cykady.

janusz07 napisał(a):Melduje się kolejny czytelnik, fajna relacja. Dzięki za wodospady Krka, w tym roku mam je zamiar zobaczyć. Czekam na ciąg dalszy.

Meldunek przyjęłam
Wodospady Krka, fajna wycieczka i trochę odmiany, bo tylko ten Jadran i Jadran

Jacek 206 napisał(a):Roksa i ja się dołączam do czytaczy Twojej relacji .
Fajnie jest spotkać cromaniaków w Chorwacji , a jeszcze fajniej z nimi przebywać.

Witam serdecznie
Oj cromaniacy to taki specyficzny gatunek, niezręczna cisza nigdy mniędzy nimi nie zapada, bo zawsze wiadomo o czym pogadać

Hej Tymona
Żółte gaciorki i jego mimika to coś niezapomnianego, przynajmniej dla damskiej części wycieczki do Pakostane
Gdyby nas wziął do trzymania tej czarnej płachty, to coś czuję, że na trzyyy czteee ryyy byśmy z maslinką to płachtę upuściły- oczywiście w najciekawszym momencie

Janusz Bajcer napisał(a):Moi tegoroczni gospodarze od kwatery bardzo się dziwili, że lubimy z żoną słuchać dźwięków wydających prze cykady.

Bo my to tacy cro-dziwacy jesteśmy